Chorzowscy piłkarze po spotkaniu w stolicy mogą referować, na czym polega droga z piekła do nieba. Po hat-tricku Arkadiusza Piecha "Niebiescy" wywieźli w sobotę komplet punktów z Łazienkowskiej!
Ruch do Warszawy wybrał się mocno osłabiony - z powodu kontuzji i pauzy za żółte kartki z wyjściowego składu wypadły jego podstawowe ogniwa - Rafał Grodzicki, Marek Szyndrowski i Gabor Straka. Do meczowej kadry wrócili jednak Krzysztof Nykiel, Michał Pulkowski i Ariel Jakubowski. Ostatni z wymienionych zameldował się na boisku po ośmiomiesięcznej (!) przerwie, na dodatek zastępując Grodzickiego w funkcji kapitana drużyny.
Za faworyta meczu uznawana była Legia i już po ośmiu minutach spełniła oczekiwania. Michał Kucharczyk zagrał crossem do Macieja Rybusa, a ten pewnie huknął w długi róg. Bramka była podmuchem wiatru w warszawskie żagle - Legia "wskoczyła" na rywala i nie dawała mu chwili na złapanie oddechu w defensywie. Skończyło się to drugim trafieniem, tym razem Miroslava Radovicia, który prostym zwodem ograł Piotra Stawarczyka i posłał piłkę do siatki.
Wydawało się, że Ruch już się z kolan nie podniesie. Ale jeszcze przed przerwą Arkadiusz Piech wykorzystał niezrozumienie obrońców gospodarzy, pokonał Marijana Antolovicia i tchnął w "Niebieskich" nowe życie. - W przerwie porozmawialiśmy w szatni, urosły nam skrzydła - przyznawał po końcowym gwizdku Piech. Kto jak kto, ale on skrzydła wykorzystał, wzbijając się na wyżyny umiejętności. - Gol kontaktowy tchnął wiarę w chłopaków i w drugiej części wyglądało to super - cieszył się Pulkowski.
W drugiej połowie chorzowianie zagrali zupełnie odmienieni. Role się odwróciły i z minuty na minutę to oni coraz mocniej dyktowali warunki gry. Najpierw w 64 minucie Piech przeskoczył wyższego o 17 centymetrów Dejana Kehlara i pokonał Antolovicia głową, by po 120 sekundach ponownie ograć słoweńskiego obrońcę i całkowicie uciszyć "Żyletę", po raz trzeci trafiając do siatki warszawian.
Legia nie podniosła się już do końcowego gwizdka, a po nim piłkarze gospodarzy długo nie podnosili się z kolan, wysłuchując przeraźliwych gwizdów z trybun. - Jeszcze nie dotarło do mnie to co się stało. Pierwszy raz w karierze zanotowałem hattricka. Ale na wygraną zasłużyła całą drużyna! - zaznaczył Piech.
Gratuluję drużynie bardzo dobrej postawy szczególnie w drugiej połowie. Myślę, że nieprzypadkowo ten mecz wygraliśmy - chwalił swoich podopiecznych trener Waldemar Fornalik. Rozmiary zwycięstwa mogły być większe, bo bliski zdobycia czwartego gola dla Ruchu był Maciej Jankowski. Młody napastnik przerzucając futbolówkę nad Antoloviciem pomylił się jednak nieznacznie. Szkoleniowiec Legii, Maciej Skorży, był załamany. - Po takim meczu ciężko powiedzieć coś konstruktywnego. To, co się wydarzyło w 64 minucie po stracie drugiej bramki trudno mi opisać słowami.
Stołeczna drużyna przegrała trzeci mecz z rzędu i wydaje się, że w najbliższych dniach przy Łazienkowskiej dojdzie do poważnych rozmów. Zgoła odmienna sytuacja jest w Chorzowie. Ruch w ostatnich trzech spotkaniach zainkasował komplet punktów!
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Legia Warszawa 2:3 (2:1) Ruch Chorzów
Bramki: Rybus 8', Radović 24' - Piech 45', Piech 64', Piech 66'
Żółta kartka: Wawrzyniak - Stawarczyk, Piech, Perdijić
Składy:
Legia: Antolović - Rzeźniczak, Komorowski, Kelhar, Wawrzyniak - Rybus (76' Ogbuke), Vrdoljak, Cabral (76' Gol), Radović, Kucharczyk (71' Hubnik) - Chinyama.
Rezerwowi: Skaba, Manu, Astiz, Żyro.
Ruch: Perdijić - Grzyb (83' Nykiel), Djokić, Stawarczyk, Jakubowski - Zieńczuk, Malinowski, Komac (77' Lisowski), Janoszka (90' Pulkowski) - Piech, Jankowski.
Rezerwowi: Pesković, Olszar, Derbich, Abbott.
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków)
Widzów: 17.300 (w tym około 1.200 kibiców Ruchu, z czego 950 w sektorze gości)
źródło: Niebiescy.pl