"Niebiescy" byli skazani na pożarcie w starciu z silniejszym (jak się okazało teoretycznie) Lechem. Ale rzeczywistość okazała się dla faworytów brutalna. - Myślę, że dzisiaj cały Chorzów jest szczęśliwy - radował się po meczu jeden z jego bohaterów, Maciej Scherfchen.
Od początku meczu w poczynania obydwu drużyn wkradało się sporo niedokładności. Nieznaczną przewagę posiadał Lech, który przejął inicjatywę w środku pola. Pierwszy celny strzał na bramkę Ruchu oddał w 13 minucie Sławomir Peszko. Po nim swoich sił próbowali jeszcze Rafał Murawski i Robert Lewandowski, ale czynili to nieskutecznie. Gdy wydawało się, że spotkanie zostanie całkowicie zdominowane przez przyjezdnych, szybką - i jak się okazało „zabójczą” - kontrę wyprowadzili chorzowianie. Piłkę w pole karne wrzucił bardzo aktywny na prawej flance Wojciech Grzyb, Marcin Nowacki zgrał ją do Tomasza Brzyskiego, a ten pięknym, mierzonym uderzeniem wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie.
Wydawało się, że Lechici rzucą się do odrabiania strat i osiągną przewagę w środku pola ale stało się odwrotnie. Gol dodał najwyraźniej pewności siebie piłkarzom Ruchu, którzy niesieni głośnym dopingiem kibiców przeprowadzili kolejną skuteczną akcję. Maciej Scherfchen znalazł się w „szesnastce” Lecha i odebrał piłkę Tomaszowi Bandrowskiemu, natychmiast odegrał do Nowackiego, a pomocnik Ruchu, niemal z tego samego miejsca co kilkanaście minut wcześniej Brzyski, pokonał bezradnego Krzysztofa Kotorowskiego. - Kątem oka widziałem „Małego” i zdecydowałem się mu odegrać. Dlaczego? Ja pewnie uderzyłbym w trybuny, a tak podałem i jak widać była to dobra decyzja - mówił rozradowany swoją asystą „Szeryf”.
Tuż przed przerwą goście najwyraźniej otrząsnęli się po straconych bramkach i przeprowadzili kilka składnych akcji, które jednak nie zmieniły wyniku spotkania.
W drugiej odsłonie meczu Lech coraz częściej gościł w okolicach pola karnego „Niebieskich”, lecz niewiele z tego wynikało. Kilkakrotnie groźnie uderzali wspomniany wcześniej Murawski i Grzegorz Wojtkowiak. Próby reprezentantów Polski kończyły się jednak na pewnych interwencjach golkipera Ruchu, Krzysztofa Pilarza.
Czas mijał, a próby zmiany rezultatu przez podopiecznych Franciszka Smudy przypominały walenie głową w mur. Za to okazje do podwyższenia wyniku mieli gracze z Chorzowa. - W grze mojego zespołu, w przeciwieństwie do naszych przeciwników, brakowało agresji, na nic zdała się też nasza przewaga w środku pola - mówił na pomeczowej konferencji trener przyjezdnych. Lider ekipy „Kolejorza”, Rafał Murawski był bardzo zawiedziony. - Przespaliśmy pierwszą część gry i ponieśliśmy przez to straty, których nie udało się już odrobić. Ruch cofnął się pod swoją bramkę i ciężko było cokolwiek zrobić - pieklił się „Muraś”.
Ruch sprawił więc ogromną sensację, zgarniając pełną pulę w meczu z drużyną nie ukrywającą mistrzowskich oraz europejskich aspiracji. Zagrał efektownie i co najważniejsze efektywnie. - Trener Pietrzak od pierwszego treningu wpajał nam, że mamy tak grać - podkreślał filar defensywy chorzowian, Rafał Grodzicki. Obrońca kończył mecz z opatrunkiem na głowie. Doznał bowiem kontuzji, która jednak nie powinna okazać się groźna. Grodzicki, którego występ stał na naprawdę wysokim poziomie, dodał też coś ku pokrzepieniu serc fanów „Niebieskich”: - Co powoduje, że na Cichej gra nam się tak dobrze? Kibice!
17.06 - 29.06 - treningi w Chorzowie
28.06 g. 17:00 - sparing: Ruch - Warta Poznań 30.06 - 06.07 - zgrupowanie w Busku-Zdroju
05.07 g. 16:00 - sparing: Pogoń 1945 Staszów - Ruch
06.07 g. 15:00 - sparing: LKS Wisła Wielka - Ruch 07.07 - 20.07 - treningi w Chorzowie
09.07 - sparing: Ruch - Puszcza Niepołomice
12.07 - sparing: Wisła Kraków - Ruch
21.07 g. 19:00 - 1. kolejka I ligi: Puszcza Niepołomice - Ruch
* Więcej informacji o sparingach można zobaczyć po najechaniu na