Jarosław Skrobacz (trener Ruchu):
- Zależało nam, żeby ten sparing w ogóle doszedł do skutku. Mieliśmy jeszcze kilka rzeczy do sprawdzenia i dlatego przenieśliśmy te spotkanie na sztuczną nawierzchnię, żeby je rozegrać. Jedna z pań powiedziała niedawno: "sorry, taki mamy klimat". Nie mamy na to wpływu, nie ma sensu się tym denerwować. Warunki są takie same dla wszystkich klubów i trzeba temu sprostać. Musimy sobie z tym radzić i wymyślać takie treningi, żeby było dobrze.
Ten sparing wbrew pozorom sporo mi powiedział. Chcieliśmy sprawdzić kilka wariantów i porównać kilka rzeczy. Druga połowa była lepsza i została zakończona bramką po rzucie karnym. Mamy niedosyt, bo chcieliśmy, żeby coś padło z gry.
Z jednej strony chciałoby się powiedzieć, że nie ma ludzi niezastąpionych, bo każda taka sytuacja to szansa dla kogoś następnego. Chciałoby się mieć jednak stuprocentowy skład i możliwości wyboru. Obawiam się, że w przypadku Łukasza Janoszki może tak nie być. Mam nadzieję, że u Przemka Szura nie będzie to nic poważnego.