Choć zemsty nie było, to Niebiescy i tak zasłużyli na brawa. Początki zawsze bywają trudne, a pierwszy mecz po zimowej przerwie bywa niewiadomą. Bramka Zieńczuka rozdzieliła oba zespoły, a rewanż mimo że krwawy, to i tak udany. Dzięki zwycięstwu nad Jagiellonią, Ruch wskoczył na czwarte miejsce w ligowej tabeli.
Jan Kocian mówił przed meczem, że ma już w głowie nakreślony obraz pierwszej jedenastki. Ci, którzy oczekiwali fajerwerków mogą czuć się zawiedzeni. Swoją dobrą formę odnalazł podczas sparingów Maciej Jankowski, dlatego też znalazło się dla niego miejsce w pierwszym składzie, podobnie jak Jakub Kowalski dla którego przyszedł czas, aby wystąpić od pierwszego gwizdka.
Pierwsze minuty spotkania zapowiadały, że będzie ono obfitować w ciekawe sytuacje. Lepiej rozpoczęli jednak goście - ci od razu zepchnęli Niebieskich do defensywy, przesuwając bocznych obrońców aż pod pole karne Buchalika. Najbardziej aktywny był Filip Modelski. Dobra karta od gości odwróciła się w 4 minucie, kiedy to Jakub Tosik po dośrodkowaniu w pole karne mógł pokonać bramkarza... Swojego - zaskoczony Jakub Słowik na chwilę wstrzymał oddech, bo futbolówka skręciła tuż obok słupka. Bramkarz gości sam kusił los złym wyjściem do piłki, ale Maciej Jankowski zbyt późno się zorientował i wynik nadal pozostawał bez zmian.
Dwie minuty później Ruch powinien objąć prowadzenie. Kolejną dobrą szansę miał "Jankes", który praktycznie z piłką na nodze musiał wykonać egezkucję, ale minimalnie się spóźnił i marzenia o pierwszej bramce w oficjalnym meczu musiały zostać odrocznone. Warto dodać, że bardzo dobrą robotę przy tej akcji wykonał Kuświk. Niewykorzystane sytuacje mogły zemścić się chwilę później.
Po sporym zamieszaniu po rzucie rożnym futbolówka sporo czasu spędziła w polu karnym Buchalika, ponieważ obrońcy zwlekali z jej wybiciem, a napastnicy przygotowywali się zbyt długo do oddania strzału. W końcu trafiła do Dziwniela, a ten wyjaśnił sytuację nabijając Ukaha. Tomasz Musiał uznał jednak, że będzie róg... Na fali groźnej sytuacji goście chcieli strzelić pierwszą bramkę. Po doskonałym crossie Quintany żółta kartka powinna powędrować na konto Filipa Modelskiego, który symulował w polu karnym faul. Dziwniel jednak nawet nie dotknął swojego rywala.
Najgroźniejsza sytuacja na zdobycie bramki to dzieło przede wszystkim Macieja Jankowskiego. Jego zagranie do Kuświka było idealne, jednak ten ściągany do parteru przez defensora Jagiellonii nie dał rady czysto uderzyć i Słowik zaliczył interwencję, która uratowała zespół. Kolejne szanse Zieńczuka nie były już tak dobre, bo "Zieniu" sprawiał wrażenie, jakby jego stopa wymagała ponownego ułożenia. W 26. minucie, która de facto była momentem przełomowym Quintana uderzył z rzutu wolnego minimalnie ponad poprzeczką. Przełom, który się dokonał był zmianą na gorsze, bowiem do ostatniego gwizdka w pierwszej połowie gracze wyraźnie wyhamowali, ograniczając się do nudnej gry w środku pola. Tomasz Musiał nie doliczył nawet minuty i zakończył męczarnie i kibiców, i piłkarzy.
Druga połowa rozpoczęła się anemicznie. Niedzielna atmosfera udzieliła się piłkarzom, którzy momentami byli chyba w domu. Na palcach jednej ręki można policzyć udane zagrania w pierwszych dziesięciu minutach. Nieśmiałe próby rozpędzania akcji szły w niwecz. Dopiero w 56. minucie Jakub Kowalski uruchomił dobrym podaniem Kuświka. Na jego drodze stanął Pazdan, ale defensor "Jagi" w zapaśniczym stylu powstrzymał rywala. Tomasz Musiał nie miał wątpliwości i oprócz rzutu wolnego tuż przy linii bocznej pola karnego, ukarał obrońcę żółtą kartką. Do piłki podszedł Zieńczuk - popatrzył, przymierzył i... zdobył gola! Świetnie uderzona piłka zmyliła nie tylko ustawionych w murze Quintanę i Savalnieksa, ale i golkipera z Białegostoku.
180 sekund później kolejną dobrą okazję miał Jankowski. Znów ukrytym bohaterem mógł być Kowalski, po tym jak Zieńczuk zdecydował się na nietypowe rozegranie rzutu wolnego. Jednak po dośrodkowaniu właśnie "Jankes" za słabo uderzył piłkę i Słowik nie miał problemów z obroną. Co ważne, Niebiescy nie cofnęli się po zdobytej bramce tylko nadal ze spokojem i cierpliwie budowali akcje ofensywne. Swoich sił z dystansu próbował Surma, jednak nie sprawiło to bramkarzowi większych problemów. Do końca meczu pozostawało 20 minut, które z niecierpliwością odmierzali niemal wszyscy na stadionie. Inicjatywę przejęli goście z północno-wschodniej Polski i uparcie zmierzali po wyrównanie.
Groźnie zrobiło się w 75. minucie. Piłkę spokojnie w polu karnym Niebieskich rozgrywali przyjezdni. W końu Quintana wyłożył piłkę Grzybowi, a ten na jeden kontakt uderzył futbolówkę, na szczęscie ponad poprzeczką. Minutę później, z woleja wyrównać mógł Tosik. Były zawodnik Polonii Warszawa wycelował w bandy okalające murawę. Ruch było stać tylko na groźną kontrę, po której Smektała doskonale dośrodkował do Zieńczuka, a ten kopnął zbyt słabo, by Słowik skapitulował. Jednak sama akcja była najwyższej próby. Na trzy minuty przed końcem Dani Quintana powinien był wykorzystać centrę Tosika, jednak jego główka także minęła słupek i to w bezpiecznej odległości. Jak się okazało, białostoczanie nie byli w stanie oddać nawet jednego celnego strzału.
Mimo to, do 94 minuty niebieskie serca w Chorzowie drżały o wynik, bo Jagiellonia była bardzo blisko bramki strzeżonej przez Buchalika. Kiedy Tomasz Musiał zakończył spotkanie ulica Cicha zadrżała z radości. Ruch nie tylko zrewanżował się za jesienną porażkę, ale i kontynuuje marsz ku podium tabeli T-Mobile Ekstraklasy.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Ruch Chorzów 1:0 (0:0) Jagiellonia Białystok
Bramka: Zieńczuk 57'
Żółte kartki: Stawarczyk - Pazdan
Składy:
Ruch: Buchalik - Szyndrowski, Malinowski, Stawarczyk, Dziwniel - Kowalski (72' Smektała), Surma, Starzyński, Jankowski, Zieńczuk (90' Włodyka) - Kuświk (90' Babiarz).
Rezerwowi: Kamiński, Sadlok, Helik, Kwiatkowski.
Trener: Jan Kocian
Kapitan: Marcin Malinowski
Jagiellonia: Słowik - Modelski, Ukah, Pazdan, Tosik (79' Piątkowski) - Rajalakso, Perovuo (70' Dźwigała), Grzyb, Quintana, Plizga (46' Savalnieks) - Balaj.
Rezerwowi: Baran, Popchadze, Michalski, Gajos.
Trener: Piotr Stokowiec
Kapitan: Rafał Grzyb
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków)
Widzów: 6000 (w tym 178 kibiców Jagiellonii)
|
źródło: Niebiescy.pl