Stalowa Wola to miasto, w którym Ruch po raz ostatni gościł dokładnie 17 lat temu i był to mecz szczególny, gdyż jego rezultat (0-0) dał Niebieskim upragniony powrót do Ekstraklasy, po czteroletniej banicji. Wprawdzie później rywalizowaliśmy jeszcze ze Stalą w sezonie 2018/19, ale wtedy ze względu na budowę nowego stadionu w Stalowej Woli, drużyna ta swoje mecze rozgrywała w Boguchwale. Wtedy również padł remis, tyle że 2-2.
Tym razem departament rozgrywek wyznaczył nam termin na niedzielny wieczór. Chętnych na wyjazd nie brakowało i pula z sektora gości szybko się rozeszła, ale ostatecznie dzięki uprzejmości gospodarzy dostaliśmy do dyspozycji również sektor buforowy.
Zbiórkę zaplanowano w samo południe na Cichej i jak zwykle, po ogarnięciu wszystkich formalności, wyruszamy w stronę Podkarpacia w sile 3 autokarów i kilkudziesięciu samochodów. Droga mija spokojnie, choć jeden autokar ma na trasie drobne problemy techniczne, a przez stojące na poboczu radiowozy o mały włos nie doszło do karambolu na autostradzie.
Przed meczem podjeżdżamy pod pomnik Rzezi Wołyńskiej w Domostawie, gdzie składamy kwiaty, rozwijamy flagę "KS Ruch" i kilkakrotnie zaznaczamy swoją obecność głośnym "Ruch, Ruch HKS"! Stamtąd udajemy się pod stadion, gdzie meldujemy się godzinkę przed pierwszym gwizdkiem. Wejście odbywa się dość sprawnie, bez większych problemów wchodzi również przygotowana na to spotkanie oprawa. Sektor gości w Stalowej Woli położony jest stosunkowo daleko od boiska i nie jest przykryty dachem, toteż mimo wysiłków 3 naszych młynowych ciężko było tego dnia o doping na zadowalającym poziomie, choć szczerze trzeba przyznać, że słabo było tym razem z naszym zaangażowaniem! Po to jeździmy na wyjazdy, by wspierać nasz zespół niezależnie od sytuacji na boisku, a nie stać i "dłubać w nosie"!
Oczywiście na sektorze wywieszamy 5 flag, a są to "Special Guest", "PF", "UN", "KS Ruch" i "Chachary" oraz transparent "PDW". W niedzielny wieczór nie pomagają nam również piłkarze, którzy z ostatnią w tabeli Stalą grają fatalnie i w końcówce pierwszej połowy dają sobie strzelić gola.
Druga odsłona zaczyna się od drugiego gola dla gospodarzy i na tym relację z wydarzeń boiskowych można by zakończyć, gdyby nie jeszcze kolejna głupia czerwona kartka, tym razem dla Myszora... Gdy piłkarze dołowali, do roboty mocno wzięli się ultrasi, którzy zaprezentowali oprawę z hasłem "Just have fUN" (Po prostu baw się dobrze) na transparencie oraz niebieskimi i srebrnymi foliami na kijach, a do tego wszystkiego zostało oddalone sporo pirotechniki. Najpierw 150 stroboskopów, potem 100 ogni wrocławskich, następnie 20 czerwonych rac, a na deser leci 20 wyrzutni ogni rzymskich oraz 4 duże wyrzutnie fajerwerków. Wszystko to dało bardzo dobry efekt. Po meczu dostaje się piłkarzom, którzy zebrali pod sektorem ostrą reprymendę - "k**** mać Chorzów grać"!
Dość szybko opuszczamy stadion, a na parkingu odpalamy jeszcze kilka rac i wyrzutnie dla Dawida - znanego wolontariusza z sektora rodzinnego, który akurat obchodził urodziny. Wszystkiego najlepszego! Nie przypadło to do gustu miejscowym stróżom prawa, którzy ruszyli z interwencją, jednak rozeszło się "po kościach" i skończyło na spisywaniu wszystkich wyjeżdżających z parkingu samochodów. W sumie w Stalowej Woli zameldowało się
570 fanatyków Ruchu, w tym 5 Widzewiaków i 1 kibic Igloopolu Dębica. Dziękujemy za obecność. W drodze powrotnej nic specjalnego już się nie działo, prócz tego, że już na wysokości stadionu w Chorzowie na DTŚ ponownie zepsuł się autobus...
źródło: Niebiescy.pl