Trzecia kolejka T-Mobile Ekstraklasy nie będzie w pamięci piłkarzy i kibiców Ruchu Chorzów pamiętana, jako szczęśliwa. W 88 minucie gry szalę zwycięstwa na stronę Śląska Wrocław przechylił Diaz, który chwilę wcześniej wszedł na boisko. Ruch nie był w stanie już solidnie odpowiedzieć. Tym samym, po trzech meczach "Niebiescy" mają na koncie wszystkie możliwe rezultaty - zwycięstwo, remis i porażkę.
To, że Śląsk Wrocław dla "Niebieskich" jest niewygodnym rywalem, wiadomo nie od dziś. Odkąd wrocławianie wrócili do Ekstraklasy, Ruch nie wygrał z nimi ani razu. "Kiedy, jak nie dziś?" - pytało przed meczem wielu kibiców, szczególnie, że chorzowianie u siebie są bardzo mocnym zespołem. Pierwsze minuty spotkania napawały optymizmem. Ruch "rzucił się" na Śląsk od początku, tłumiąc ich ofensywne zapędy. Próbował Ćwielong, ale pojedynki z byłymi kolegami nie bardzo mu wychodziły.
Sygnał do ataku dał Lewczuk, który od początku meczu grał ofensywnie. Miał dwie okazje, ale strzały dobrze wyłapał bramkarz Śląska - Marian Kelemen. Wrocławian stać było jedynie na "odgryzanie" się "Niebieskim", przede wszystkim długimi podaniami do Voskampa. Król strzelców drugiej ligi holenderskiej był jednak bezradny, ponieważ w dzisiejszym meczu szybkością imponowali obrońcy z Chorzowa. Ruch nie chciał być gorszy i także grał na swojego jedynego napastnika. Piech był dziś osamotniony, dlatego, że trener Fornalik postawił na ustawienie 4-5-1, a Jankowski był przemęczony po meczu reprezentacji Polski. U-21. Z resztą nie było to jedyne osłabienie "Niebieskich". W Kielcach Żelko Djokić doznał kontuzji, która uniemożliwiła mu występ w dzisiejszym meczu.
Jedni i drudzy grali ostro, jednak częściej sędzia odgwizdywał przewinienia chorzowian. Żółte kartki w pierwszej połowie złapali Grodzicki i Malinowski. Dla tego pierwszego była to 2 żółta kartka w tym sezonie. Śląsk jest bardzo groźnym zespołem, kiedy ma stałe fragmenty gry, a dzięki temu, że miał ich bardzo dużo, chorzowianie musieli wylać sporo potu, żeby wyjść obronną ręką z ataków gości. Sporo też było aktorstwa w grze wrocławian, którzy podeszli do gry bardzo teatralnie.
Pierwsza połowa przyniosła wiele dobrych, podbramkowych sytuacji. Perdijić i Kelemen mieli sporo pracy. Bramkarz Ruchu niestety musiał pracować częściej i bardziej się wysilać. Obronił on co najmniej 4 dobre sytuacje, nawet 100% dla gości z Wrocławia. Spokoju nie dawali mu również koledzy, kiedy to Grodzicki sprawdził wyskok i refleks Chorwata. "Grodek" chciał wykorzystać dośrodkowanie Pietrasiaka i głową uderzył pod poprzeczkę. Choć niechciane, to trafienie obciążyłoby i tak już mocno naruszone konto kapitana chorzowian. Cieszy również to, że Perdijić wyciągnął wnioski z błędu, który popełnił w Kielcach i w tym meczu pewnie wybijał piłkę.
Ruch również próbował. Najlepszą okazję zmarnował Malinowski. Kiedy dopadł do piłki, uderzył ją tak, że ta trafiając w słupek podtrzymujący siatkę z tyłu bramki, wróciła na boisko z taką samą szybkością, z jaką została uderzona. Piech bił głową w mur, bowiem rośli Pietrasiak i Wasiluk radzili sobie bezbłędnie, stanowczo zatrzymując niskiego snajpera z Chorzowa. Pierwsza połowa zakończyła się spalonym Łukasza Madeja, zresztą bardzo często wrocławianie dawali się łapać obrońcom "Niebieskich".
Na drugą połowę nie wybiegł już Ćwielong, którego zmienił Sztylka. W ostatnim meczu ten zawodnik trafił dwa razy, w Chorzowie jednak ta sztuka mu się nie udała, choć swoje sytuacje miał. Raz sprawdził również czujność Perdijicia na tyle dokładnie, że kibice po interwencji Matko skakali z radości. Natomiast Ruch kontrolował sytuację, atakował, lecz pozwalał się kontrować. Piech walczył, nawet na kolanach, ale wyczekiwanej bramki to nie przyniosło.
Jedni i drudzy atakowali bardzo często. Mila z Madejem próbowali - nieskutecznie. Grzyb z Lewczukiem również. Przełomowa okazała się 60 minuta, po której, na przełomie 180 sekund zobaczyliśmy aż 3 zmiany. Komaca zmienił Lisowski, Grzyba - Smektała, a Voskampa - Diaz. Szczególnie dwie ostatnie zmiany były bardzo trafione. Pierwsza przyniosła młodemu pomocnikowi Ruchu kontuzję i po 12 minutach gry "Lisek" został zmieniony przez Abbotta.
Jak bumerang przez cały mecz wracała kwestia sędziowania. - Nie chciałbym o tym mówić, bo to delikatna kwestia - ten komentarz Lewczuka, a w zasadzie jego brak, jest najlepszym podsumowaniem pracy sędziego. Śląsk przewracał się w każdej sytuacji, wtedy grę przerywał gwizdek arbitra Borskiego. Gdy przewrócił się któryś z zawodników Ruchu, sędzia przewinienia raczej nie dostrzegał. Kolejne dwie żółte kartki zobaczyli "Niebiescy", tym razem Komac i Szyndrowski. Dla równowagi, do notesu trafili Madej oraz Elsner.
Wiele było spornych sytuacji, jedną z nich była ta w 88 minucie gry, po której padła bramka dla Śląska. Piłkarze Ruchu sygnalizowali faul pod polem karnym wrocławian, lecz sędzia puścił grę. Piłka poszybowała pod pole karne Ruchu, gdzie czekał Diaz. Najpierw ograł on Grodzickiego, później podcinką pokonał Perdijicia. Kibice Ruchu wpadli w szał, a Śląsk się cieszył. Warto dodać, że arbiter z Warszawy mylił się także na niekorzyść wrocławian, ale zdecydowanie rzadziej. "Niebiescy" nie byli już w stanie odpowiedzieć na trafienie wicemistrzów Polski, choć mieli swoje szanse.
Pierwsza ligowa porażka Ruchu była bardzo pechowa. Typowe spotkanie "na remis", w ostatniej minucie zostało przez chorzowian przegrane. Warto dodać, że poczynania Ruchu i Śląska obserwowali nie tylko Franciszek Smuda i Kazimierz Kutz, ale także piłkarki ręczne Ruchu Chorzów, które odwiedziły stadion przy ul. Cichej, po swoim meczu z drużyną z Ostrawy. Teraz przed kibicami 2 tygodnie przerwy od piłki w wykonaniu chorzowian, bowiem Ruch uda się do Wronek, gdzie sympatycy gości nie są przyjmowani.
Ruch Chorzów 0:1 (0:0) Śląsk Wrocław
Bramki: Diaz 88'
Żółte kartki: Grodzicki, Malinowski, Komac, Janoszka - Pietrasiak, Madej
Składy:
Ruch: Perdijić - Lewczuk, Grodzicki, Stawarczyk, Szyndrowski - Grzyb (63' Smektała), Malinowski, Straka, Komac (61' Lisowski, 72' Abbott), Janoszka - Piech.
Rezerwowi: Pesković, Zieńczuk, Olszar, Burliga.
Śląsk: Kelemen - Celeban, Wasiluk, Pietrasiak, Spahić - Madej, Elsner, Cetnarski (85' Sobota), Mila, Ćwielong (46' Sztylka) - Voskamp (63' Diaz).
Rezerwowi: Gikiewicz, Gancarczyk, Pawelec, Socha.
Sędzia: Marcin Borski (Warszawa)
Widzów: 5.700 (w tym 500 kibiców Śląskai)
|
źródło: Niebiescy.pl