Na inaugurację 9 kolejki Lotto Ekstraklasy Ruch uległ gościom z Niecieczy. Ponad połowę spotkania Niebiescy musieli radzić sobie w osłabieniu. Mimo to, byli o krok od wyszarpania remisu.
Niecieczanie są zaprzeczeniem, jakoby drugi sezon w ekstraklasie był dla wcześniejszego beniaminka kryzysowy. W poprzednich rozgrywkach, będąc kompletnymi żółtodziobami, bez większych problemów zapewnili sobie utrzymanie. W bieżących są już sporą niespodzianką. Po ośmiu kolejkach byli współliderem tabeli.
Ruch zwycięskiego składu z meczu ze Śląskiem nie zmienił. Na środku obrony ponownie pojawił się Marcin Kowalczyk, na lewej obronie Michał Koj, a na szpicy ustawiony został Eduards Visnakovs. Mimo to, Niebiescy od pierwszych minut prezentowali się inaczej, niż we Wrocławiu. Brakowało tej samej agresji i dobrej organizacji gry w środku pola. Niebagatelny wpływ miało na to zdarzenie z 19. minuty - z grymasem bólu boisko musiał opuścić Łukasz Surma (skręcił staw skokowy). Bez ostoi drugiej linii chorzowianom z trudem konstruowało się akcje zaczepne.
Goście szybko to wykorzystali. W 24. minucie Vlastimir Jovanović wrzucił piłkę ze skrzydła wprost na głowę Vladislava Gustkovskisa. Łotysz nie mógł narzekać na zbyt nachalne krycie obrońców. Inna sprawa, że niezdecydowany przy dośrodkowaniu był Kamil Lech, co mogło zbić z tropu defensorów.
Chorzowianie po stracie bramki przebudzili się. W ostatnim kwadransie pierwszej połowy dominowali. I byli bardzo blisko wyrównania. W odstępie dwóch minut wykonali trzy rzuty rożne - dwukrotnie świetnie interweniował Pilarz, a raz piłka zatrzymała się na słupku. Chwilę potem znów do głosu doszli przyjezdni. Kowalczyk otrzymał czerwoną kartkę za faul na Gustkovskisie. O ile przewinienia można było się dopatrzyć, o tyle decyzja o wyrzuceniu go do szatni wydawała się pochopna. Z miejsca faulu, z rzutu wolnego soczyście uderzył Bartłomiej Babiarz, ale Lecha uratowała poprzeczka.
Po zmianie stron to Ruch dominował. Niestety, zagrożenie wynikało z tego niewielkie. Goście grali zachowawczo - starali się utrzymać wynik wykorzystując przewagę jednego zawodnika. W ofensywie byli dość... wstrzemięźliwi. Choć swoje okazje i tak mieli. Najlepszą zaprzepaścił Wojciech Kędziora - w sytuacji sam na sam zdecydował się na podcinkę, ale jej efekt wywołał salwy śmiechu nielicznych gości na trybunie głównej.
Niebiescy próbowali długich piłek na Visnakovsa, a gdy zmienił go Jakub Arak, starali się stworzyć akcję kombinacyjną. Najlepszym zawodnikiem chorzowian, po raz kolejny, był Piotr Ćwielong. To on był najbliżej zdobycia wyrównującej bramki, ale jego uderzenia głową czy zza pola karnego ostatecznie nie trafiły do celu.
Ostatecznie Ruch musiał pogodzić się z porażką - w dodatku po meczu toczonym w atmosferze sparingu, bez udziału kibiców. Teraz czas na szybką regenerację - w środę na Cichą przyjedzie Lech Poznań. I tym razem cicho już nie będzie.
Zapraszamy do śledzenia naszej
» Relacji LIVE!
Ruch Chorzów 0:1 Bruk-Bet Termalica Nieciecza
Bramka:
Gustkovskis 23'
Żółta kartka: Fryc, Guilherme, Kędziora, Babiarz - Konczkowski, Ćwielong.
Czerwona kartka: Kowalczyk.
Składy:
Ruch: Lech - Konczkowski, Grodzicki, Kowalczyk, Koj - Mazek (76' Przybecki), Surma (19' B. Nowak), Urbańczyk, Lipski, Ćwielong - Visnakovs (62' Arak).
Rezerwowi: Skaba, Oleksy, Hanzel, Niezgoda.
Kapitan: Rafał Grodzicki
Trener: Waldemar Fornalik
Bruk-Bet: Pilarz - Fryc, Osyra, Putiwcew, Guilherme - Gergel, Kupczak, Jovanović, Wróbel (67' Stefanik), Babiarz - Gutkovskis (75' Kędziora).
Rezerwowi: Trela, Szarek, Misak, Smuczyński, D. Nowak.
Kapitan: Bartłomiej Babiarz
Trener: Czesław Michniewicz
Sędzia Paweł Gil (Lublin)
Widzów: 0 (stadion zamknięty decyzją Komisji Ligi)
|
źródło: Niebiescy.pl