Niebiescy w pierwszym meczu rundy finałowej zaprezentowali się słabo, ale mimo to wywieźli z Płocka punkt. Wielka w tym zasługa ich słowackiego bramkarza, który obronił rzut karny.
Kibice Ruchu oczekiwali meczu w Płocku z wielkimi nadziejami. Po zmianie trenera wszyscy liczyli, że zadziała mityczny już "efekt nowej miotły". Ale Krzysztof Warzycha na dobrą sprawę nie miał czasu, by odcisnąć swój stempel na drużynie - odbył z nią tylko kilka jednostek treningowych i skupiał się bardziej na motywacji, aniżeli rewolucjach w składzie. Dokonał jednej znaczącej zmiany - kontuzjowanego Macieja Urbańczyka zastąpił nominalny obrońca - Marcin Kowalczyk. Ale nie była to dla niego pierwszyzna, bo grywał na tej pozycji kilka lat temu w Śląsku Wrocław.
W 19. minucie dobrze z piłką zabrał się Łukasz Moneta i odegrał do rozpędzonego Miłosza Przybeckiego. Niestety, skrzydłowy pomimo tego, że miał wiele czasu i miejsca na przygotowanie strzału, huknął bez namysłu i nie trafił w bramkę. Chwilę potem uderzeniem z dystansu odpowiedział Dominik Furman, lecz nieznacznie chybił. Najlepszą okazję w pierwszej, niezbyt emocjonującej połowie, zmarnował Mateusz Piątkowski. Napastnik gospodarzy znalazł się niekryty na piątym metrze i uderzył głową po koźle, ale nad poprzeczką. - Żałuję tego. Chciałem spróbować po długim słupku, ale wyszło jak wyszło. Powinienem strzelić - denerwował się Piątkowski.
Jeżeli ktoś martwił się o to, że w linii pomocy Ruchu powstanie wyrwa spowodowana absencją Patryka Lipskiego (negocjuje rozwiązanie umowy z klubem), ten mógł czuć się pozytywnie zaskoczony. Bartosz Nowak kilkakrotnie odważnie ruszył do przodu i starał się kreować grę - dostarczał piłki skrzydłowym i dobrze współpracował z Jarosławem Niezgodą. Napastnik zresztą sam często i chętnie cofał się, by wcielić się w rolę "dziesiątki". Ale gola tym razem nie strzelił - wyręczył go jego zmiennik, Jakub Arak. W 75. minucie ładnym, mocnym strzałem zza pola karnego pokonał debiutującego w ekstraklasie Mateusza Kryczkę.
Arak wyrównał stan meczu - w 50. minucie gospodarzy na prowadzenie wyprowadził Jose Kante. Hiszpan pewnie wykorzystał rzut karny po tym, jak Martin Konczkowski zatrzymał piłkę ręką. W Płocku pewnie wciąż zastanawiają się, dlaczego nie egzekwował "jedenastki" także w 77. minucie (także ręka Konczkowskiego!). Zamiast niego do wapna podszedł Giorgi Merebaszwili. Próbę Gruzina odbił Libor Hrdlicka, a dobitka Piotra Wlazły była niecelna.
Do końca meczu wynik się nie zmienił. To Wisła przeważała - z przodu najmocniej szarpał Kante, który wyraźnie miał za złe kolegom, że to nie jemu przyszło strzelać drugi rzut karny. Chorzowianie byli bardzo niemrawi, jakby apatyczni i skupiali się głównie na tym, by utrzymać remis. Remis, który przyniósł im tyko punkt, a w kontekście sytuacji w tabeli, trudno nazwać go cennym.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Wisła Płock 1:1 (0:0) Ruch Chorzów
Bramki: Kante 50' (k) - Arak 75'
W 77. minucie Giorgi Merebaszwili nie wykorzystał rzutu karnego (Libor Hrdlicka obronił).
Żółte kartki: Kun - Surma, Grodzicki
Składy:
Wisła: Kryczka - Stefańczyk, Szymiński, Byrtek, Sylwestrzak - Kun (62' Reca), Furman, Rogalski (79' Ilijew), Kante, Merebaszwili - Piątkowski (55' Wlazło).
Rezerwowi: Kaniecki, Stępiński, Bożić, Singh.
Trener: Marcin Kaczmarek
Kapitan: Cezary Stefańczyk
Ruch: Hrdlicka - Konczkowski, Grodzicki, Helik, Koj (68' Walski) - Przybecki (90' Trojak), Surma, Kowalczyk, Nowak, Moneta - Niezgoda (59' Arak).
Rezerwowi: Lech, Oleksy, Gamakow, Visnakovs.
Trener: Krzysztof Warzycha
Kapitan: Rafał Grodzicki
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa)
Widzów: 3413 (mecz bez udziału kibiców Ruchu, na których ciążył zakaz wyjazdowy)
|
źródło: Niebiescy.pl