W 1953 roku drużyna Ruchu zdobyła swoje ósme mistrzostwo Polski w historii. Zawodnicy Niebieskich niepodzielnie dominowali na boisku, zaś ich kibice na trybunach. Jaki to był sezon i jak doszło do tego, że wielki Gerard Cieślik i spółka sięgnęli po trzeci tytuł z rzędu?
Część pierwszą naszej opowieści opublikowaliśmy już w niedzielę, teraz pora na drugą... Życzymy przyjemnego czytania.
Jesień w czerwcu - runda rewanżowa
Mecze rewanżowe. W kolejnym spotkaniu 21 czerwca Ruch wybrał się do Opola na mecz z miejscową Odrą. 15 tysięcy kibiców zobaczyło dobry mecz zakończony wynikiem remisowym 1:1, choć bramkę Niebiescy stracili z rzutu karnego na 7 minut przed końcem meczu. Dla chorzowian był to dopiero drugi stracony punkt w lidze. Prasa napisała:
Unia zagrała słabiej niż się ogólnie spodziewano (...) Drużyna Budowlanych (Odra Opole - przyp. red.) grała dobrze, zawodnicy ładnie podawali, co dotychczas było słabą stroną zespołu. Formacje obronne doskonale obstawiały napastników, nie dopuszczając ich do strzału. Jedyną bramkę dla Ruchu zdobył Pala z podania Alszera.
Do 26 lipca trwała przerwa w rozgrywkach, a drużyny oprócz wolnego wyjeżdżały na zgrupowania przed sezonem jesiennym. Po miesięcznej przerwie na murawie spotkały się drużyny Ruchu i AKS. To kolejne wielkie derby na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Dla AKS Chorzów, to był przedostatni sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej, ta drużyna, która jak ość w gardle tkwiła w gardłach rządzących, miała podstawowe problemy, ich patronackim zrzeszeniem byli Budowlani, którzy niestety w Chorzowie specjalnie temu klubowi nie pomagali, brak ciepłej wody, treningi 2 razy w tygodniu, to wszystko zrobiło swoje. Kiedy "Zielone Koniczynki" spadały z ligi w 1954 roku - w tym samym czasie w niewyjaśnionych okolicznościach spłonęła druga drewniana trybuna, która została oddana w latach dwudziestych. 50 lat później na terenach gdzie stał stadion AKS, powstało centrum handlowe. Ta historia powinna dać do myślenia... Wracając do derbów Chorzowa. Upał w powietrzu i upał na boisku:
Prasa napisała:
Tego chyba nikt nie oczekiwał, że w derbach Śląska zazwyczaj wyrównywanych i zaciętych, padnie najwyższy wynik w tegorocznych rozgrywkach I ligi. Tym bardziej, że pierwsze minuty gry stały pod znakiem naporu Budowlanych, którzy przesiadywali pod bramką Wyrobka. Gdy jednak napastnicy Unii, a zwłaszcza Cieślik strzelali bez pudła - i po przerwie wyśrubowali wynik na 7:0 (2:0). Łupem bramkowym podzielili się Cieślik (3) oraz Pala, Mateja, Pohl i Suszczyk. To najwyższe ligowe zwycięstwo Ruchu nad lokalnym rywalem.
Tydzień później Ruch Chorzów pojechał do Poznania po kolejne zwycięstwo. Wygrana nad Lechem 3:1 przyszła łatwo i przyjemnie. Drugiego z rzędu hat-tricka ustrzelił Gerard Cieślik, który podobnie jak Ruch zajmował najwyższą lokatę wśród strzelców ligowych. Prasa o meczu napisała:
Zwycięstwo Unii było w pełni zasłużone, gdyż była ona drużyną technicznie lepszą i grała lepiej zespołowo. Ponadto zwycięzcy umieli lepiej dostosować się do śliskiego terenu, grając krótkimi podaniami, a w momentach podbramkowych zdobywali się na skuteczne strzały. Również pomiędzy wszystkimi liniami było skuteczne powiązanie, a częste zmiany pozycji w ataku sprawiały liniom defensywnym Kolejarza dużo kłopotów. Na specjalne wyróżnienie zasługuje Wyrobek w bramce, który obronił w ładnym stylu kilka niebezpiecznych strzałów, dalej Bartyla w obronie oraz Cieślik w ataku.
9 sierpnia doszło do kolejnych śląskich derbów, Ruch zagrał z bytomską Polonią i odniósł kolejne zwycięstwo 1:0. Prasa napisała:
Unia posiadała znaczną przewagę. Najlepiej grali w niej obaj pomocnicy: Suszczyk i Siekiera. Decydującą bramkę zdobył w 69 minucie Pohl, zasłonięty Skromny robinsonował o ułamek sekundy za późno. Mecz miał swój dramatyczny moment. Oto na pięć minut przed końcem Siekiera dotyka piłki na polu karnym ręką. Jedenastka! Cisza zalega 20-tysięczną widownię. Wiśniewski bierze rozbieg, strzela i Wyrobek broni! Ogniwo (Polonia - przyp. red.) absolutnie nie zasłużyło na jeden punkt. W 15 kolejkach ligowych Ruch nie odniósł porażki, pechowym okazał się mecz nr 16. To była pierwsza i jedyna porażka odniesiona w tym sezonie. Ruch przegrał 0:2 z Legią.
W kolejnym meczu ligowym na stadion w Chorzowie przyjechała Lechia Gdańsk, którą Ruch pokonał 3:0 po 2 bramkach Cieślika i jednej Pali. To nie był najlepszy mecz w wykonaniu piłkarzy z eRką na koszulkach, ale najważniejsze, że zwycięski. Prasę nakręcała słaba gra:
Nie ulega wątpliwości, że Unia przechodzi spadek formy. Zawodnicy są już wyraźnie zmęczeni i w czasie 90 minut nie potrafili się skupić do przemyślanych akcjach, rozgrywając jeden z najsłabszych meczy w tym sezonie. Na drugie miejsce w tabeli wskoczyła drużyna Wawelu Kraków, ale przewaga ciągle wynosiła 6 punktów. Sezon powoli dobiegał końca, ale drużyna Ruchu miała przed sobą serię 3 meczów wyjazdowych, pierwszy z nich odbył się w przedostatni dzień wakacji, 30 sierpnia. Przeciwnikiem była Wisła Kraków. Na trybunach 30 tysięcy kibiców. Prasa o meczu napisała:
Kraków przeżył wczoraj wielkie rozczarowanie: Gwardia ani przez chwilę nie potrafiła zagrozić Unii, ulegając jej zdecydowanie 0:2 (0:1) przy czym zwycięstwo chorzowian mogło wypaść jeszcze wyżej. Unia narzuciła bardzo ostre tempo i rozbiła lubiących grać wolno gwardzistów. Znów doskonale zagrał tandem Alszer - Cieślik, któremu dzielnie sekundowali skrzydłowi Pala i Mateja. Obok tej czwórki podobał się jeszcze w Unii Siekiera. Pierwszą bramkę strzelił w 20 min. Cieślik, który błyskawicznie doszedł do prostopadłego podania i kropnął nieuchronnie. W 57 minucie Alszer przejął podanie Pali i uzyskał drugą bramkę pieczętując sukces przodownika tabeli. Po tym spotkaniu nastąpiła kolejna miesięczna przerwa w rozgrywkach.
27 września drużyna Ruchu zagrała w Warszawie ze słynnymi "Harpagonami" czyli stołeczną Gwardią. W tym meczu nie padła ani jedna bramka. Bezbramkowy remis. Mecz bez historii. Siedem dni później nadeszło to, co nieuchronne. Niebiescy zagrali 4 października z Górnikiem Radlin, mecz odbył się w Rybniku i pojawiło się na nim 20 tysięcy kibiców.
Prasa napisała:
Ostatnią radlińską przeszkodę wzięła Unia dość gładko. Wygrała zasłużenie, lecz na zwycięstwo cały zespół musiał mocno napracować się bowiem Górnik stawił zacięty opór (...) w zespole Unii dobrze zagrali pomocnicy: Siekiera, Suszczyk i Bartyla. Ci gracze mają poważny udział w zwycięstwie. Osłabiony brakiem Pali (powołany do odbywania służby wojskowej do warszawskiej Legii - przyp. red.) atak Unii grał trochę słabiej niż zwykle. W sumie jednak zadowolił wykorzystując z kilku dogodnych sytuacji do zdobycia bramek - trzy. Cieślik zdobył 2 bramki a Alszer 1. Honorową bramkę dla Górnika zdobył Wiśniowski z rzutu karnego. Hubert Pala wrócił do chorzowskiego klubu w sezonie 1956, zmienił swoją pozycję na boisku na bocznego obrońcę i odegrał znaczącą rolę w zdobyciu kolejnego mistrzostwa.
Kibice Ruchu gorąco przywitali na stadionie w Chorzowie mistrzów Polski podczas przedostatniego spotkania ligowego z Wawelem Kraków, piłkarze z Krakowa zajmowali drugie miejsce w tabeli. Niebiescy potraktowali ten mecz ulgowo, co prasa wytknęła im bezlitośnie. Wawel w pierwszej połowie ustawił się defensywnie, czekając na ataki Ruchu. Prasa o drugiej połówce napisała:
Druga połowa była bezbarwna, drużyny znacznie opadły na siłach. Jak zwykle w takich momentach Unia potrafiła bardziej się skupić i bardzo dobry w tym meczu Cieślik przytomnie wykorzystał jedną z wielu szans posyłając piłkę do siatki obok robinsonującego Pajora. W ten sposób na 14 minut przed zakończeniem spotkania Unia zdobyła dwa punkty, mające znaczenie prestiżowe. Natomiast sposób w jaki je zdobyła świadczy o kryzysie mistrzowskiego zespołu. 17 zwycięstw, 3 remisy i 1 porażka, a prasa pisze o kryzysie. Cóż jakie czasy - taka prasa.
Ostatnia kolejka ligowa. 31 października do Chorzowa przyjeżdża Cracovia, jednak dzień później na 1 listopada zaplanowano prestiżowe spotkanie reprezentacji Śląska ze Spartakiem Moskwa, na który zostało powołanych kilku zawodników Ruchu. Mecz z Cracovią zostaje rozegrany jako sparing, skoro sparing, to i kibiców pojawiła się garstka (niecały tysiąc). Ruch w tym meczu zagrał w rezerwowym ustawieniu. Na boisko wybiegli: Breguła - Przebindowski, Kaczmarek, Pietrowski - H. Breiter, Ksol, Skorupa, Pieda, Bochenek, Mateja, Kubicki. Z pierwszego składu na boisku pojawili się Pieda i Mateja oraz Kubicki, który nie był podstawowym zawodnikiem w tym sezonie. Najciekawszym momentem tego meczu było wybicie piłki z linii bramkowej przez jednego z obrońców Ruchu w 90 minucie gry. GKFF po jakimś czasie zmienia jednak swoją decyzję i uznaje ten mecz... za oficjalny. Dla Ruchu nie ma to większego znaczenia, a jednak gdyby grał w pełnym składzie mógł sobie zapewnić komplet zwycięstw ligowych na swoim boisku. Przez ten mecz rezerwowi piłkarze Ruchu zostali mistrzami Polski za ten sezon. Dla Cracovii przy bardzo wysokiej porażce i innym układzie wyników ostatniej kolejki mógł spotkać spadek z ekstraklasy. Dzisiaj do decyzji GKKF nikt się oficjalnie nie przyznaje, ale ten organ podejmował decyzje wygodne tylko dla siebie.
Tabela końcowa
Z ligi spadły Odra Opole i Lechia Gdańsk. Ruch zdominował ligę podobnie jak w 1934 roku, królem strzelców ligowych został Gerard Cieślik, ze względu na ostatni mecz żaden z piłkarzy nie zaliczył kompletu spotkań. Nigdy wcześniej, ani nigdy później mistrzostwa nie zdobyła tak liczna grupa piłkarzy, było ich aż 24.
Zdjęcie: Gerard Cieślik ustrzelił króla strzelców.
Na meczach z udziałem Ruchu pobijano rekordy frekwencji. W sumie ich mecze obejrzało niecałe 400 tysięcy kibiców w 22 meczach i trzeba przyznać, że nie tylko Górny Śląsk ciągle kochał kolory niebieskie.
Ostatnie w latach 50
To był sezon doskonałej obrony, w zasadzie ciągle słyszy się o słynnym A-B-C, ale nie byłoby Alszera, Breitera i Cieślika gdyby nie B-G-B czyli Bomba - Gebur - Bartyla. To trio obronne wspólnie ze świetnie broniącym Wyrobkiem straciło tylko 14 bramek. Obrona była kluczem do stworzenia mistrzowskiej machiny w tym sezonie. W pomocy bardzo dobre mecze rozgrywali Czesław Suszczyk i Mieczysław Siekiera (od 1960 roku Siemierski). Obaj nieco w cieniu pozostałych graczy - byli kluczowymi postaciami drużyny Ruchu. To była dominacja całego alfabetu, który nazywał się Ruch Chorzów. Pojedynczy piłkarze wygrywają statystyki, ale to cała drużyna zdobywa mistrzostwa. A to było już ostatnie w latach 50. Wielka szkoda, bo ta drużyna miała potencjał aby powalczyć w następnych latach o złote medale. W 1954 roku mistrzostwo wymknęło się z rąk i nóg piłkarzy w ostatniej kolejce, kiedy padł remis z warszawską Gwardią. Zwycięstwo w tym meczu dałoby kolejną gwiazdkę, ale w przyrodzie nic nie ginie. Boisko wtedy zabrało, ale oddało to parę lat później.
Grzej
twitter.com/grzegorzjo
Bibliografia:
Niebiescy.pl,
Trybuna Robotnicza: 1953,
Przegląd Sportowy: 1953,
Sport: 1953,
Andrzej Gowarzewski, Joachim Waloszek, Ruch Chorzów, 75 lat "Niebieskich" - Księga Jubileuszowa. Wydawnictwo GiA, Katowice 1995.
Polecamy również:
Pierwsze Mistrzostwo Polski - część I
Pierwsze Mistrzostwo Polski - część II
Złota era. Drugie Mistrzostwo Polski - część I
Złota era. Drugie Mistrzostwo Polski - część II
Ambicja i dużo (nie)szczęścia. Trzecie mistrzostwo Polski - część I
Ambicja i dużo (nie)szczęścia. Trzecie mistrzostwo Polski - część II
Wojenna ścieżka. Czwarte z rzędu mistrzostwo Polski - część I
Wojenna ścieżka. Czwarte z rzędu mistrzostwo Polski - część II
Ostatnie przed wojną. Piąte mistrzostwo Polski - część I
Ostatnie przed wojną. Piąte mistrzostwo Polski - część II
Gorzko-słodki smak. Historia szóstego mistrzostwa Polski
Taktyka 1244. Historia siódmego tytułu mistrza Polski
Definicja alfabetu. Historia 8. tytułu mistrzowskiego - część I