Spętane nogi "Niebieskich", puchar dla Legii |
- Data: 24.04.12; 17:00 (akt. 20:10) Dodał: Mayday
Ruch z Kielc wraca na tarczy. "Niebiescy" rozegrali fatalne spotkanie, nie prezentując żadnych atutów. Po Puchar Polski zasłużenie sięgnęła Legia Warszawa.
Chorzowianie oddali finałowe spotkanie bez walki. W ich poczynaniach brakowało niemal wszystkiego - precyzyjnych podań, strzałów, szybkich kontr, zadziorności w środku pola. Zamiast tego "Niebiescy" zaprezentowali ospałe budowanie akcji w ataku pozycyjnym, masę strat i zagrywanie do najbliżej ustawionego partnera. Tak bierny styl gry połączony z fatalną postawą defensywy, szybko poskutkował golem dla Legii. Po serii błędów bloku obronnego z kilku metrów, po podaniu Michała Żyro, piłkę do bramki wbił Daniel Ljuboja. Jakby tego było mało, zespół trenera Waldemara Fornalika stracił Marcina Malinowskiego. Pomocnik tak ucierpiał w starciu z Jakubem Wawrzyniakiem, że nie był w stanie kontynuować gry; a że nieszczęścia chodzą parami, nos Rafałowi Grodzickiemu rozbił Ljuboja. Jednak mimo obfitego krwotoku kapitan Ruchu szybko wrócił na plac gry.
Legia - choć nie miała przygniatającej przewagi, wcale nie stosowała pressingu i nie przeprowadzała huraganowych ataków - co rusz stwarzała sobie okazje do zmiany wyniku. Raz "Legionistów" zatrzymał Michal Pesković, broniąc w sytuacji sam na sam z Michałem Kucharczykiem. W 31 minucie piłka wylądowała nawet w siatce, ale sędzia boczny dostrzegł spalonego. "Wojskowi" dopięli swego 10 minut później. Po raz drugi asystował Żyro, a piłkę do siatki skierował z najbliższej odległości Radović.
Wydawało się, że obraz gry ulegnie zmianie w drugiej połowie. Gracze Ruchu rozgrywali akcje uważnie, nieco szybciej operowali piłką i częściej się przy niej utrzymywali. Dawało to nadzieje na powrót do gry, ale w momencie gdy kibice "Niebieskich" zaczęli wierzyć w trafienie kontaktowe, ich marzenia ostatecznie rozwiał Żyro. Tym razem przejął piłkę przed polem karnym, podprowadził kilka metrów i ładnym strzałem pokonał Peskovicia. Obrońcy w tej akcji postanowili asystować zawodnikowi Legii w drodze do "szesnastki". - Nie graliśmy swojej piłki. Wielu chłopaków miało powiązane nogi - utyskiwał po końcowym gwizdku Grodzicki.
Po trzecim trafieniu dla obrońców trofeum, Ruch znów prezentował antyfutbol, zupełnie tracąc wiarę w choćby częściowe odrobienie strat. Nie pomogło wprowadzenie na boisko Wojciecha Grzyba i Pawła Abbotta. Chorzowianie nie mieli w zanadrzu żadnych atutów, które mogłyby wpłynąć na zmianę wyniku, lub chociaż stylu gry. Samo spotkanie w żadnym razie nie wyglądało na starcie lidera i wicelidera ekstraklasy, różnica poziomów gry była ogromna. Warszawianie bez dwóch zdań zwyciężyli zasłużenie. - Trafiliśmy na Legię, która miała bardzo dobry dzień. My z kolei nie byliśmy zespołem, który pokazuje żelazną dyscyplinę. Nie wiem co się stało, być może stawka meczu sparaliżowała zawodników? - zastanawiał się nad przyczynami porażki trener Fornalik. Z kolei Jakub Wawrzyniak wskazywał, że na korzyść zwycięskiej ekipy mogło przeważyć doświadczenie. - Po naszej stronie było zaangażowanie i doświadczenie z całego sezonu w meczach o stawkę - czy to w ekstraklasie, czy w Lidze Europy.
Zapraszamy do przeczytania naszej relacji LIVE
PP: Legia Warszawa 3:0 (2:0) Ruch Chorzów
Bramki: Ljuboja 8', Radović 41', Żyro 56'
Żółte kartki: Ljuboja, Kucharczyk, Rzeźniczak, Vrdoljak - Burliga
Składy:
Legia: Kuciak - Jędrzejczyk, Żewłakow (87' Wolski), Astiz, Wawrzyniak (70' Wawrzyniak) - Kucharczyk, Gol, Vrdoljak, Radović, Żyro (83' Rzeźniczak) - Ljuboja.
Rezerwowi: Skaba, Choto, Blanco, Efir.
Trener: Maciej Skorża
Kapitan: Ivica Vrdoljak
Ruch: Pesković - Burliga, Grodzicki, Stawarczyk, Szyndrowski (46' Grzyb) - Zieńczuk, Malinowski (33' Lisowski), Straka, Janoszka - Jankowski, Niedzielan (57' Abbott).
Rezerwowi: Perdijić, Starzyński, Smektała, Lewiński.
Trener: Waldemar Fornalik
Kapitan: Rafał Grodzicki
Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok)
Widzów: 10.000 (w tym ok. 3.500 fanów Legii oraz ok. 3.300 kibiców Ruchu)
|
źródło: Niebiescy.pl |
|