Mówi się, że dobry arbiter prowadzi mecz w sposób niewidoczny, a po dobrym sędziowaniu nie pamięta się, kto był rozjemcą zawodów. Ta zasada nie dotyczy niestety Sebastiana Grzebskiego, który stanął w sobotę pomiędzy drużynami Ruchu Chorzów oraz Miedzi II Legnica. Choć obydwa zespoły stworzyły po kilka ciekawych akcji i zdobyły po bramce, to najbardziej zapamiętamy "show" sędziego, który zepsuł wszystkim mnóstwo nerwów.
Niebiescy przystąpili do meczu z Miedzią, mając w nogach ponad dwugodzinną potyczkę ze Stomilem Olsztyn w Pucharze Polski. Intensywne 90 minut, dogrywka oraz rzuty karne - to rodziło wątpliwości, czy chorzowianom uda się w pełni zregenerować w ciągu zaledwie trzech dni.
Właśnie zmęczeniem tłumaczono kiepską postawę w pierwszej połowie meczu z rezerwami klubu z Legnicy. Miedź przeważała, kilka razy poważnie zagroziła bramce Ruchu, a w 29. minucie dopięła swego. Po dośrodkowaniu z lewej strony boiska piłka minęła w polu karnym kilku zawodników, aż doleciała do stojącego przy dalszym słupku Wojciecha Łobodzińskiego. Czterokrotny mistrz Polski bez trudu wykorzystał okazję i zdobył gola.
- Było widać, że czujemy te 120 minut ze Stomilem, ale gdy wyszliśmy na drugą połowę, to może nas troszkę puściło. Miedź też się trochę cofnęła i zaczęło to wyglądać całkiem nieźle - stwierdził pomocnik Michał Mokrzycki, który w 58. minucie zanotował asystę.
"Mokry" wypatrzył w polu karnym Miedzi Mateusza Bartolewskiego, a 21-latek już nie raz udowodnił, że potrafi grać głową. - Możemy na niego liczyć w tych sytuacjach. "Bartol" miał jeszcze kolejne okazje i dzisiaj mógł strzelić nawet hat-tricka! - uśmiechał się Mokrzycki.
Dziesięć minut później Ruch mógł, a raczej powinien prowadzić 2:1. Po kolejnej znakomitej centrze z prawej strony boiska piłka spadła na nogę niepilnowanego Marcina Kowalskiego, ale ten koszmarnie spudłował. Niewiele zabrakło, a po jego strzale futbolówka wylądowałaby w... sektorze buforowym.
Ostatnie dwa kwadranse nie należały jednak ani do Ruchu, ani do Miedzi, tylko do... sędziego. Arbiter stał się główną postacią spotkania, popełnił szereg błędnych decyzji oraz pokazał mnóstwo kartek. Trafiały one nie tylko do zawodników, ale też do... trenerów Ruchu. Łukasz Molek otrzymał dwie żółte kartki i w efekcie został wyrzucony na trybuny. Później sędzia ukarał Łukasza Beretę, ale pierwszemu szkoleniowcowi Niebieskich udało się dotrwać do końca na ławce. Postępowanie sędziego rozwścieczyło ponadto kierownika drużyny Andrzeja Urbańczyka, który zazwyczaj jest ostoją spokoju. O dziwo udało mu się jednak uniknąć "żółtka"...
Choć na trybunach stawiło się w sobotę zaledwie kilkuset widzów (w Chorzowie wciąż trwa bojkot), to Sebastiana Grzebskiego pożegnały głośne gwizdy oraz liczne epitety ze strony zdenerwowanych kibiców. Piłkarze oraz trenerzy obu drużyn przyznali zaś, że remis jest dla nich zadowalający.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Ruch Chorzów 1:1 (0:1) Miedź II Legnica
Bramki: Bartolewski 58' - Łobodziński 29'
Żółte kartki: Podgórski, Bartolewski, Kowalski, Jakub Nowak, Mokrzycki, Foszmańczyk - Garuch, Rogoziński
W 61. minucie żółtą kartką ukarany został drugi trener Ruchu Łukasz Molek.
W 80. minucie drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką ukarany został drugi trener Ruchu Łukasz Molek.
W 90. minucie żółtą kartką ukarany został trener Ruchu Łukasz Bereta.
Składy:
Ruch: Smug - Lechowicz, Kasolik, Kulejewski, Kowalski - Jakub Nowak (73' Winciersz), Mokrzycki, Foszmańczyk, Podgórski (86' Duchowski), Paszek (46' Bartolewski) - Idzik.
Rezerwowi: Tomasz Nowak, Iwan, Dąbrowski, Iwanek.
Trener: Łukasz Bereta
Kapitan: Tomasz Foszmańczyk
Miedź: Szpaderski - Conde, Rogoziński, Pojasek, Warcholak - Łobodziński, Garuch, Mislov, Zatwarnicki - Antkowiak, Smuga (75' Arisco).
Rezerwowi: Szymkowiak, Borowiak, Sobkowiak, Macierzyński, Czarniecki.
Trener: Wojciech Robaszek
Kapitan: Marcin Garuch
Sędzia: Sebastian Grzebski (Nysa)
Widzów: 607
źródło: Niebiescy.pl