Wszystko co złe, w Chorzowie zaczyna się na literę "p" - Piast, Pogoń, Podbeskidzie i Pskit. Do tego efekt tych meczów, czyli zerowy dorobek spowodowany porażkami. Tym razem jednak chorzowianie na przegraną nie zasłużyli, a mecz rozstrzygnął liniowy, który nie zauważył spalonego przy rzucie karnym dla gości. Efektem błędu jest zwycięstwo Podbeskidzia w Chorzowie 1:0.

Dotąd spokojna sytuacja kadrowa Jana Kociana pogorszyła się w ostatnich tygodniach. Do pauzujących Kwiatkowskiego i Gieragi w Szczecinie dołączył Grzegorz Kuświk, a w środę urazu doznał Łukasz Surma. Niestety podpora Niebieskich nie zdążyła się wyleczyć i zamiast niego, Słowak postawił na Babiarza. Za Kuświka zagrać miał Kamil Włodyka, lecz nie na szpicy, tylko na lewym skrzydle. Do środka przesunięty został Marek Zieńczuk, a na ławce usiadł Sebastian Janik. W Podbeskidziu zabrakło m. in. Przemysława Pietruszki, który w Poznaniu pięknym uderzeniem pokonał Macieja Gostomskiego. Na ławce usiadł Damian Chmiel i Anton Sloboda. Na szpicy straszyć miał debiutant Mikołaj Lebedyński.

Pierwsze minuty pozwoliły odpocząć zabieganym kibicom i przeżyć chwile relaksu. Zawodnicy stronili od walki, groźnych akcji i widowiskowych zagrań. Dopiero w 5 minucie po strzale Macieja Jankowskiego futbolówka wypadła na róg. Strzał z główki po kornerze był niecelny, choć wielu wietrzyło w niej dobrą sytuację. Później sytuacja wróciła do normy - akcje zdecydowanie zwolniły, a piłkarze wrzucili drugi bieg. W 16 minucie Jankowski upadł w polu karnym podczas próby dryblingu, jednak Paweł Pskit uznał, że wszystko działo się w obrębie przepisów.

Groźniej zrobiło się w 21 minucie. Dobrze grę rozciągnął Bartłomiej Babiarz, jednak w swoje zagranie włożył za dużo siły i Jakub Kowalski pomimo sprintu musiał obejść się smakiem, kiedy piłka spoczęła w rękach Richarda Zajaca. Cały czas licznik celnych strzałów po obu stronach wskazywał zero. Rosła za to przewaga Ruchu w ofensywie. Goście raz po raz się gubili, tracąc dość spektakularnie piłkę. Z resztą czasem Niebiescy też dorównywali swoim rywalom, zagrywając nieporadnie. Z letargu mógł zawodników obudzić Babiarz - uderzył po rzucie rożnym mocno i celnie, jednak Zajac czekał na środku bramki i pewnie złapał piłkę.

Więcej zaczęło się dziać po upływie 30 minut. Zmarnowana kontra przez Włodykę przeobraziła się w zagrożenie pod bramką Michała Buchalika, który musiał instynktownie interweniować. Dobitkę zablokowali defensorzy Niebieskich, jednak trud włożony w obronę tej sytuacji się opłacił, ponieważ na tablicy nadal widniał wynik 0:0. Szczęście w nieszczęściu Podbeskidzia trwało nadal - po kornerze Pawela uderzył z główki wprost w słupek. Chorzów odetchnął z ulgą, a piłkarze zakasali nieśmiało rękawy. Jednak pozostałe minuty nie wystarczyły, by zmienić wynik i Paweł Pskit tuż przed strzałem Zieńczuka zza pola karnego zakończył pierwszą połowę. "Zieniu" się wściekł, ale werdyktu nie dało się już cofnąć.

Drugie 45 minut żwawiej rozpoczęli chorzowianie. Już 4 minuty po wznowieniu gry doskonałą sytuację zmarnował Kamil Włodyka. "Włodi" mógł z piłką zrobić wszystko, ale uderzył obok bramki, dzięki idealnemu zagraniu Jakuba Kowalskiego. Wszyscy na stadionie zerwali się na równe nogi, ale widok piłki wpadającej w bandy okalające murawę strasznie rozczarował. Mimo ogromnej przewagi Ruchu, nie był on w stanie przełożyć tego na bramki. Nawet Piotr Stawarczyk próbował przełamać strzelecki impas, jednak on też musiał zadowolić się jedynie kornerem. Niemrawe akcje bielszczan szybko kończyły się w niegroźnym miejscu - wszystko po to, by Niebiescy mogli dalej rozwijać skrzydła.

Czas upływał, akcje mnożyły się, a ich dobrego wykończenia można było szukać ze świeczką. Jednak rozstrzygnięcie spotkania miało nastąpić nie po efektownym rozegraniu, lecz po błędzie sędziowskim. Liniowy najpierw nie zauważył, że Jan Blazek był na dwumetrowym spalonym i puścił grę. Ten wpadł w pole karne, wypuścił sobie piłkę i został wycięty przez Michała Buchalika. Paweł Pskit nie naprawił błędu kolegi i wskazał na 11 metr. Do piłki podszedł Marek Sokołowski i wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Bramka jednak nie podziałała motywująco na Niebieskich - ci sprawiali wrażenie rozbitych i nie potrafili w ofensywie stworzyć niczego konstruktywnego.

Mimo ostatniej szansy, jaka zrodziła się po czerwonej kartce dla Łatki, Filip Starzyński zepsuł całkowicie rzut wolny i arbiter główny musiał zakończyć mecz. Podbeskidzie wygrało wyjazdowy mecz pierwszy raz od prawie 300 dni, a Ruch podtrzymał niezbyt udaną serię - choć niezasłużenie. Okazja by zatrzeć ślady w pamięci i wyleczyć rany nadarzy się w meczu z Koroną Kielce, która przyjedzie do Chorzowa 7 kwietnia.

Zapraszamy do przeczytania naszej relacji LIVE

Ruch Chorzów 0:1 (0:0) Podbeskidzie Bielsko-Biała

Bramka: Sokołowski 74' (k)

Żółte kartki: Zieńczuk - Łatka, Adu Kwame, Zajac

Czerwona kartka: Łatka 90' (za drugą żółtą)

Składy:

Ruch: Buchalik - Konczkowski, Marcin Malinowski, Stawarczyk, Dziwniel - Kowalski, Babiarz (89' Smektała), Starzyński, Zieńczuk, Włodyka (66' Janik) - Jankowski.

Rezerwowi: Kamiński, Gigołajew, Sadlok, Szyndrowski, Urbańczyk.
Trener: Jan Kocian
Kapitan: Marcin Malinowski

Podbeskidzie: Zajac - Górkiewicz, Pietrasiak, Telichowski, Adu Kwame - Sokołowski, Iwański, Łatka, Pawela (69' Sloboda), Piotr Malinowski (88' Chmiel) - Lebedyński (65' Blazek).

Rezerwowi: Rybansky, Chmiel, Sloboda, Chrapek, Konieczny, Bartlewski.
Trener: Leszek Ojrzyński
Kapitan: Marek Sokołowski

Sędzia: Paweł Pskit (Łódź)

Widzów: 6200 (w tym 13 kibiców Podbeskidzia)

źródło: Niebiescy.pl