Kontrowersyjna bramka przesądziła o wyniku wyjazdowego spotkania Ruchu Chorzów z Cracovią. Gola zdobytego w 20 minucie przez Pawła Polczaka nie uznałoby z pewnością wielu arbitrów. W szeregach Niebieskich zawiodła przede wszystkim skuteczność, ponieważ niewykorzystanych sytuacji bramkowych było przynajmniej kilka, nawet w doliczonym czasie gry. Ambicji chorzowianom nie można odmówić. Dzięki niej emocje towarzyszyły nam do samego końca. Mimo złego wyniku w Krakowie, Ruch utrzymał się w T-Mobile Ekstraklasie na kolejny sezon. Wszystko dzięki korzystnym wynikom w pozostałych spotkaniach grupy spadkowej.
Zawieszenie Filipa Starzyńskiego wymusiło na Waldemarze Fornaliku roszadę w ofensywnej części zespołu. Trudno jednak było się domyślić, że "Waldek" spróbuje ustawienia Rołanda Gigołajewa tuż za Grzegorzem Kuświkiem. W tej opcji na parę na skrzydłach miał stworzyć duet Zieńczuk-Kowalski. Z kolei Jacek Zieliński zdecydował, że bohater sobotniego meczu w Bielsku-Białej, Boubacar Dialiba dostanie szansę gry od pierwszej minuty. Obaj trenerzy wytoczyli więc swoje najcięższe działa, bowiem stawka meczu mimo wszystko była bardzo wysoka czemu piłkarze obu ekip dali wyraz tuż po wejściu na murawę.
Krakowianie już w pierwszej minucie powinni byli objąć prowadzenie. Indywidualny błąd Rafała Grodzickiego otworzył im drogę do akcji, po której piłka dwukrotnie odbiła się od słupka nim Putnocky z ulgą złapał ją w rękawice na linii bramkowej. Na odpowiedź Ruchu nie trzeba było długo czekać, jednak nie była ona tak konkretna, jak stało się to w przypadku gospodarzy. Najpierw zbyt mocno Gigołajew dogrywał na wolne pole do Kuświka, a później idealną piłkę w polu karnym dostał Babiarz. Środkowy pomocnik Niebieskich w zasadzie mógł zapytać Pilarza o róg, w który chciałby dostać piłkę, ale nie myśląc długo posłał ją nad poprzeczką. "Pasy" do kolejnej groźnej sytuacji doszły w 6 minucie za sprawą Rakelsa, ale cofnięty na skrzydło napastnik nie sprawił większych problemów "Puto" swoją ekwilibrystyczną próbą. W podobnej sytuacji, ale z drugiej strony boiska znalazł się Gigołajew, lecz zbyt szybko zdecydował się na uderzenie i z powietrza nie trafił w bramkę.
Po 18 minutach gry dobrą kontrę zmarnował znów Rołand Gigołajew. Rosjanin dobrze zabrał się z piłką i tuż przed polem karnym miał do wyboru albo strzał, albo dogranie do Kuświka. Wybrał to pierwsze i mocno się pomylił. "Kuśwa" miał pretensje do kolegi, że ich akcja okazała się być marnej jakości. Trudno jednak oczekiwać, aby poziom Ekstraklasy rósł, kiedy arbitrzy podejmują takie decyzje jak ta z 20 minuty. Po kornerze na murawę padł Grodzicki. Ruch stanął, piłka zatrzepotała w siatce, a Tomasz Kwiatkowski nie dopatrzył się przewinienia i uznał bramkę, która została zapisana na konto Polczaka. Obrońca Cracovii nim świętował zdobycie gola, brutalnie rozprawił się właśnie z "Grodkiem". Na nic zdały się protesty całego zespołu i ławki trenerskiej. Fornalik nawet na murawie wyjaśniał sędziemu w jak wielkim jest błędzie. Wszystko na nic - Ruch musiał wznowić grę od środka.
Skoro nawet mury pomagały gospodarzom, chorzowianie musieli liczyć na ich indywidualne błędy. Jeden z takich popełnił Deleu, który tak długo przymierzał się do wybicia piłki głową, że po prostu się z nią minął. Dzięki temu Oleksy znalazł się w dogodnej sytuacji do dośrodkowania, jednak zrobił to zbyt płasko, przez co ułatwił stoperom gospodarzy interwencję. Skończyło się tylko na kornerze, z którym "Pasy" poradziły sobie bez problemu. Zresztą gospodarze skupili się na defensywie i zmienili sposób grania. Wyglądali na takich, którzy są już pewni swego, przez co znacznie spadło tempo i częstotliwość akcji, które rozgrywali. Ruch także sprawiał wrażenie, jakby czekał na 15 minut wytchnienia i uwagi trenera Fornalika. Posuchę próbował przerwać Surma, ale Pilarz bez trudu obronił jego strzał po ziemi. Gospodarze spróbowali przycisnąć jeszcze w 43 minucie, ale dobrze przygotowana piłka pod Deleu znalazła się na siatce, ale tej chroniącej kibiców tuż za boiskiem.
Pierwszy akord drugiej części należał do Bartłomieja Babiarza. "Babi" jednak długo przeżywał to, w jaki sposób zakończył akcję swojego zespołu. Ruch jednak niezrażony niepowodzeniem pozostawał na połowie rywala. Przełożyło się to na stałe fragmenty gry, ale i te nie były póki co ich atutem. Dobrze natomiast funkcjonował pressing, który stosowali nawet na Pilarzu. Zawodnicy Cracovii pokazali jednak Niebieskim, że muszą pamiętać o obronie. Najpierw Helik dobrze zablokował Dialibę, a później Jendrisek nieznacznie się pomylił. W 53 minucie popis swoich umiejętności dał Grodzicki, który zatrzymał rajd napastnika rywali na bramkę Putnockiego. Skończyło się tylko na rogu, ale czarnoskóry piłkarz sam nie wierzył, w jaki sposób "Grodek" zabrał mu futbolówkę. Waldemar Fornalik widząc, że jego zespołowi nie do końca idzie tak, jakby sobie tego życzył, już w 58 minucie zdjął Kowalskiego i zastąpił go Efirem. Od teraz Ruch miał dwóch napastników, którzy mieli dać w Krakowie przynajmniej remis.
Kolejna dobra szansa dla Niebieskich miała miejsce w 64 minucie. Faul na Babiarzu, piłka pod nogami "Zienia". Dobra centra na długi słupek znalazła Grodzickiego, ale i rękę jednego z graczy "Pasów". Jednak i tym razem protesty nie przyniosły efektu. Kilkadziesiąt sekund później Kuświk powinien był doprowadzić do wyrównania. Uderzył tym razem przewrotką, przez co dokładność jego próby pozostawiała wiele do życzenia. Dodatkowo "Kuśwa" wiele razy uskarżał się sędziemu na grę Stretenovicia. W końcu i defensor z Krakowa doczekał się indywidualnego napomnienia w postaci żółtego kartonika. Ruch wyglądał na zespół, który z uporem dąży do zdobycia wyrównującej bramki, ale na przeszkodzie stawała dokładność, która praktycznie nie istniała w ostatnim podaniu. Centry Gigołajewa i Zieńczuka albo nie trafiały do adresatów, albo były blokowane w najprostszy z możliwych sposobów. O losach spotkania mogła przesądzić 74 minuta, ale najpierw Diabang nieznacznie się pomylił, a później Oleksy wślizgiem zablokował strzał Jendriska.
Boczny obrońca z Cichej uratował swój zespół kolejny raz cztery minuty później. Tym razem w cudowny sposób blokując strzał głową Rakelsa z bliskiej odległości. "Pasy" musiały więc zadowolić się tylko rzutem rożnym. Na ostatnie minuty na boisku pojawił się Eduards Visnakovs. Łotysz miał przede wszystkim wspomagać swój zespół w walce o górne piłki po stałych fragmentach gry. Po jednym z nich był nawet bliski strzału, ale skuteczność w powietrzu defensorów z grodu Kraka była dzisiejszego wieczora wręcz wzorowa.
Ruch na ostatnie minuty zamknął rywali w obrębie ich własnego pola karnego, ale narażał się przez to na kontry. W 89 minucie jedna z nich zakończyła się dobrą paradą Putnockiego po strzale Rakelsa. Chwilę później, kolejny raz "Puto" udowodnił swoją wielkość, tym razem parując strzał Zjawińskiego na poprzeczkę. Słowak zachował się idealnie w sytuacji sam na sam. Mimo doliczonych 4 minut chorzowianom nie udało się dogonić Cracovii. Choć blisko był Oleksy, którego strzał Pilarz sparował na poprzeczkę. Szkoda, ponieważ z przebiegu spotkania Ruch zasłużył przynajmniej na punkt.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Cracovia 1:0 (1:0) Ruch Chorzów
Bramka: Polczak 20'
Żółte kartki: Rakels, Sretenović, Dąbrowski, Budziński - Gigołajew, Kuświk
Składy:
Cracovia: Pilarz - Deleu, Sretenović, Polczak, Marciniak - Rakels (90' Wdowiak), Cetnarski (71' Zjawiński), Dąbrowski, Budziński, Jendrisek - Dialiba (90' Kapustka).
Rezerwowi: Stępniowski, Kapustka, Nykiel, Rymaniak, Szewczyk.
Trener: Jacek Zieliński
Kapitan: Krzysztof Pilarz
Ruch: Putnocky - Konczkowski, Helik, Grodzicki, Oleksy - Kowalski (58' Efir), Surma, Babiarz, Gigołajew, Zieńczuk - Kuświk (83' Visnakovs).
Rezerwowi: Skaba, Malinowski, Szyndrowski, Urbańczyk, Lipski.
Trener: Waldemar Fornalik
Kapitan: Łukasz Surma
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)
Widzów: 7541 (w tym 623 kibiców Ruchu)
|
źródło: Niebiescy.pl