Duet napastników zapewnił Ruchowi komplet punktów w starciu z Zagłębiem. Wygrana mogła być okazalsza, gdyby nie brak skuteczności "Niebieskich" i katastrofalny błąd ich bramkarza.
Słowa o "zasłużonej wygranej rywala" autorstwa Jana Urbana, wypowiedziane tuż po spotkaniu, nie były kurtuazją. Ruch naprawdę zdominował piątkowe spotkanie. Lubinianie nie mieli wiele do powiedzenia, a przez 90 minut najbardziej wyróżnił się Michal Hanek, który w bezsensowny sposób osłabił zespół. - Wyszliśmy na boisko jak na ścięcie - barwnie spuentował postawę swoich zawodników trener Urban.
Rzeczywiście, lubinianie sprawiali wrażenie jakby czekali na wyrok. Gospodarze spokojnie rozgrywali piłkę i co kilka minut meldowali się w polu karnym Bojana Isailovicia. Najbliżej szczęścia był Arkadiusz Piech, który próbując wykorzystać kiks Bartosza Rymaniaka uderzył w kierunku długiego słupka, lecz nieznacznie chybił. Wyręczył go partner z linii ataku. W 18 minucie gry obrońcy Zagłębia bezradnie główkowali we własnej "szesnastce", a Maciej Jankowski dopadł do spadającej futbolówki i plasowanym wolejem, po koźle, nie dał szans Isailoviciowi.
- Miałem nadzieję, że obudzimy się po bramce - relacjonował ze smutkiem szkoleniowiec lubinian. Jego podopieczni nie tylko się nie obudzili, ale zapadli w jeszcze mocniejszy sen. Nie pomogła nawet podwójna zmiana przeprowadzona w przerwie - zarówno Darvydas Sernas, jak i David Abwo dostosowali się do poziomu prezentowanego przez kolegów i byli równie bezbarwni.
Tuż przed przerwą wynik podwyższyć mógł Gabor Straka, ale gdy przypadkowo otrzymał piłkę, fatalnie przestrzelił. Chyba decydującym ciosem było dla Zagłębia wydarzenie z 58 minuty. Piech otrzymał piłkę na środku boiska i popędził przed siebie ile sił w nogach. Sprintera zatrzymał Hanek i zrobił to całym sobą - napastnik Ruchu zderzył się ze słowacką ścianą i padł jak rażony piorunem. Obrońca otrzymał za to zagranie drugą żółtą kartkę i powędrował do szatni.
"Niebiescy" skwapliwie wykorzystali nieobecność jednego z przeciwników i całkowicie przejęli kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. W 77 minucie wyprowadzili podręcznikowy kontratak - rozrywający bardzo dobre zawody Marcin Malinowski świetnie rozciągnął grę, podając do Wojciecha Grzyba, ten zacentrował na piąty metr do Piecha, a on wykończył całość jak na napastnika przystało - dokładając nogę umieścił piłkę w siatce.
Gdy wydawało się, że Ruch utrzyma wygraną na "zero z tyłu", w ostatniej minucie doliczonego czasu Zagłębie zdobyło kontaktowego gola. Źle zachowała się obrona, w sekundę dając zgubić się Arkadiuszowi Woźniakowi, ale jeszcze gorzej wypadł Matko Perdijić, przepuszczając uderzenie po ziemi między rękami i nogami. - Wiedzieliśmy, że nie możemy zostawiać przeciwnikom zbyt wiele przestrzeni, utrzymywać z nimi bliski kontakt - zdradzał receptę na sukces trener Waldemar Fornalik. - Nie pozwoliliśmy im rozwinąć skrzydeł, zagraliśmy agresywnie. Wytrąciliśmy rywalowi wszystkie atuty - chwalił siebie i kolegów Piotr Stawarczyk.
Przeczytaj też naszą relację LIVE
Ruch Chorzów 2:1 (1:0) Zagłębie Lubin
Bramki: Jankowski 19', Piech 77' - Woźniak 90'
Żółte kartki: Straka, Malinowski - Wilczek, Hanzel, Hanek, Gancarczyk, Woźniak
Czerwona kartka: Hanek 58' (za drugą żółtą)
Składy:
Ruch: Perdijić - Lewczuk, Grodzicki, Stawarczyk, Szyndrowski - Grzyb (85' Smektała), Malinowski, Straka, Janoszka - Jankowski (78' Abbott), Piech (83' Olszar).
Rezerwowi: Pesković, Zieńczuk, Burliga, Starzyński.
Zagłębie: Isailović - Rymaniak, Hanek, Reina, Telichowski - Gancarczyk, Hanzel (67' Rachwał), Wilczek (46' Sernas), Pawłowski, Małkowski (46' Abwo) - Woźniak.
Rezerwowi: Ptak, Galkevicius, Horvat, Costa.
Sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk)
Widzów: 5.000 (w tym około 190 kibiców Zagłębia)
|
Źródło: Niebiescy.pl