Po pierwszym starciu ćwierćfinałowym bardzo blisko awansu do najlepszej czwórki krajowego pucharu są zawodnicy chorzowskiego Ruchu, którzy we wtorek zdeklasowali pierwszoligowca z Lubina.
Mecz toczony był w bardzo specyficznej atmosferze - z powodu incydentu, który miał miejsce podczas Wielkich Derbów Śląska, wojewoda Zygmunt Łukaszczyk zamknął obiekt dla widzów na dwa spotkania. Tak więc bez wsparcia publiki „Niebiescy” będą musieli radzić sobie jeszcze w sobotę, gdy zagrają o ligowe punkty z Odrą Wodzisław. - Kiedy są na widowni kibice, to zawsze jest to dodatkowa motywacja, natomiast dzisiaj widowisko przypominało sparing - Mateusz Bartczak trafnie opisał otoczkę widowiska.
Zgodnie z przewidywaniami szkoleniowcy obydwu ekip dali szansę gry zawodnikom pełniącym ostatnimi czasy w swych zespołach role dublerów. Do jedenastki chorzowian od pierwszych minut desygnowani zostali m.in. Matko Pedijić, Pavol Balaz i Martin Fabusz czy też wracający do pełnej dyspozycji po kontuzji kolana Marcin Zając.
Sprzymierzeńcem piłkarzy na pewno nie była pogoda. Padał rzęsisty deszcz, a mocny wiatr wywracał bandy reklamowe. Optyczną przewagę początkowo posiadali przyjezdni, jednak z biegiem czasu oddali inicjatywę przeciwnikom. Pierwszy, znaczący zwrot akcji nastąpił po pół godzinie gry. Ładną piłkę ze środka w pole karne Zagłębia posłał Grzegorz Baran, Wojciech Grzyb „zostawił w blokach” defensora rywali Costę, a ten był zatrzymał kapitana Ruchu w sposób nieprzepisowy. Arbiter wątpliwości nie miał i wskazał na jedenasty metr. Pewnym wykonawcą stałego fragmentu okazał się aktywny na lewej stronie boiska Balaz, który pewnym uderzeniem w prawy, dolny róg wyprowadził swój zespół na prowadzenie. - Byłem do karnego wyznaczony jako drugi, ale pierwszy w kolejności ”Grzybek” powiedział że to ja mam strzelać. Zrobiłem jak kazał i udało się - uśmiechał się Pavol.
Kolejny cios lubinianie musieli przyjąć dziewięć minut później. Zając opanował piłkę przy linii końcowej i natychmiast wrzucił ją przed bramkę Aleksandra Ptaka. Tam czyhał już Michał Pulkowski, który mimo asysty obrońców oraz nikłej przestrzeni na oddanie strzału wstawił nogę tam, gdzie powinien i podwyższył rezultat. - Można powiedzieć, że Marcin mnie nabił - powiedział z uśmiechem "Pulo".
Po przerwie obraz gry nie zmienił się - stroną dominującą byli zdecydowanie „Niebiescy” i szybko znalazło to odzwierciedlenie w wyniku. Gracze Ruchu rozmontowali linię defensywną lubinian serią podań, w końcu do futbolówki dopadł Grzyb, nie dając Ptakowi szans na skuteczną interwencję. Ten gol był już dla Zagłębia nokautem i do końcowego gwizdka ton wydarzeniom na boisku nadawali piłkarze z „erką” na piersi. - Taka skuteczność nas cieszy. Dzięki takim wygranym otoczka wokół naszej drużyny jest lepsza Ze strony lubinian zagrożenie było znikome - w zasadzie jedyną godną odnotowania sytuację (sam na sam z Perdijiciem) zmarnował w 87 minucie Karol Fryzowicz.
Sugerując się nie tylko wynikiem, ale także przebiegiem meczu śmiało można stwierdzić, że Zagłębie zostało przez chorzowian zdeklasowane. Rewanż rozegrany zostanie za trzy tygodnie w Lubinie. Miejscem starcia będzie oddana niedawno do użytku Dialog Arena.
Zapraszamy do przeczytania
relacji LIVE
Ruch Chorzów 3:0 (2:0) Zagłębie Lubin
Bramki: Balaz 32' (k), Pulkowski 39', Grzyb 54'
Żółte kartki: Grzyb - Pires, Costa
Składy:
Ruch: Perdijić - Jakubowski, Sadlok, Adamski, Nykiel (58' Grodzicki) - Grzyb, Pulkowski, Baran, Balaz (65' Brzyski) - Fabusz, Zając (75' Nowacki).
Rezerwowi: Pilarz, Sobiech, Janoszka, Jezierski.
Zagłębie: Ptak - Kocot, Ganowicz, Kapias, Costa (82' Oleksy) - Fryzowicz, Goliński (61' Hanzel), M. Bartczak, Kolendowicz, Pires - Pawłowski (46' Plizga).
Rezerwowi: Jesionkowski, Jasiński, Jackiewicz, Piotrowski.
Sędzia: Piotr Wasielewski (Kalisz)
Widzów: 0 (stadion zamknięty dla publiczności)
źródło: Niebiescy.pl