Niebiescy udanie pożegnali 2016 rok. Na własnym boisku zdominowali Wisłę Kraków i choć długo nie mogli udokumentować przewagi, to gol niezawodnego Jarosława Niezgody dało im pełną pulę.
Końcowym akordem ligowych zmagań w 2016 roku był dla piłkarzy Ruchu domowy mecz z Wisłą Kraków. Stanowił ostatnią szansę na poprawę humorów po, co tu kryć, nieudanych dwunastu miesiącach. W ich trakcie chorzowianie rozegrali w Lotto Ekstraklasie 35 spotkań i zdobyli w nich 27 punktów. Do piątkowego meczu przystępowali jako ostatni zespół w tabeli. I mieli udowodnić, że to tylko efekt kryzysu, z którego będą potrafili się wykaraskać.
Wiślacy przystępowali do spotkania po trudnym starciu z Cracovią (1:1). Duet trenerski Radosław Sobolewski-Kazimierz Kmiecik zmienił ustawienie w stosunku do tego derbowego. Do wyjściowej jedenastki wrócili Richard Guzmics i Zdenek Ondrasek. Zabrakło za to filaru defensywy, Arkadiusza Głowackiego, który doznał urazu mięśnia.
Pierwsza odsłona meczu nie przysporzyła wielu emocji. Ten, kto liczył na powtórkę thrillera z Płocka, srogo się zawiódł. Sytuacji strzeleckich, po obu stronach boiska, było jak na lekarstwo. Obie drużyny trwały w klinczu, ale optyczną przewagę mieli gospodarze. Starali się atakować skrzydłami i środkiem, aktywni byli zwłaszcza Patryk Lipski i Kami Mazek. Drugi z nich stanął nawet oko w oko z bramkarzem, ale został powstrzymany.
Po zmianie stron Niebiescy mocno przycisnęli. O swojej obecności na boisku przypomniał Jarosław Niezgoda. Już w pierwszej akcji drugiej połowy wdarł się w pole karne rywali, ale znów górą był Łukasz Załuska. Golkiper Wisły w kilku kolejnych akcjach ratował skórę swoim kolegom - pewnie interweniował na przedpolu, udanie piąstkował przy groźnych centrach i zatrzymywał szarże Mazka. Dynamiczny skrzydłowy jakby przypomniał sobie swój trzeci mecz w niebieskich barwach. Wówczas zaskarbił sobie sympatię kibiców, rozgrywając kapitalne zawody właśnie z „Białą Gwiazdą”. W piątek jego rajdy znów podrywały publiczność z miejsc.
Gol dla Ruchu wisiał w powietrzu, ale przez kolejne minuty bramka Załuski wydawała się być zaczarowana. W końcu udało się trafić do siatki - w ogromnym zamieszaniu w szesnastce najlepiej odnalazł się nikt inny, jak Jarosław Niezgoda. Przymierzył z woleja, piłka przeszyła gęstwinę obrońców, musnęła jeszcze nogę jednego z nich i zatrzepotała w sieci.
Zmiana wyniku spowodowała, że goście, którzy dotąd niemal tylko się bronili, momentalnie ruszyli do odrabiania strat. Lecz aby wyrównać zabrakło im czasu i pomysłu - kolejne próby krakowian były chaotyczne i mocno niecelne. - Zagraliśmy bardzo solidnie i co ważne, cierpliwie. Los nam to wynagrodził - słusznie podsumował Rafał Grodzicki.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Ruch Chorzów 1:0 (0:0) Wisła Kraków
Bramka: Niezgoda 80'
Żółte kartki: Surma, Lipski, Kowalczyk - Guzmics
Składy:
Ruch: Hrdlicka - Konczkowski, Grodzicki, Helik, Kowalczyk - Mazek, Surma, Urbańczyk, Lipski, Ćwielong (77' Moneta) - Niezgoda (84' Arak).
Rezerwowi: Miszczuk, Oleksy, Przybecki, Walski, Visnakovs.
Trener: Waldemar Fornalik
Kapitan: Rafał Grodzicki
Wisła: Załuska - Bartosz, Uryga, Guzmics, Sadlok - Boguski (84' Cywka), Mączyński, Brlek, Małecki - Brożek (88' Popović), Obdrasek.
Rezerwowi: Miśkiewicz, Żemło, Drzazga, Mójta, Kujawa.
Trener: Kazimierz Kmiecik
Kapitan: Paweł Brożek
Sędzia: Paweł Gil (Lublin)
Widzów: 7137 (w tym 550 kibiców Wisły)
źródło: Niebiescy.pl