Po dość słabym spotkaniu Ruch Chorzów przegrał w Bełchatowie z GKS-em 0:2. O losach meczu zadecydowały bramki strzelone tuż przed końcem pierwszej i drugiej połowy.
Do Bełchatowa przyjechało blisko 400 fanów Ruchu, którzy dodatkowo wspomagani byli przez 120-osobową grupę fanów łódzkiego Widzewa. Z wypchanego sektora gości (przypominającego klatkę na stadionie w Gliwicach) przez większość meczu można było usłyszeć głośny i równy doping. Miejscowi prowadzili doping rzadko. Mieli oni nawet przygotowaną oprawę, ale jej nie zaprezentowali z powodu awantury, w którą wdali się z ochroną. Z tego powodu spotkanie zostało przerwane na kilkadziesiąt sekund.
Sam mecz rozpoczął się od śmiałych ataków gospodarzy. Najpierw z dystansu postraszył Mioduszewskiego Paweł Strąk, natomiast chwilę później bramkarz Ruchu ubiegł pod własną bramką Mariusza Ujka. Napastnik bełchatowian próbował także uderzać zza pola karnego, jednak z marnym skutkiem. W 24. minucie spotkania piłka znalazła się w bramce Ruchu, jednak Carlo Costly, który uderzał piłkę, był wcześniej na spalonym.
Chorzowianie tymczasem kilka razy szybkimi podaniami przenosili grę pod bramkę rywala. Nie mieli jednak szczęścia Piotr Ćwielong czy Wojciech Grzyb, którzy o ułamki sekund spóźniali się do podań kierowanych z lewej strony przez Pavola Balaza.
W pierwszej połowie "Niebiescy" nie oddali ani jednego groźnego strzału. Co gorsza, na przerwę schodzili z jednobramkową stratą. W samej końcówce pierwszej części gry gospodarze wymienili na połowie Ruchu kilka podań, a to ostatnie - adresowane z lewej strony przez Mariusza Ujka - trafiło wprost pod nogi Carlo Costly’ego, który z woleja wpakował piłkę do bramki Mioduszewskiego.
W drugiej części meczu obraz gry nie zmienił się. Podopiecznym Duszana Radolsky’ego wciąż brakowało wykończenia akcji ofensywnych. - Graliśmy nieźle do szesnastego metra, a potem traciliśmy piłkę – trafnie podsumował trener "Niebieskich".
Więcej zamieszania pod bramką stwarzali gospodarze. Okazje na podwyższenie rezultatu miał Carlo Costly, ale za każdym razem w porę reagowali albo obrońcy, albo bramkarz chorzowian. Szczęścia szukał również Tomasz Jarzębowski, ale jego uderzenia do pewnego momentu nie znajdowały celu. I tak było do 90. minuty spotkania. Wtedy to były piłkarz warszawskiej Legii dobrze odnalazł się w polu karnym Ruchu i precyzyjnym strzałem ustalił wynik meczu.
Przeczytaj
relację LIVE z meczu!
GKS Bełchatów 2:0 (1:0) Ruch Chorzów
Bramka: Costly 45', Jarzębowski 90'
Zółte kartki: Ujek, Strąk, Jarzębowski - Adamski, Straka
Skład:
Ruch: Mioduszewski - Nykiel, Adamski, Baran, Brzyski - Grzyb (82' Sobczak), Pulkowski, Nowacki, Ćwielong (64' Janoszka), Balaz (73' Straka) - Fabusz.
Rezerwowi: Pilarz, Golem, Grodzicki, Jakubowski
GKS: Sapela - Marciniak (68' Cecot), Pietrasiak, Magdoń, Popek - Jarzębowski, Strąk (63' Wróbel), Rachwał, Garguła - Ujek (78' Dziedzic), Costly.
Rezerwowi: Kozik, Stolarczyk, Janus, Nowak.
Sędzia: Jacek Granat (Warszawa)
Widzów: 3.000 (w tym ok. 500 fanów Ruchu i Widzewa)
źródło: własne