Udanie rundę wiosenną rozpoczęli piłkarze chorzowskiego zespołu. Trudno o inną ocenę spotkania, w którym zdobyli punkt z liderem tabeli, jedyną bramkę tracąc ze spalonego.
Pierwsza odsłona meczu wskazywała na to, że lider T-Mobile Ekstraklasy powinien być spokojny o rezultat spotkania. Bo choć obie drużyny podobnie operowały piłką i walczyły o każdy metr boiska, to Śląsk zdecydowanie lepiej odnajdywał się pod bramką rywala - strzelał częściej i celniej. Chorzowianie, jeżeli już meldowali się w polu karnym przeciwnika, to nie mieli pomysłu na sforsowanie jego defensywy.
Na dodatek wrocławianie do przerwy prowadzili, choć gol Mateusza Cetnarskiego padł z pozycji spalonej. Zresztą akcja bramkowa była kuriozalna - dośrodkowanie kolegi chciał wykończyć Sebastian Mila, ale... nie trafił czysto w piłkę. Dzięki temu otwarł jednak drogę do siatki Cetnarskiemu, który z najbliższej odległości dopełnił formalności.
Momentami było nerwowo. Tak jak w 15 minucie, kiedy Arkadiusz Piech rozegrał "klepkę" z Maciejem Jankowskim. "Jankes" wychodził na czystą pozycję i został staranowany przez Jarosława Fojuta. Po krótkiej przepychance obrońca "Wojskowych" ujrzał żółty kartonik, lecz Piech domagał się czerwonego. W efekcie... sam został upomniany "żółtkiem" za podważanie decyzji arbitra.
Początku piłkarskiej wiosny nie będzie dobrze wspominał Marcin Malinowski. Pomocnik "Niebieskich" w 35 minucie musiał opuścić boisko, najprawdopodobniej z powodu naderwania więzadeł pobocznych.
W drugiej połowie do głosu coraz odważniej zaczęli dochodzić goście. Śląsk niespodziewanie się cofnął i próbował odpierać ataki chorzowian. - To prawda, że w drugiej połowie nie zagraliśmy tak jak w pierwszej, a Ruch to wykorzystał - komentował Fojut.
Wysiłki "Niebieskich" w końcu przyniosły korzyść. Starania swoje i kolegów nagrodził Piech. W 77 minucie, po dośrodkowaniu Gabora Straki z rzutu wolnego, to Piech odnalazł się najlepiej spośród wszystkich graczy kotłujących się w "szesnastce" i dokładając czubek buta wbił piłę do siatki. - Po prostu byłem tam, gdzie trzeba - cieszył się snajper.
Śląsk chciał się odgryźć, dwukrotnie blisko gola był Cristian Diaz. Ale Argentyńczyka zatrzymywał albo świetnie spisujący się Michal Pesković, albo... brak zimnej krwi. Ruch także nie zamierzał poprzestać na jednym trafieniu i był bliski drugiego gola. Najbliżej - Łukasz Janoszka w 86 minucie, który mimo miejsca i czasu na oddanie strzału, fatalnie spudłował. - Zremisowlaiśmy z liderem na trudnym terenie i uważamy ten punkt za dobry wynik. Szkoda sytuacji Łukasza, bo to była piłka meczowa - stwierdził po końcowym gwizdku kapitan Ruchu, Rafał Grodzicki.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Śląsk Wrocław 1:1 (1:0) Ruch Chorzów
Bramki: Cetnarski 29' - Piech 77'
Żółte kartki: Fojut, Mraz, Kaźmierczak, Celeban - Piech, Grodzicki, Burliga
Składy:
Śląsk: Kelemen - Celeban, Fojut, Pietrasiak, Mraz - Cetnarski (84' Madej), Elsner (69' Sztylka), Kaźmierczak, Stevanović (84' Ćwielong), Mila - Diaz.
Rezerwowi: Gikiewicz, Voskamp, Pawelec, Dudek.
Trener: Orest Lenczyk
Kapitan: Sebastian Mila
Ruch: Pesković - Djokić, Grodzicki, Stawarczyk, Burliga - Grzyb (75' Smektała), Malinowski (35' Lisowski), Straka, Janoszka - Jankowski, Piech (84' Abbott).
Rezerwowi: Perdijić, Josl, Lewczuk, Starzyński.
Trener: Waldemar Fornalik
Kapitan: Rafał Grodzicki
Sędzia: Paweł Gil (Lublin)
Widzów: 18.000 (w tym 250 kibiców Ruchu)
|
źródło: Niebiescy.pl