Na spotkanie z warszawską Polonią, podobnie jak przed rokiem dzięki uprzejmości gospodarzy, udało się załatwić miejsca na trybunie krytej, co zwiastowało kolejny dobry pod względem liczbowym wyjazd. Tym razem jako środek transportu wybrane zostały autokary i samochody prywatne, a zbiórkę zaplanowano na godzinę 13:00 na Cichej. Półtorej godziny później kolumna składająca się z 6 autokarów i kilkudziesięciu busów oraz samochodów wyruszyła w stronę stolicy. Po drodze zaliczamy jeden postój, drugi z powodu wypadku w okolicach Rawy Mazowieckiej i licznych objazdów nie doszedł ostatecznie do skutku.
Wejście na stadion przebiega sprawnie, mimo początkowych prób utrudnienia przez warszawskie psy, których w okolicach stadionu tego dnia niezliczone ilości. Na stadionie wywieszamy 6 flag ("Ultras Boys", "PF", "UN", "KS Ruch", "Nojwiynksze chachary", "Special Guest"). Jak zawsze na wyjście piłkarzy na boisko śpiewamy nasz hymn klubowy, w tym samym czasie na stadionie zostaje puszczony z głośników Mazurek Dąbrowskiego, co w naszych sektorach jest absolutnie niesłyszalne! Po zakończeniu hymnu klubowego dołączamy się do śpiewu, a po zakończeniu hymnu jak to mamy w zwyczaju intonujemy "Górny Śląsk"! Wykręciła się z tego wielka gównoburza, której głównym autorem był komentator TVP Sport. Nie było to żadne celowe zagłuszeni hymnu, tym bardziej że w tygodniu poprzedzającym mecz z Polonią nawet pytaliśmy w klubie, czy będzie grany hymn i otrzymaliśmy odpowiedź przeczącą…
Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem arbitra minutą ciszy uczciliśmy pamięć śp. Józefa Nowaka - doskonałego zawodnika Ruchu, mistrza Polski z 1989 roku, który zmarł 2 dni wcześniej. W związku z tym w pierwszej połowie pojawił się również w naszym sektorze okazjonalny transparent poświęcony pamięci Pana Józefa.
Od samego początku doping z naszej strony stał na dobrym, a fragmentami nawet na bardzo dobrym poziomie. Widać, że ci którzy przyjechali na wyjazd, byli tam w jednym konkretnym celu, by wspierać Ruch ile sił. Do przerwy bez goli, a po zmianie stron również zabawa w naszym sektorze trwa w najlepsze. Sporo obrywa się fatalnie prowadzącemu te zawody sędziemu, kilkakrotnie w czasie meczu zostaje odpowiednio "pozdrowiona" również Legia.
Nie zabrakło efektownej oprawy w całości przygotowanej przez ultrasowką młodzież. Składały się na nią transparent o treści: "Walcz na pełnej k****" oraz malowana sektorówka z postacią kibola w kominiarce Ruchu zaciskającego pięści. Wszystko to uzupełniały czarne kartoniki oraz 30 czerwonych rac.
Do ostatnich minut z naszego sektora niesie się fanatyczny doping, a po meczu dziękujemy piłkarzom walkę, a oni nam za doping. Podziękowani lecą również dla gospodarzy, którzy drugi rok z rzędu udostępnili nam miejsca na swojej trybunie.
Gospodarze również dobrze wypełnili trybunę "kamienną" i zaprezentowali oprawę z okazji Święta Wojska Polskiego. Składały się na nią 70-metrowy w całości malowany transparent ("W blasku odwagi i żołnierskiej chwały – cześć tym co życie za wolność oddali"), biało-czerwona sektorówka oraz dwa pokazy pirotechniczne.
Po meczu szybko opuszczamy stadion i ruszamy w drogę powrotną. Po drodze zaliczamy jednak dwie przerwy, które przeciągają się w nieskończoność i w Chorzowie meldujemy się ok. godziny 5:00. Podsumowując krótko, to nasza liczba w stolicy to niespełna tysiąc, w tym kilkudziesięciu Widzewiaków, kilkunastu Wiślaków oraz 2 kibiców toruńskiej Elany. Mogło być lepiej, tym bardziej że apetyty po wyjeździe do Wrocławia były mocno rozbudzone.
źródło: Niebiescy.pl