Po dramatycznej końcówce Ruch zainkasował pierwsze punkty w T-Mobile Ekstraklasie. Gola na wagę zwycięstwa strzelił w ostatnich sekundach, wykorzystując rzut karny, Paweł Abbott.
W mocno letniej atmosferze chorzowianie zainaugurowali kolejny ligowy sezon. Wczesnym sobotnim popołudniem frekwencja przy Cichej nie była porażająca, podobnie jak gra obu ekip. Ruch przez niemal całe spotkanie przeważał, ale pierwszy strzał w światło bramki oddał dopiero w 42 minucie! Właśnie w końcówce pierwszej odsłony gospodarze nieco się ożywili - minimalnie przestrzelił uderzając głową Żelko Djokić, a obok słupka piłka powędrowała po płaskim strzale Wojciecha Grzyba.
Po przerwie tempo meczu wciąż było ślamazarne, a sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo, w przeciwieństwie do zaciętej gry w środku pola. - Moim skromnym zdaniem na Ruchu nie gra się pięknych meczów, punkty trzeba wywalczyć - ocenił Tomasz Wróbel, skrzydłowy GKS-u.
Dopiero w 62. minucie z letargu wyrwał wszystkich Arkadiusz Piech. Po dośrodkowaniu Gabora Straki z rzutu rożnego Łukasz Sapela niepewnie wybił futbolówkę, a z woleja kropnął Arkadiusz Piech - prosto do celu.
Nieco ponad kwadrans po golu Piecha goście wyrównali. Dawid Nowak urwał się rywalom, wycofał do Marcina Żewłakowa, a ten - pozostawiony zupełnie bez opieki przez cały chorzowski blok defensywny - plasowanym strzałem dopełnił formalności.
Wkrótce po dwóch bezsensownych faulach kwalifikujących się na żółte kartki z placu gry musiał zejść powracający do Polski Kamil Kosowski. Od tej pory gra znów przebiegała pod dyktando Ruchu, ale na zmianę rezultatu się nie zanosiło.
Przełom w spotkaniu nastąpił w ostatniej minucie doliczonego czasu gry. Po crossie Djokicia Marek Zieńczuk, który pojawił się na boisku kilkadziesiąt sekund wcześniej, posłał mocne dośrodkowanie w pole karne. Stoper bełchatowian, Mate Lacić, zagrał ręką, lecz gwizdek sędziego milczał. Dopiero po chwili Paweł Raczkowski zatrzymał grę i po rozważeniu sugestii asystenta, wskazał na "wapno". Wzburzyło to trenera gości, Pawła Janasa, który najpierw wdał się w dyskusję z arbitrem technicznym, a moment później, rozsierdzony udał się do szatni. - Nie chcę się wypowiadać na temat sędziów i proszę o nich nie pytać - komentował były selekcjoner. - To był dziwny mecz w wykonaniu sędziego - dodał Wróbel.
Na jedenastym metrze w mig zameldował się Paweł Abbott. - Pierwszy wziąłem piłkę do rąk i tak mocno ją trzymałem, że koledzy nie mieli nic przeciwko - uśmiechał się Abbott, który okazał się pewnym egzekutorem karnego i po tym, gdy poruszyła się siatka, pobiegł wzdłuż trybun i eksplodował z radości.- Paweł aż warczał, gdy przejął piłkę przed wykonaniem karnego, nie było najmniejszych szans mu jej odebrać - mówił rozbawiony trener Waldemar Fornalik. - Po serii wygranych sparingów ostrzegałem drużynę, że teraz spotykamy się z zespołem o dużych możliwościach piłkarskich. Pierwszy mecz nie jest łatwy, tym bardziej jesteśmy szczęśliwi - podsumował szkoleniowiec "Niebieskich".
Ruch Chorzów 2:1 (0:0) GKS Bełchatów
Bramki: Piech 61', Abbott 90' (k) - Żewłakow 79'
Żółte kartki: Kosowski, Nowak
Czerwona kartka: Kosowski 82' (Bełchatów, za drugą żółtą)
Składy:
Ruch: Perdijić - Lewczuk, Grodzicki, Djokić, Szyndrowski - Grzyb (83' Smektała), Malinowski, Straka, Janoszka (90' Zieńczuk) - Piech, Jankowski (57' Abbott) .
Rezerwowi: Pesković, Lisowski, Stawarczyk, Komac.
Bełchatów: Sapela - Fonfara, Szmatiuk, Lacić, Popek - Wróbel, Zbozień (77' Żewłakow), Bocian (68' Baran), Bożok, Nowak - Kuświk (46' Kosowski).
Rezerwowi: Budziłek, Mysiak, Tanevski, Nowosielski.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa)
Widzów: 5.100 (w tym 180 kibiców GKS-u Bełchatów)
|
źródło: Niebiescy.pl