Remis w spotkaniu, które trzeba było wygrać to de facto porażka. Tak przynajmniej twierdzą w Chorzowie. - Nie byliśmy sobą - podkreślał po meczu z Piastem trener "Niebieskich" Waldemar Fornalik.
Choć do finiszu rozgrywek ekstraklasy pozostawały ledwo 4 kolejki, różnice punktowe między drużynami plasującymi się w dolnych rejonach tabeli były bardzo niewielkie. Także Ruch i Piast najprawdopodobniej do końca sezonu drżeć będą o utrzymanie w elicie. Dla obydwu ekip niedzielne spotkanie miało więc kolosalne znaczenie i ewentualna porażka mogła jednej z nich przybliżyć widmo spadku.
Widać było od pierwszych minut, iż gliwiczanie przyjechali na Stadion Śląski po to, by skupić się głównie na poczynaniach defensywnych. Optyczną przewagę posiadali "Niebiescy", lecz w żaden sposób nie potrafili jej wykorzystać. Jedynie w 9 minucie Grzegorz Kasprzik miał tętno wyższe niż zwykle - Łukasz Janoszka ograł bez piłki obrońców Piasta i mimo ich asysty oddał strzał. Chybił minimalnie, bo futbolówka otarła się o zewnętrzną część słupka. - To, że nie trafiłem, boli, bo mogłem zapewnić mojemu zespołowi trzy punkty - żalił się rozgoryczony "Ecik". Kilkanaście minut później Wojciech Grzyb wychodził sam na sam z golkiperem przyjezdnych, lecz szybszy był ten drugi. I te dwie akcje były w zasadzie jedynymi, w jakich Ruch stworzył zagrożenie w "szesnastce" rywala. Podobnie rzecz miała się z Piastem - poza anemicznymi i wyjątkowo niecelnymi próbami Jakuba Smektały gra z kontry gości ograniczała się do strat przed polem karnym chorzowian.
Druga partia mogła rozpocząć się od mocnego akordu ze strony gości. Obrońcy Ruchu nie byli w stanie uporać się z dośrodkowaniem z rzutu rożnego, a Smektała uderzył zupełnie inaczej niż przed przerwą - soczyście i w światło bramki. Ale refleksem wykazał się Krzysztof Pilarz i wynik nie uległ zmianie. Bardzo blisko zmiany rezultatu było w 60 minucie - kompletnie niepotrzebna strata w środku pola mogła zakończyć się dla Ruchu dramatycznie. Znowu pokazał się Smektała, który tym razem pokonał Pilarza, czym wprawił w osłupienie fanów gospodarzy. Arbiter odgwizdał jednak pozycję spaloną.
Ta sytuacja była dla drużyny Waldemara Fornalika ostrzeżeniem. Bo "Piastunki" z minuty na minutę czuły się w ofensywie coraz pewniej i sprawiały, że linia defensywna Ruchu gubiła się. Ostatecznie jednak skutku to nie przyniosło i Piast bramki nie zdobył, choć w zasadzie miał ku temu więcej okazji niż chorzowianie. Ci także nie zanotowali trafienia i bezbramkowy remis jest dla nich nader niekorzystny. Największym problemem Ruchu wydawał się brak koncepcji w środku pola, bo choć w tej strefie boiska "Niebiescy" mieli przewagę, to na nic się to nie przekładało. Piast zaś ograniczał się do obrony wyniku i cierpliwie wyczekiwał końcowego gwizdka. - Cofnęli się, grali z kontry i nie potrafiliśmy się przebić przez ich obronę - komentował Tomasz Brzyski. Zdobyty w niedzielne popołudnie punkt na pewno jego, ani żadnego z jego kolegów nie satysfakcjonuje. - Strasznie chcieliśmy wygrać, ale się nie udało - rozkładał ręce w geście bezradności Gabor Straka. - Mamy nóż na gardle - barwnie i jakże trafnie ocenił z kolei Rafał Grodzicki, który dodał, że Ruch w piątek pojedzie do Gdyni po komplet punktów. Tym razem stawka będzie naprawdę ogromna. Nie można jednak zapominać, że w identycznej, a nawet gorszej sytuacji znajduje się Arka. Szykują się więc ogromne emocje.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Ruch Chorzów 0:0 Piast Gliwice
Żółte kartki: Straka, Jezierski - Seweryn, Wilczek, Smektała
Składy:
Ruch: Pilarz - Jakubowski (59' Straka), Grodzicki, Adamski, Brzyski - Grzyb, Baran, Pulkowski, Nowacki, Jezierski (79' Sobiech) - Janoszka (60' Fabusz).
Rezerwowi: Perdijić, Kieruzel, Domżalski, Babiarz.
Piast: Kasprzik - Michniewicz, Kowalski, Glik, Bronowicki (71' Podgórski) - Seweryn, Wilczek (88' Prędota), Muszalik, Sedlacek - Smektała, Olszar (46' Gamla).
Rezerwowi: Szmatuła, Widuch, Chylaszek, Krzycki.
Sędzia: Marcin Szulc (Warszawa)
Widzów: 7.500 (w tym około 100 kibiców Piasta)
źródło: Niebiescy.pl