Skrobacz: "Nogi były spętane. Gra musi ulec poprawie" |
- Data: 27.07.23; 18:23 Dodał: Neo
Niebiescy rozpoczęli sezon Ekstraklasy od wyjazdowej porażki z Zagłębiem Lubin, a już w piątkowy wieczór podejmą w Gliwicach drużynę ŁKS-u Łódź.
- Powiedziałem chłopakom w tygodniu, żeby podnieść głowy do góry. Nie ma powodów, żeby już się dołować i biczować. Oczywiście nie zagraliśmy tak, jak chcieliśmy, a każdy kto grał w tym spotkaniu, mógłby sam na siebie wskazać, że tutaj, tutaj i tutaj było źle. Trzeba zrobić wszystko, żeby to ciśnienie zeszło z nas jak najszybciej - mówi trener Jarosław Skrobacz.
Chorzowianie prowadzili z "Miedziowymi" 1:0, jednak w drugiej połowie stracili dwie bramki i ponieśli zasłużoną porażkę. - Jesteśmy przekonani, że stać nas na lepszą grę, bo jeżeli tak miałoby to wyglądać, to na pewno nie bylibyśmy zarażeni optymizmem na następne mecze. Gra na pewno musi ulec poprawie, a występ w Lubinie zrzucamy na karb nerwowości. Wydaje się wręcz niemożliwe, żeby było tyle niedokładności w takich prostych sytuacjach. Myślę, że nogi były spętane, a głowa nie pracowała tak jak powinna - zaznacza szkoleniowiec Ruchu.
Wyniki meczów Ruchu Chorzów
Kolejnym rywalem Niebieskich będzie ŁKS, który w pierwszej kolejce przegrał w Warszawie z Legią 0:3. - Łodzianie mieli jednak naprawdę dobre momenty. Oczywiście Josue nie wykorzystał karnego i mogło być 2:0, ale też zaraz po przerwie mogło być 1:1. Ktoś mówi, że ŁKS gładko przegrał, jednak podkreślmy, że Pekhart miał swój dzień. ŁKS to zespół inny niż trzy lata temu, gdy wchodzili spadali. Teraz są drużyną znacznie solidniejszą - podkreśla Skrobacz i dodaje: - Nasz jutrzejszy przeciwnik ma spory potencjał personalny i dużą jakość, którą pokazywał już w pierwszej lidze. Szczególnie te fazy przejścia do ataku szybkiego po przejęciu piłki - to mogło imponować. Teraz doszedł do nich bardzo dobry i silny fizycznie napastnik (Kay Tejan - przyp. red.), doszedł też Ramirez do środka pola, więc ta jakość jest bardzo duża i musimy się z tym liczyć.
- Nikt nie mówił, że w Ekstraklasie będzie łatwo. W każdym spotkaniu musimy grać na maksimum możliwości i liczyć na to, że spotkanie nam się ułoży i przechylimy szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Dla nas jako beniaminka te schody są bardzo strome i musimy nabrać takiej pewności siebie, przekonać się do swojej wartości w tej lidze i wierzę, że będzie coraz lepiej - wskazuje trener Niebieskich.
Jarosław Skrobacz podczas dzisiejszego briefingu prasowego odpowiedział także na kilka pytań kibiców, które zostały zadane na naszym Fan Page'u.
Tomasz: Czy taktyka 4-1-4-1 nie była błędem na meczu z Zagłębiem?
- Oczywiście możemy się czepiać, tylko chcielibyśmy wiedzieć, co nie odpowiadało nam pod kątem taktycznym? Było wiele innych rzeczy, które nie funkcjonowały tak, jak chcieliśmy. Natomiast tutaj pod kątem taktycznym - do przerwy było dobrze, a po przerwie było źle? No, nie. Popełnialiśmy błędy indywidualne, a czy to ustawienie było błędem? Po meczu zawsze można gdybać. Gdy przegrasz, to zawsze ci będą zarzucać, że można było zrobić to czy tamto. Tylko nigdy nie wiemy, czy to by przyniosło lepszy efekt. Zagraliśmy takim ustawieniem na jedną szóstkę, na początku tylko Patryk Sikora, a wyżej chcieliśmy mieć Swędrowskiego i Starzyńskiego. Zależało nam, żeby dłużej utrzymać się przy piłce, ale niestety nie wyszło. Mieliśmy sporo strat w tym sektorze boiska i tyle. Gdybyśmy zmienili na dwójkę defensywnych, to nie mamy żadnej gwarancji, że utrzymanie przy piłce byłoby lepsze.
Tytus Bomba: Panie Trenerze, dlaczego nie gramy na dwóch napastników? Przy wrzutkach Wójtowicza zawsze powinien być jeden z przodu, żeby powalczyć i zgrać do "Szczepka". Przy takiej grze to Daniel niedługo będzie zajechany, lub się "wykartkuje". Nie ma się co oszukiwać, ale tu się gra bardziej intensywniej, szybciej.
- Czy gra się intensywniej i szybciej? Na pewno szybciej są podejmowane decyzje. Są takie reakcje, na które musimy być przygotowani swoim indywidualnym podejściem. Na boisku trzeba po prostu szybciej myśleć, wyprzedzać pewne sytuacje, przewidywać, czytać grę. To są rzeczy, które bardzo często są poza nami. Kiedy strzeliliśmy bramkę, to przy dośrodkowaniu Tomka Wójtowicza w polu karnym było trzech naszych zawodników. Gra na dwóch napastników? Oczywiście można grać na dwóch, można grać na trzech, ale to zupełnie nie gwarantuje tego, co mamy robić na boisku. Jeśli wyjdziemy trzema napastnikami, którzy będą się nazywać Steczyk, Firlej i Szczepan, to oni i tak będą mieli swoje zadania defensywne. Będą musieli wracać za obrońcami, czy pracować w środku pola. To bardzo często jest takie złudne, bo ktoś się upiera, że lepiej by było dwóch. Jeśli mamy pod napastnikiem Starzyńskiego i Swędrowskiego, to tylko do siebie możemy mieć pretensje, że te odległości były zbyt duże, że nie podchodziliśmy i nie byliśmy bliżej. W defensywie staraliśmy się jak najdłużej utrzymać korzystny dla nas wynik, a potem faktycznie zeszliśmy bardzo nisko, bardzo głęboko. Są zawodnicy do jednych zadań i są do drugich. Żeby grać na dwóch napastników, to przede wszystkim ci piłkarze muszą być zgrani i znać swoje nawyki. Z nazwy na papierze niekiedy jest wszystko bardzo fajnie, ale liczą się zadania na boisku.
Wojtek: Czy klub rozważa jeszcze jakieś ruchy transferowe? Mecz z Zagłębiem pokazał, że w obronie i środku pomocy przydałyby się jeszcze wzmocnienia.
- Przydałyby się wszędzie, na każdą pozycję. Oczywiście chcieliśmy dokonać jeszcze spektakularnych transferów, ale ktoś musiałby znaleźć sponsora z torbą pieniędzy i wtedy Ruch będzie myślał. Obracamy się w swoich realiach i na pewno od tego nie odejdziemy. Natomiast jakiegoś wzmocnienia można się jeszcze spodziewać. Cały czas jesteśmy na tyle obecni na rynku, że myślimy i rozmawiamy jeszcze o jakichś nazwiskach. Wracamy jednak do tego, co powiedziałem na początku - to są pieniądze, które trzeba wydać. Nie zapominajmy też, że mamy sporą kadrą, która też obciąża budżet. Nie jesteśmy hegemonem i chyba każdy z sympatyków Ruchu o tym wie.
Przemek: Widać było w meczu z Zagłębiem, że Starzyński robił różnicę, a w późniejszym czasie Letniowski. Czy trener zamierza obu wystawić od pierwszej minuty w meczu z ŁKS-em?
- Dowiedzą się wszyscy na grafice przedmeczowej. Nie mogę o takich rzeczach mówić teraz, bo słuchają nas inni. Po co komuś ułatwiać.
Adam: Dlaczego tak mało strzelamy z daleka?
- Przed każdym meczem mamy założenie, że kończymy akcję strzałem. Zachęcamy zawodników, że jeśli tylko mamy możliwość na 25 czy nawet 30 metrze, to przygotować sobie piłkę do uderzenia i próbować. Przychodzi jednak mecz i nie do końca jest to realizowane. Trzeba indywidualnie dotrzeć do zawodników, żeby przekonali się do takich rozwiązań.
Dawid: Dlaczego ciągle przy wyniku 1:0 staramy się za wszelką cenę go bronić, a nie atakujemy? Dlaczego nasza gra nie jest bardziej ofensywna?
- Każdy kto grał kiedyś w jakimkolwiek sporcie zespołowym, wie, że są różne fazy meczu. To nie jest jeden organizm, który sobie może zadecydować i podporządkować się czemuś. To jest cały zespół. Jeśli ktoś ma coś w podświadomości, nie czuje się za dobrze w tym dniu, to w głowie już się układa, że lepiej tutaj zabezpieczyć strefę, lepiej zagęścić, żeby utrudnić przeciwnikowi. To jest bardzo proste i normalne. Wczoraj był mecz Rakowa, któremu z nieba spadły dwie bramki - samobójcza, a za chwilę pomogła kępka trawy. Prowadził 2:0 i też możemy powiedzieć, dlaczego ten Raków nie poszedł za ciosem i nie wygrał 5:0? To jest piłka, to są reakcje. Nie zapominajmy, że jest też drużyna przeciwna, która przegrywa u siebie. Są kibice, którzy naraz się nakręcają i wspomagają drużynę. Jedna udana akcja niekiedy potrafi zupełnie odwrócić spotkanie i obraz gry. Cały mecz nie idzie, a w pewnym momencie zespół nabiera wiary po jednej, drugiej udanej akcji. To jest bardzo złożony czynnik. Mogę zapewnić, że nigdy przy stanie 1:0 nie nakazujemy się wrócić. Chcemy grać swoje, chcemy być jeszcze bardziej skoncentrowani, chcemy grać jeszcze szybciej po odbiorze piłki, chcemy szybciej wychodzić z kontrą i szybciej zagrać piłkę do przodu. Jednak to jest jedenaście organizmów różnie reagujących. Do tego dochodzą umiejętności, reakcje na stres itd. itd...
źródło: Niebiescy.pl |
|