Choć na początku sezonu nikt nie powiedziałby, że Korona Kielce będzie najtrudniejszym rywalem piłkarzy Ruchu Chorzów w pierwszych kolejkach sezonu, to własnie świętokrzyski zespół urósł do tego miana. Po dobrym starcie kielczanie liczą, że i kolejna przeszkoda nie będzie dla nich nieosiągalna, ale zespół Waldemara Fornalika zaczyna udowadniać, że i on chce walczyć o jak najwyższe cele.
Niebiescy po ligowym falstarcie z Górnikiem Łęczna zrehabilitowali się w małych derbach z Piastem Gliwice. Zwycięstwo 2:0 zapewnili ci, na których stawiano najmniej. Visnakovs i Efir w końcu się przełamali. To dobry prognostyk dla Niebieskich, tym bardziej że do zespołu w ostatnich dniach dołączył Mariusz Stępiński, a wcześniej Adam Setla. W Chorzowie wszyscy zgodnie podkreślają, że taki mecz był im niezbędny i znacznie wpłynie na nastroje i grę podopiecznych Fornalika. Zwłaszcza że ci, którzy dopiero wchodzą do zespołu głośno pukają do jego pierwszej jedenastki. - Waldemar Fornalik powoli wprowadza do składu nowych graczy, a napastnicy przecież ostatnio nie zawiedli. Eduards Visnakovs strzelił gola, podobnie jak Michał Efir. Przypuszczam, że to Łotysz będzie ustawiony na szpicy od pierwszych minut - tłumaczy Lerch w rozmowie ze "Sportem". Brak kluczowych w poprzednich sezonach graczy staje się coraz mniej widoczny.
O tym jak będzie wyglądała meczowa kadra na Arenie Kielc, nie zdecydował jeszcze sam trener. - Mamy jeszcze kilkadziesiąt godzin na podjęcie decyzji. Taka rywalizacja, nawet "tylko" o miejsce w kadrze meczowej, może bardzo pozytywnie wpłynąć na jakość gry zespołu - oznajmił. - Często też o moim wyborze decydują potrzeby drużyny pod kątem kolejnego przeciwnika z jakim się zmierzymy. Forma z każdym dniem rośnie. Atmosfera w zespole też jest dobra - dodaje. Lista zawodników głodnych gry jest bardzo długa - Szewczyk, Setla, Stępiński, Iwański, Podgórski, Włodyka czy Szyndrowski z całą pewnością czekają tylko na moment w którym podobnie jak Michał Helik w ubiegłym sezonie przebojem wedrą się do meczowego zestawienia.
O sile kieleckiego zespołu, podobnie jak dzieie się to w zespole z Cichej, stanowią zupełnie inni zawodnicy niż w zeszłym sezonie. Odeszli Kapo, Kuzera, Golański, Kiełb czy Cerniauskas. Dzięki temu szansę dostali ci, którzy dotąd z Ekstraklasą mieli niewiele wspólnego. Michał Przybyła zaliczył dwa występy, a Rafał Grzelak tylko jeden, jeszcze w barwach Wisły Płock. Ten pierwszy ma już na koncie trzy trafienia - dwa przeciwko Jagiellonii i jedno z Zagłębiem Lubin. Czyli tyle, ile Nemanja Nikolić i Łukasz Zwoliński. Wcześniej piłkarz znany był tylko zagorzałym kibicom z Kielc oraz "Widzewiakom", ponieważ w Łodzi zaliczył nieudany epizod. Po 5 latach walki w końcu dostał też swoją szansę. Między słupki "Koroniarzy" wrócił doświadczony Małkowski, który poukładał zespół w defensywie. - Ciężko w naszym zespole znaleźć zawodnika, który nie ma ochoty do gry. Rafał Grzelak, Michał Wrześniewski, Krzysztof Kiercz, oni wszyscy dają sygnał, że są do dyspozycji - tłumaczy trener Marcin Brosz. Dlatego też Korona z 6 punktami zajmuje drugie miejsce w ligowej tabeli.
Wcześniej jednak nikt nie postawiłby nawet złotówki, że kielczanie tak pewnie wejdą w sezon. Tym bardziej, że towarzyszył im spory rozgardiasz organizacyjny. Nad klubem wisiało widmo likwidacji w przypadku, jeżeli rada miasta nie dofinansowałaby klubu kwotą prawie 3 milionów. Łącznie w tym roku miasto na funkcjonowanie klubu wyłożyło już niemal 11 milionów złotych. To jednak tylko kropla w morzu potrzeb "Złocisto-krwistych". Ograniczony budżet wymusił na kielczanach ruchy transferowe, które polegały na szukaniu graczy w niższych ligach albo tych wcześniej odsuniętych od drużyny czyli Sobolewskiego i Małkowskiego. "Scyzory" na złość przeciwnościom udowadniają, że do dobrego grania w piłkę pieniądze nie są niezbędne. Tym bardziej, że w poniedziałek kielczanie będą chcieli zrewanżować się Ruchowi za remis i porażkę z ubiegłego sezonu.
Do zdrowia po małych derbach z Piastem doszedł już Eduards Visnakovs. Niestety nadal poza wyborem Fornalika pozostają Michał Helik oraz Miłosz Trojak. W żółto-czerwonych barwach mogą natomiast nie wystąpić Zbigniew Małkowski i Radek Dejmek. - Występ obu zawodników stoi pod znakiem zapytania, ale liczymy, że do poniedziałku będą gotowi - tłumaczy Brosz. Obaj narzekają na drobne urazy, które nieco komplikują sytuację kielczan.
O tym, który z zespołów będzie lepszy dowiemy się w poniedziałek. Pierwszy gwizdek rozlegnie się o godzinie 18:00, a spotkanie poprowadzi Bartosz Frankowski z Torunia. Transmisję telewizyjną przeprowadzi stacja Eurosport 2, my natomiast zapraszamy do śledzenia naszej
relacji LIVE!
Przewidywane składy:
Korona: Trela - Gabovs, Malarczyk, Grzelak, Sylwestrzak - Aankour, Jovanović, Fertovs, Cebula, Pyłypczuk - Przybyła.
Ruch: Putnocky - Konczkowski, Grodzicki, Koj, Oleksy - Zieńczuk, Surma, Urbańczyk, Lipski, Gigołajew - Visnakovs.
|
źródło: Niebiescy.pl