Choć już nie fizycznie, to przez całe 90 minut przy Cichej czuć było obecność Gerarda Cieślika. "Niebiescy" dwoili się i troili, by mecz wygrać dla swojej legendy. W końcu do siatki trafił Kuświk, a jednobramkowe zwycięstwo przynajmniej na chwilę rozweseliło pogrążoną w żałobie Cichą.
Do spotkania z Zawiszą "Niebiescy" przystąpili w dokładnie takim samym składzie, jaki odniósł znaczne zwycięstwo w Kielcach. Jedynie ławka rezerwowych, na której dotąd przeważali zawodnicy ofensywnie usposobieni, zamieniła się w ławkę obrońców, ponieważ znalazło się na niej aż czterech z nich - Sadlok, Mrowiec, Helik i Konczkowski. Zawisza natomiast miał zagrać, jak z Legią - Ryszard Tarasiewicz również nie dokonał żadnych zmian.
Zanim mecz się rozpoczął, cały stadion Ruchu zamilkł w minucie ciszy poświęconej Gerardowi Cieślikowi, na środku pojawił się również transparent z podobizną wybitnego piłkarza z Cichej. Od pierwszych minut chorzowianie starali się udowodnić rywalom, że to właśnie oni dyktować będą warunki spotkania. Z czasem przewaga Ruchu rosła, a Zawisza miał spory problem by opuścić własną połowę. Jednak ilość akcji i posiadanie piłki nie przekładały się na bramki - Zawisza zaparkował autobus na 16 metrze i bronił się zaciekle. Rzadkie kontry gości nie sprawiały większego kłopotu ani Buchalikowi, ani obronie.
Momentem zwrotnym była czerwona kartka dla Goulona. Zawodnik z Bydgoszczy ostro zaatakował Łukasza Janoszkę wślizgiem, ale po interwencji kąpnął "Ecika" i Jarosław Rynkiewicz nie miał wątpliwości, że Francuz powinien zobaczyć czerwoną kartkę. Wcześniej były zawodnik Doncaster raz już igrał z losem, interweniując na pograniczu brutalnej interwencji za ktróą grozi kryminał. W 27 minucie nie było już co do tego wątpliwości.
Agresja francuskiego gracza udzieliła się też Vahanowi Gevorgyanowi, który 120 sekund później "wyciął" Babiarza. Rynkiewicz nie miał również skrupułów i ukarał Ormianina żółtym kartonikiem. Ruch podrażniony zachowaniem rywali rzucił się na nich, ale z piłką. Pierwszy idealną szansę miał Surma, jednak źle uderzył piłkę z woleja. Następnie sam na sam znalazł się Janoszka, jednak jego uderzenie lewą nogą instynktownie sparował Kaczmarek.
Po sytuacji "Ecika" zapał "Niebieskich" opadł, co przełożyło się na sytuacje boiskowe. Zawisza wyszedł z własnej połowy by jedynie postraszyć swoich rywali niedokładnymi, bądź nieudanymi zagraniami czy strzałami. Dlatego arbiter główny uznał, że należy zakończyć pierwszą połowę, bo nic ciekawego w niej się już nie wydarzy.
Jeszcze przed wznowieniem gry, pierwsi na murawę wybiegli chorzowianie - naładowani wolą walki. Ambicja przełożyła się na ilość, śmiało można powiedzieć, znakomitych sytuacji w jakich znalazł się Grzegorz Kuświk. Przez pierwsze 8 minut miał ich trzy, a każda była 100%, jednak napastnik, który po przerwie "zluzował" Kwiatkowskiego nie wykorzystał żadnej z nich. Jako kolejny otworzyć wynik mógł Jakub Smektała, jednak znów piłka nie potrafiła znaleźć drogi do siatki.
Strzał Smektały był 15 z kolei. Były zawodnik Piasta dołożył jeszcze kolejny, jednak futbolówka znów poszybowała ponad poprzeczką. Warto dodać, że do 62 minuty, Zawisza uderzał celnie na bramkę tylko raz. Osłabiony beniaminek skupił się tylko i wyłącznie na obronie, co potwierdził sam Ryszard Tarasiewicz, który zastąpił jedynego napastnika Gevorgyana, środkowym pomocnikiem - Sebastianem Dudkiem.
Były zawodnik Śląska Wrocław miał tez swoją okazję na gola, jednak uderzył tak niecelnie, że sam wolałby zapaść się ze wstydu pod ziemię. Czas płyną nieubłaganie, nerwy przy Cichej był coraz większe, a Ruch jak nie potrafił przebić się przez obronne zasieki rywali, tak robił to nadal. Nie dał rady Janoszka, Surma i Kuświk. Aż do 89 minuty, jednak akcja, po której padła bramka, była jak z dobrej telenoweli. Najpierw z rzutu wolnego zagrał Starzyński, piłkę do Kowalskiego zbił Szyndrowski. Skrzydłowy chorzowian się zaplątał, ale niechcący podał do Smektały. Ten w końcu zdecydował się na strzał, ale futbolówka odbiła się od nóg rywala i wpadła pod nogi Kuświka. Napastnik, który zmarnował tak wiele okazji już się nie pomylił, a cały stadion wpadł w szał radości.
Po bramce "Niebiescy" troszeczkę się cofnęli, czym dali pole do popisu Zawiszy. Jednak bydgoszczanie zdołali wywalczyć tylko rzut rożny i poprawili trochę statystyki strzałów - na koniec meczu mieli ich aż pięć. Ruch dla przeciwwagi mógł pochwalić się 22 uderzeniami, ale tylko 7 było celnych. 93 minuty wystarczyły, by pamięć Gerarda Cieślika została choć w najmniejszym stopniu uczczona.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Ruch Chorzów 1:0 (0:0) Zawisza Bydgoszcz
Bramka: Kuświk 89'
Żółte kartki: Babiarz - Gevorgyan, Luis Carlos
Czerwona kartka: Goulon 27' (za brutalny faul)
Składy:
Ruch: Buchalik - Szyndrowski, Malinowski, Stawarczyk, Dziwniel - Smektała, Surma, Babiarz (74' Kowalski), Starzyński, Janoszka (90' Mrowiec) - Kwiatkowski (46' Kuświk).
Rezerwowi: Kamiński, Helik, Konczkowski, Sadlok.
Trener: Jan Kocian
Kapitan: Marcin Malinowski
Zawisza: Kaczmarek - Lewczuk, Strąk, Andre Micael, Ziajka - Wójcicki, Drygas, Goulon, Masłowski, Luis Carlos - Gevorgyan (65' Dudek).
Rezerwowi: Witan, Hermes, Ciechanowski, Petasz, Kuklis.
Trener: Ryszard Tarasiewicz
Kapitan: Vahan Gevorgyan
Sędzia: Jarosław Rynkiewicz (Zielona Góra)
Widzów: 5500 (w tym 304 kibiców Zawiszy)
źródło: Niebiescy.pl