Wracamy do roku 1934 i prezentujemy drugą część opowieści o tym, jak zespół Ruchu zdobył swoje drugie mistrzostwo Polski. Jeśli jeszcze nie przeczytaliście pierwszej, to zapraszamy
tutaj.
16 września 1934 roku w 16 kolejce Ruch rozegrał jedno z najlepszych 45 minut w całej w historii występów ligowych hajduckiego klubu sportowego. Tytuły prasowe brzmiały: "Klęska zamieniona w tryumf", "Wspaniałe zwycięstwo Ruchu". Na trybunach zasiadło 10 tysięcy kibiców. Ruch wystąpił w składzie: Tatuś, Katzy, Rurański, Panchyrz, Badura, Zorzycki, Urban, Malcherek, Wilimowski, Peterek, Wodarz. Przegrywał do przerwy z Wartą Poznań 1:3. Prasa pisała:
Do przerwy licznie zebrani w Hajdukach widzowie, zwolennicy Ruchu mieli duszę na ramieniu, bowiem u oślepionych słońcem zawodników Ruchu nic się nie kleiło, podczas kiedy przeboje Warty szczęśliwie finalizowały się punktami. Doszło więc do tego, że Warta prowadziła już 3:0. Po przerwie obraz gry i wynik zmienił się diametralnie, najpierw w 46 minucie Peterek, a już w 51 minucie Wilimowski doprowadził do wyrównania. W 76 minucie Malcherek wyprowadził Ruch na prowadzenie, później dwukrotnie Wodarz i w 90 minucie Wilimowski ustalił wynik meczu na 7:3 dla Ruchu. Prasa pisała:
Publiczność w tym momencie, jakby oszalała, w górę wyleciała chmura kapeluszy i czapek, a ludzie ze łzami w oczach rzucali się sobie nawzajem w objęcia, całowali własne laski... Bohaterem był Ernest Wilimowski:
Połowa wygranej jest zasługą Wilimowskiego, który umiał każdą dogodną sytuację zamienić w bramkę, to też Wilimowskiemu zawdzięczamy, że wczorajsze spotkanie nie przyniosło klęski (...) Jednym słowem Wilimowski potwierdził na wczorajszym meczu swoją wspaniałą formę (...).
W kolejnym spotkaniu, które zostało rozegrane 23 września Ruch pokonał Podgórze Kraków 3:1 po bramkach, które w odstępie 8 minut strzelił Wodarz (dwie) i Peterek. Do składu na krótko wrócił Giemsa, którego na zmianę zastępowało aż czterech zawodników, choć żaden z nich nie dorównywał mu klasą.
W 18 kolejce do Wielkich Hajduk przyjechał zespół Pogoni Lwów. W meczu tym zagrała podstawowa jedenastka Ruchu w składzie: Tatuś, Katzy, Wadas, Zorzycki, Badura, Dziwisz, Urban, Giemsa, , Wilimowski, Peterek, Wodarz. Ruch wygrał 5:0, 4 bramki zdobył Wilimowski, a jedną Giemsa.
19 kolejka nie doszła do skutku, Strzelec Siedlce wycofał się z rozgrywek, a Ruch otrzymał walkowera 3:0. Drużyna Ruchu wykorzystała wolny czas (jak zwykle zresztą) na rozegranie meczu towarzyskiego.
Trener
Po raz pierwszy z historii działacze Ruchu zatrudnili zagranicznego trenera, został nim Austriak Gustav Wieser. Teodor Peterek wspominał:
(...) wiedeńczyk, który technicznie bardzo nas podciągnął. Zdobył bardzo szybko popularność, z powodu tego, że chodził stale z cygarem w ustach i nie było człowieka, który by mógł pochwalić się, iż widział Wiesera bez cygara. Trener prowadził drużynę w trzech ostatnich spotkaniach ligowych, ale także we wszystkich niezwykłych spotkaniach towarzyskich, które drużyna Ruchu rozegrała w grudniu 1934 roku.
Znowu Cracovia
Podobnie jak rok wcześniej była szansa zdobycia tytułu w meczu z Cracovią. W 20 kolejce spotkań, w dniu 21 października 1934 roku drużyna Ruchu podjęła w Wielkich Hajdukach Cracovię. W przypadku wygranej, tytuł mistrza Polski był w zasadzie pewny na 99,99%. Giemsie znowu odnowiła się kontuzja i zawodnik ten będzie pauzował już do końca rozgrywek ligowych, jego miejsce na prawym łączniku zajął Ernest Kubisz. Kierownictwo Ruchu wiedziało, że przyjedzie rzesza kibiców z Krakowa, więc powiększono ilość miejsc siedzących i stojących. Bilety sprzedawały się jak ciepłe bułeczki. Na meczu zasiadło ponad 15 tysięcy widzów, choć różne źródła zawyżały lub zaniżały tę liczbę. To był rekord widowni na Kalinie. Mecz rozpoczął się o godzinie 14:15. Niebiescy już w pierwszych minutach mogli prowadzić 3:0, jednak napastnicy nie wykorzystali swoich szans. Do przerwy remis po błędach obrony obu drużyn (Dziwisz strzelił samobójczą, a Badura w zamieszaniu podbramkowym dla Ruchu). W drugiej części meczu Ruch zdobył dwie bramki, prasa pisała:
Dwie bramki padają dla mistrza w 19 i 22 minucie meczu (64 i 67 minucie - przyp. red.). Pierwsza po kombinacji: Wodarz - Urban - Kubisz, kiedy to ostatni zmusza nieuchronnym strzałem Szumca (bramkarz Cracovii - przyp. autora) do kapitulacji - druga miała aż trzech autorów. Przyczynił się do uzyskania jej w jednakowej mierze "triumwirat" Peterek - Doniec (obrońca Cracovii - przyp. red.) - Wilimowski. Ostatecznie 3:1 dla Niebieskich, bramki zdobyli: Badura, Kubisz, Wilimowski.
Zdjęcie: "7 groszy", Ag.Polonji. Mecz z Cracovią. Na zdjęciu Kubisz i Wilimowski w bramce razem z piłką.
Zarówna prasa śląska, jak i warszawska szeroko opisywały organizację meczu:
Pewnego rodzaju niezadowolenie panowało wśród publiczności z racji nieporządków na boisku. Sprzedano przede wszystkim za dużo biletów siedzących, tak, że ludzie, którzy kupowali miejsca po 3 zł i więcej, musieli się w końcu zadowolić miejscem na trawniku przed trybunami. Pozatem sprawa wyjść. Tysięczne tłumy, setki aut i rowerów przeciskało się blisko godzinę przez jedno tylko wyjście. Naturalnie nie obeszło się bez wypadku. Widziało się ludzi z podartymi płaszczami, pogniecionymi kapeluszami (...) Nadomiar złego, przed miejscami prasowymi usadowił się cały zarząd "Ruchu", tak, że prasa miała doskonały widok i obserwowała... ile który z członków zarządu ma włosów na głowie (...).
Ruch zdobył po raz drugi z rzędu mistrzostwo Polski, choć iluzoryczne szanse miała jeszcze Cracovia. Musiała jednak wygrać w dwóch ostatnich meczach różnicą ponad 40 bramek, przy założeniu, że Ruch przegrałby oba swoje spotkania. Ciekawy komentarz pojawił się w prasie śląskiej:
(...) Miało się nawet wrażenie, że zdobycie przez Ruch mistrzostwa było czemś normalnym, koniecznym i z góry przewidzianem.
W 21 kolejce Ruch wyjechał do Krakowa na mecz z Garbarnią, który zakończył się wynikiem remisowym 2:2 po bramkach Peterka i Wilimowskiego. Prasa śląska odpuściła relację meczową, skupiła się jednak na innych aspektach:
Publiczność krakowska nie okazała się szowinistyczną. Po przerwie oklaskiwano piękne zagrania Peterka z Wilimowskim oraz dopingowano Ślązaków. Moc Ślązaków znalazło się między widzami, specjalnie przybyłych na mecz. I tym razem nie zaniechali oni tradycyjnego śląskiego zwyczaju wypuszczania gołębi po bramkach, uzyskiwanych przez swego faworyta, co wywoływało ożywienie wśród publiczności. W ogóle "kibice" śląscy, to element bardzo gorący, biorący żywy udział w grze, mocno gestykulujący i dopingujący. Najlepszym zawodnikiem meczu był Eryk Tatuś, który został jednym z bohaterów tego spotkania, ale i całej drugiej części sezonu.
Po meczu gracze Ruchu wspólnie z częścią kibiców udali się na krakowski rynek, tam w lokalu "Pod Ratuszem" (istniejącym do dzisiejszego dnia) świętowali już oficjalnie drugi tytuł mistrza Polski.
W ostatniej 22 kolejce Ruch Wielkie Hajduki wyjechał do Warszawy na mecz z Warszawianką. Mecz odbył się 4 listopada 1934 roku. To był nokaut. Niebiescy wypunktowali drużynę warszawską, pokazując jej miejsce w szeregu. Wynik końcowy 7:1 dla Ruchu, gole zdobyli: 4 Wilimowski, po jednej Wodarz, Kubisz, Peterek.
Zdjęcie: "Przegląd Sportowy" nr 89. Drużyna Ruchu Wielkie Hajduki przed meczem z Warszawianką.
Prasa komentowała:
Na pochwałę pomocników "Ruchu" podnieść należy takie zalety, jak start, wytrzymałość i zaciętość w walce o piłkę. Celność ich podań do ataku pozostawia dużo do życzenia, lecz to nie gra roli, ponieważ czy piłka przyjdzie górą, czy była kopnięta szpicem, to napastnikom "Ruchu" nie sprawia żadnej różnicy. Te chwilka ich wystarcza na wszystkie podania.
Śluby
W trakcie tego sezonu narodziła się również tradycja, że rano przed niedzielnym meczem zawodnik brał ślub ze swoją wybranką, która później w białej sukni zasiadała wśród publiczności. Tradycję zapoczątkował w wakacje Urban, a później Katzy. A w następnych latach kolejni zawodnicy.
Tabela
Ruch zdobył 90 bramek, w poprzednich latach w rozgrywkach ligowych więcej bramek zdobywała tylko Wisła Kraków, ale przy większej ilości drużyn ligowych. Średnia, którą uzyskał Ruch wyniosła 4,09 bramki na mecz.
Zawodnicy
W sumie zagrało 22 piłkarzy. Królem strzelców rozgrywek ligowych z 33 bramkami został Ernest Wilimowski.
Rekordy
W tym sezonie Ruch uzyskał następujące rekordy, które przetrwały do dzisiaj:
największe zwycięstwo w lidze (13:0 z Podgórzem),
największa ilość bramek w sezonie mistrzowskim (90 bramek),
największa ilość strzelonych bramek przez jednego zawodnika w sezonie (33 gole Ernesta Wilimowskiego),
przegrywając 3:0 Ruch odwrócił losy meczu strzelając kolejno 7 bramek,
ponad 15 tysięcy kibiców na meczu na Kalinie.
Narodziny
Tygodnik "Raz, dwa, trzy" pisał: Po wielu latach pracy "Ruch" zdobył swój styl gry, styl, który może nie da się podciągnąć pod jakiś uznany szablon, niemniej jednak jest bardzo skuteczny. Polega on przede wszystkim na graniu i na starcie. Gaszenie piłki jest umiejętnością techniczną, której "Ruch" jak najoszczędniej używa. Piłki podaje się w biegu, z powietrza, tak, jak to robią najgorsze w Polsce drużyny, lecz podania "Ruchu" są celne. Zgranie sprawia, że ten zawodnik, który ma piłkę przyjąć, jest na pozycji, że do piłki dochodzi. Teraz w końcu wiadomo, kto był prekursorem "tiki-taki"...
Teodor Peterek wspominał ten sezon: Wielkie Hajduki w tym pamiętnym roku stały się piłkarską stolicą Śląska. Gdy "Ruch" grał na wyjeździe, o godzinie 19.00 przed dworcem gromadziły się tłumy w oczekiwaniu na telefon z Warszawy, Krakowa, Poznania czy Lwowa. Redakcje katowickich dzienników wykorzystywały koniunkturę rzucając do Hajduk już o godzinie 20.00 wydania poniedziałkowe, których druk przyśpieszano.
Po tym sezonie do Klubu Sportowego Ruch Wielkie Hajduki cała Polska nabrała szacunku, wszyscy już wiedzieli, że to będzie trwało lata, że właśnie pojawiła się drużyna, która stanie się legendą. I tak właśnie się stało.
Grzej
twitter.com/grzegorzjo
Bibliografia:
Andrzej Gowarzewski, Joachim Waloszek, Ruch Chorzów, 75 lat "Niebieskich" - Księga Jubileuszowa. Wydawnictwo GiA, Katowice 1995,
"Siedem Groszy" R:1933,1934,
"Polonja" R:1933,1934,
"Przegląd Sportowy" R:1934,
"Polska Zachodnia" R:1934,
Tygodnik "Raz, dwa, trzy" R:1934,
"Ilustrowany Kurier Codzienny" R:1934,
Alojzy Loch "Z butami piłkarskimi na boiskach Europy" rok wydania 1957 r.