- Jesienią chcieliśmy zdobyć jak najwięcej punktów, a na koniec rundy mieliśmy troszeczkę niedosyt. Mówiliśmy o utrzymaniu, żeby zapewnić sobie spokojny byt, ale przyznam szczerze, że od pierwszego meczu mówiliśmy o tym, że gramy o najwyższe cele. Bez wiary nie byłoby niczego - mówi trener
Jarosław Skrobacz, który poprowadził Ruch do awansu na zaplecze Ekstraklasy.
Miniony sezon zakończył się awansem Niebieskich do pierwszej ligi, ale nie było o niego łatwo. Momentami było wręcz bardzo trudno. - Tak naprawdę jesienią nie byliśmy przygotowani na to, żeby całą rundę grać na tym poziomie. Na początku poszliśmy na euforii i fali wznoszącej. Byliśmy taką wielką niewiadomą dla przeciwników i potrafiliśmy to wykorzystać. Końcówki na pewno nie wytrzymaliśmy, kadra była zbyt skromna, żeby zastąpić zawodników z podstawowego składu i utrzymać poziom. Zmiennicy nie zawsze sobie z tym radzili. Teraz na finiszu rundy też mieliśmy taki moment, ale wiedzieliśmy, że gramy baraże i była możliwość przyoszczędzenia paru zawodników. Dobra gra w barażach też była poprzedzona tym, że mieliśmy te dwa, trzy tygodnie oddechu, nawet trochę psychicznego. Z kolei wcześniej przez trzy tygodnie mieliśmy tutaj ogromne problemy. Gdy widziałem telefon od naszego fizjoterapeuty Filipa Czapli, to po prostu bałem się odbierać. Zawsze było coś, informacja, że ktoś nie trenuje, kogoś nie ma. Ten czas był bardzo rozbity - opowiada szkoleniowiec Ruchu.
- Pierwsza liga będzie ciężka. Wystarczy przejrzeć kadry zespołów, które tam są, które walczyły o Ekstraklasę. Na pewno będzie to dla nas trudne, dlatego cały czas mówimy, że musimy się mądrze powzmacniać. To musi być mieszanka doświadczenia i ludzi ogranych na tym poziomie. Nie może być tak, że gramy i bierzemy zawodników tylko z ligi, w której byliśmy. Ktoś kiedyś powiedział, skąd bierzesz zawodników, tam się znajdujesz. Tu trzeba patrzeć już troszeczkę wyżej - zaznacza.
Sztab szkoleniowy i drużynę Ruchu czekają teraz urlopy, a następnie intensywny czas przygotowań, który będzie dość krótki, bo już w połowie lipca odbędzie się inauguracja nowego sezonu. - Wszystko będzie zależało od tego, jak szybko dojdziemy do takiego stanu jeśli chodzi zespół, w którym będziemy mogli mówić, że wszystko jest dograne. Od kiedy ta kadra będzie na tyle zbudowana, żebyśmy mogli jak najlepiej przygotować się do pierwszego meczu. Wiem, że to może troszeczkę trwać, a zmian przewidujemy sporo. Marzenia? Zawsze trzeba sobie wyznaczać najwyższe cele, bo bardzo często okazuje się, że te teoretycznie na początku nierealne też są spełniane - wskazuje.
- Kolejny rok startujemy jako beniaminek. W pierwszej lidze jest wiele zespołów, które będą nas przewyższały budżetem i znajomością tej ligi. Będziemy mądrzejsi za dwa, trzy tygodnie. Będziemy widzieli, co udało nam się zmontować. Trzeba patrzeć z optymizmem i myślę, że będziemy zadowoleni z naszej kadry - podkreśla Jarosław Skrobacz.
źródło: Niebiescy.pl