Kiedy zadzwoniliśmy dzisiaj rano do
Macieja Sadloka, był on w trakcie spaceru z córką po chorzowskim "Amelungu". Po naszej rozmowie wychowanek Pasjonata Dankowice tradycyjnie wyruszył na trening do Krakowa, a jutro wieczorem czeka go mecz z Ruchem Chorzów. - Zapowiada nam się ciekawe spotkanie zarówno na boisku, jak i na trybunach. Niebiescy mają strasznie mocną ekipę wyjazdową - mówi "Sadloczek".
Wisła gra bardzo nieregularnie. W harmonogramie rozegranych meczów zwycięstwa są oddzielone porażkami, a zwłaszcza licznymi remisami. Skąd tak zróżnicowane wyniki?
Maciej Sadlok: - Też się nad tym zastanawiamy. Rzeczywiście zarzucają nam, że nie potrafimy wygrać dwóch meczów z rzędu, tylko odnotowujemy remisy. Staramy się nad tym pracować. Najlepiej byłoby, gdybyśmy wygrali jutro z Ruchem, bo wtedy byłoby to nasze drugie zwycięstwo z rzędu.
Niebiescy zajmują 10. miejsce w lidze, a Wisła plasuje się o cztery lokaty wyżej, choć obie drużyny dzieli zaledwie punkt. Czy można w tej sytuacji stwierdzić, czy te dorobki są adekwatne do potencjału obu ekip?
- Trudno powiedzieć, bo wszystkie drużyny mają różne momenty. Ruch zaczął słabiej, później było lepiej, a następnie znów przyszedł słabszy okres. W tej lidze każdy zespół ma swoje kryzysy. Na pewno zapowiada nam się jutro ciekawy mecz. Tabela jest mocno spłaszczona i tak naprawdę dwa zwycięstwa powodują duży skok do góry w ligowej tabeli.
Gdy po raz pierwszy spotkałem się na Cichej z Mariuszem Stępińskim, tuż po zapoznaniu zadzwonił mu telefon: "o, Sadloczek dzwoni".
- Hahah, rzeczywiście tak było!
Graliście razem przez rok i pewnie dobrze się znacie. Będziecie zwracać szczególną uwagę na "Stępla"?
- Mariusz na pewno jest w dobrej formie. Gra w Chorzowie w pierwszym składzie i tego mu było trzeba, a w Wiśle nie zawsze tak to wyglądało. Na pewno będzie chciał coś jutro udowodnić. "Stępel" to bardzo ambitny zawodnik, dużo biega, idzie do każdej piłki i przynosi mu to efekty. Dla niego nie ma straconych piłek, dlatego nasza w tym głowa, żeby go powstrzymać.
Będąc w Ruchu miałeś okazję grać z kilkoma niezłymi napastnikami. Jesteś w stanie porównać Stępińskiego z Niedzielanem, Sobiechem, Piechem, Jankowskim czy Kuświkiem?
- Wymienionych przez ciebie piłkarzy łączy to, że są dobrzy i potrafią zdobywać bramki. Każdy z nich ma inne cechy, ale faktem jest, że zna się na swoim fachu. Porównanie każdego z nich to materiał na naprawdę szeroką analizę.
Buchalik, Burliga, Jankowski, Sadlok... Byli piłkarze Niebieskich mają dużo do powiedzenia w krakowskiej szatni?
- Myślę, że coraz więcej. Tak to działa, że im dłużej jest się w danym klubie, tym więcej ma się do powiedzenia.
Jakiej się spodziewasz prezentacji ze strony kibiców Ruchu?
- Nie ma co ukrywać, że Ruch ma strasznie mocną ekipę wyjazdową. W Krakowie wielokrotnie mówiłem, że można się spodziewać bardzo dużej grupy fanów Niebieskich. Dla zawodnika to naprawdę mega ważne, gdy wychodzi na boisko, a na sektorze gości jest już mnóstwo kibiców jego klubu. Taka jest prawda. Chwała fanom Ruchu za to, w jakich liczbach jeżdżą i jak dopingują swoją drużynę. Jestem pewny, że jutro będzie ciekawie na trybunach.
Mieszkając w Chorzowie, pozostajesz w kontakcie z sympatykami Niebieskich?
- Tak, zdarza mi się rozmawiać z kibicami Ruchu na ulicy czy w sklepie. Wszystko jest w porządku pod względem kontaktów z nimi.
W ostatnich dniach dostałeś dużo pytań: "Maciek, załatwisz bilety na piątek?
- Staram się zawsze pomagać i zapraszać znajomych na mecz. Do Krakowa rzeczywiście często przyjeżdżają moi znajomi oraz rodzina. Jutro na mecz wybiera się moja żona, a nie zabraknie też kolegów.
Rozmawiał: Neo (Niebiescy.pl)