Niebiescy do rundy wiosennej przygotowywać się będą z nadzieją na trzeci z rzędu awans. Miejsca na podium, zajmowanego za półmetkiem sezonu, od beniaminka i jednego z biedniejszych klubów w stawce nie można było przed sezonem oczekiwać - pisze dziennik "Sport".
Słowa Przemysława Szura, który po derbowym zwycięstwie z GKS-em Katowice powiedział do klubowej kamery: "Boję się, że zamknę oczy i obudzę się w Stężycy", są symbolicznym podsumowaniem świetnej dla Ruchu jesieni, do której zresztą środkowy obrońca sprowadzony latem z kaszubskiej Raduni walnie się przyczynił. W trzeciej lidze trudna miała być rywalizacja z Polonią Bytom. Druga liga miała być niewiadomą. Pierwsza liga - no, to dopiero miały zacząć się schody! Ale Niebiescy wbrew przeciwnością wciąż idą w górę, ku wymarzonej ekstraklasie.
Choć ich właścicielem nie jest ani prywatny podmiot, ani miasto, choć nie mają nowego stadionu, choć operują w ramach jednego z najniższych w stawce budżetów, choć nie mają nawet dyrektora sportowego, to siłą rozpędu chorzowskiej społeczności liczą się w walce o trzeci z rzędu awans i przerwę zimową spędzą na podium tabeli zaplecza elity.
Nie ma w tym żadnego przypadku. Ruch jesienią grał dość równo, w większości meczów wypracowywał znacznie wyższy od rywali współczynnik "goli oczekiwanych" (xG), według algorytmów stworzył mniejszą liczbę okazji tylko w czterech meczach, a gorzej od przeciwników zakładał pressing jedynie 3-krotnie. Na półmetku sezonu Niebiescy przewodzili tabeli "punktów oczekiwanych" (xP), co dowodzi, że zajmowana przez nich 3. pozycja jest nawet niedoszacowana względem gry.
Zespół Jarosława Skrobacza wielokrotnie prezentował futbol atrakcyjny, ładny dla oka, przede wszystkim skuteczny, przegrał jedynie 2 mecze - z ŁKS-em i Arką, najmniej w stawce - i dzięki Jakubowi Bieleckiemu czy solidnej defensywie mniejszą liczbą straconych bramek legitymuje się tylko lider z Łodzi.
Sporo radości dały chorzowianom spotkania z zamożniejszymi sąsiadami z województwa śląskiego bo pokonali nie tylko GieKSę, ale też Podbeskidzie i Zagłębie. Dzielili się natomiast punktami ze Skrą czy Tychami, co tylko skłania do refleksji, że przy Cichej odczuwano niedosyt po praktycznie… wszystkich remisach. Pewną satysfakcję mógł dać chyba jedynie ten uzyskany z Wisłą Kraków. Inne? Skra, Łęczna, Chojniczanka, Odra, Resovia, Tychy - każdy z tych meczów był "ze wskazaniem" na Ruch, któremu w ten sposób uciekło trochę punktów.
To była dobra jesień też pod innymi względami. Niebiescy po prostu kolorowali pierwszą ligę. Mogą pochwalić się drugą najwyższą średnią frekwencją (po Wiśle), najwyższym procentem wypełnienia stadionu, kilka meczów, w tym pucharowe derby z Górnikiem, obejrzał przy Cichej komplet widzów. Kibice zanotowali zaś efektowne wyjazdy do Krakowa, Opola czy Bełchatowa, gdzie opanowywali trybuny i udowadniali, że ta liga to nie do końca ich poziom kapelusza.
źródło: Sport