Kapitan Ruchu Chorzów Rafał Grodzicki mocno odczuł skutki konfrontacji z litewskim Atlantasem Kłajpeda. Mocno zbita kostka i poszarpana skóra nie stanowią jednak dla niego problemu. - Przed nami konfrontacje z Rumunami i wczoraj to mógł być tak naprawdę dopiero przedsmak - mówi "Grodek", z którym porozmawialiśmy także o Cyprze, Turcji, celach na drugą część sezonu oraz negocjacjach z działaczami Niebieskich.
Środowy sparing wyglądał tak, że Ruch chciał grać w piłkę, zaś Atlantas głównie mu przeszkadzać, często ostro faulując.
Rafał Grodzicki: - Powodowało to głównie boisko, które jest trochę mniejsze od normalnego. Litewscy zawodnicy mogli się skupić tylko na obronie, a momentami zdarzyło im się grać dość ostro i brutalnie. Musimy być przygotowani, że drużyny ze wschodu będą prezentować taki futbol w sparingach. Przed nami konfrontacje z Rumunami i wczoraj to mógł być tak naprawdę dopiero przedsmak.
Na początku meczu mocno ucierpiałeś po jednym z fauli. Są skutki tego wejścia?
- Są. Mam mocno zbitą kostkę i troszeczkę poszarpaną skórę przy Achillesie. To taki typowy uraz pomeczowy, gdzie nogi raczej się nie odstawia. W tym przypadku napastnik był spóźniony i nie trafił w piłkę, tylko w moją stopę. Był ból, ale to nic poważnego.
Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem, choć nie musiało tak być. Zmarnowaliście dwie, trzy dobre okazje.
- Staraliśmy się grać w piłkę i stwarzać sytuacje. Dużo ich nie było, bo podejrzewam, że moglibyśmy je wyliczyć na palcach jednej ręki. Jednak myślę, że jak na pierwszy sparing, zaprezentowaliśmy się nieźle i z każdym dniem powinno być znacznie lepiej.
To twoja pierwsza wizyta na Cyprze?
- Nie, to już bodajże czwarty czy piąty raz. Wcześniej byłem tutaj z Bełchatowem i Śląskiem. Bardzo zaskoczony nie jestem, może trochę poniedziałkową pogodą, bo było bardzo zimno. Wszyscy mieliśmy czarne myśli, że chyba można było zostać w Polsce, ale we wtorek pogoda się poprawiła i jest dużo lepiej.
Jakie są różnice między zgrupowaniem w Turcji i na Cyprze?
- Baza jest zupełnie inna niż w Turcji. Nawet na samym Cyprze trudno byłoby znaleźć drugi taki obiekt. Jesteśmy w typowo sportowym, piłkarskim ośrodku, gdzie mamy do dyspozycji hotel tylko i wyłącznie dla siebie, a także dwa boiska kilka metrów obok. Nigdzie nie trzeba zatem dojeżdżać i to jest wielki plus. Jeśli chodzi o sam Cypr, to na tym obozie nie wyszliśmy jeszcze poza teren obiektu. Po wcześniejszych wizytach tutaj wiem jednak, że to jest bardziej europejskie państwo i pod tym względem widać znaczną różnicę.
Odetchnąłeś, gdy dowiedziałeś się, że postanowiono zrezygnować z obozu w Turcji, gdzie w ostatnim czasie nie jest spokojnie?
- Nie, absolutnie nie. Tamte rejony raczej są bezpieczne, ale z drugiej strony fajnie, że zmieniliśmy miejsce, bo to zawsze coś innego. Nie polecieliśmy po raz kolejny do Turcji, gdzie praktycznie wszyscy znamy Side czy Belek na pamięć. Teraz jesteśmy w samym centrum Cypru, w Nikozji i myślę, że wszyscy jesteśmy z tego zadowoleni.
Za niewiele ponad dwa tygodnie zainaugurujecie rozgrywki Ekstraklasy, gdzie zajmujecie wysokie piąte miejsce. Jaki będzie cel Niebieskich na drugą część sezonu?
- Będziemy robić to, co do tej pory, czyli skupiać się na każdym kolejnym spotkaniu. Tak zagramy przed własną publicznością z Zagłębiem Lubin. To jest dla nas obecnie najważniejszy mecz i musimy w nim zdobyć trzy punkty.
Słyszałem, że wasze apetyty rosną. Ustaliliście już z działaczami kwestię premii za zajęcie określonego miejsca.
- Każda drużyna ma nakreślony plan przed sezonem i to nie jest żadna tajemnica. Obecnie nasz plan jest taki, by awansować do pierwszej ósemki. Tak się dogadaliśmy z działaczami, a co będzie później, to wyjdzie w praniu.
Rozmawiał: Neo (Niebiescy.pl)