Aż 210 minut potrzebowali gracze Ruchu, by uporać się z warszawską Legią. Rewanżowe spotkanie ćwierćfinałowe okazało się festiwalem zmarnowanych szans i dopiero dogrywka rozstrzygnęła, kto wciąż liczy się w walce o trofeum.
Mimo porażki na terenie rywala chorzowianie awansowali do półfinału "turnieju tysiąca drużyn". Rozstrzygające okazało się trafienie Łukasza Janoszki na początku drugiej połowy dogrywki. "Niebiescy" mogli jednak oszczędzić sobie nerwów, gdyby zachowali więcej zimnej krwi. - Sprawa awansu powinna być rozstrzygnięta do 60 minuty. Marcin Zając miał dwie bardzo dobre sytuacje - zauważył trener Waldemar Fornalik. Ale i tak był dla swojego podopiecznego łaskawy. Zając w 15 i 22 minucie robił wszystko, by w idealnej sytuacji nie trafić do siatki. Najpierw otrzymał prezent od Pance Kumbeva, ale mając naprzeciw siebie tylko Jana Muchę, nie trafił w piłkę. Następnie znów stanął oko w oko ze słowackim golkiperem, przelobował go, lecz zamiast uderzać do pustej bramki, pobiegł przed siebie, zagapił się i dał dogonić obrońcom.
Jednak Legia także miała swoje szanse. - Bramkarz Ruchu świetnie interweniował - ocenił szkoleniowiec warszawian, Stefan Białas. Ale nie tylko Matko Perdijić był winnym braku goli na koncie gospodarzy. Bardzo rozregulowany celownik miał Bartłomiej Grzelak. Defensorzy Ruchu często zapraszali go w swoje karne, lecz ten - podobnie jak Zając - miał kłopoty z "czystym" kopnięciem futbolówki. Ale po kilku zmarnowanych "setkach" dopiął swego i doprowadził do dogrywki strzałem głową. Chwilę wcześniej jego próba zatrzymała się na łydce Ariela Jakubowskiego, który wybił piłkę z linii bramkowej.
Po trafieniu Grzelaka Ruch przestał "istnieć". "Legioniści" zaś przejęli kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Nie napierali jednak wystarczająco mocno, by ponownie pokonać jednoosobowy, chorwacki mur. W końcu, już w 108 minucie, Janoszka zerwał się na dwudziestym metrze, wymanewrował czterech graczy Legii i ze stoickim spokojem pokonał Muchę. Cały zespół wpadł w dziki szał, a Fornalik niemal nie udusił szczęśliwego strzelca. Radości nie zmącił nawet gol Tomasza Jarzębowskiego i dzięki bramce zdobytej na wyjeździe "Niebiescy" awansowali do półfinału. - Dla nas to zwycięstwo jest jak porażka - podsumował Grzelak. - Zapracowaliśmy na to całą drużyną, bo każdy dał z siebie tyle, ile mógł - cieszył się "Ecik". Zdradził też, że chorzowianie nie nastawiali się przed rewanżem na ewentualną serię rzutów karnych. - Wczoraj trenowaliśmy ten element. Każdy oddał trzy strzały, ale nie mieliśmy wybranego składu do "jedenastek".
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
PP: Legia Warszawa 2:1 (0:0) Ruch Chorzów
Bramki: Grzelak 66', Jarzębowski 120' - Janoszka 108'
Żółte kartki: Mucha, Iwański - Pulkowski, Jakubowski, Świerblewski, Baran, Goncerz
Składy:
Legia: Mucha - Rzeźniczak, Kumbev, Astiz, Wawrzyniak (46' Rybus) - Borysiuk, Jarzębowski, Iwański, Kiełbowicz - Grzelak, Dong (46' Szałąchowski, 107' Radović).
Rezerwowi: Machnowskyj, Giza, Komorowski, Smoliński.
Ruch: Perdijić - Grzyb, Grodzicki, Stawarczyk, Jakubowski - Świerblewski (63' Lisowski), Baran, Pulkowski (83' Piech), Janoszka - Sobiech, Zając (73' Goncerz).
Rezerwowi: Pilarz, Scherfchen, Brzozowski, Kieruzel.
Sędzia: Paweł Gil (Lublin)
Widzów: 1.000
źródło: Niebiescy.pl