Najlepszy strzelec Ruchu Chorzów
Grzegorz Kuświk wziął udział w cyklu "Pięćdziesiąt szybkich". Napastnik Niebieskich opowiedział nam między innymi o swoim wyjątkowym hobby, rozmowach z Panią Renią, niezapomnianej imprezie z kolegami z drużyny, zabawie w strażaka czy marzeniach o uprawianiu pewnego sportu. Zapraszamy do czytania!
Polecamy również:
Pięćdziesiąt szybkich z "Maliną"
Pięćdziesiąt szybkich z "Gigim"
Zwierzę, które jest najlepszym przyjacielem człowieka to?
- Gołąb!
Grzegorz Kuświk najsłynniejszym hodowcą gołębi wśród piłkarzy?
- Nie znam nikogo innego. Wiem tylko, że trener Marcin Bochynek jest bardzo dobrym hodowcą, ale tylko jego kojarzę.
Jesteś w stanie rozpoznać każdego ze swoich gołębi?
- Tak. Swoje gołębie znam wszystkie, więc myślę, że bez problemu jestem w stanie rozszyfrować je nawet w locie. Imion im jednak nie nadajemy.
Kim chciałeś zostać w dzieciństwie?
- Ostatnio to zostałem strażakiem! Była ostatnio taka akcja z gaśnicą, ale niestety nie może ona ujrzeć światła dziennego (śmiech). Jak byłem dzieckiem, to chciałem zostać kucharzem i gdyby nie to, że gram w piłkę, to prawdopodobnie zajmowałbym się gotowaniem.
Jak to się stało, że zostałeś piłkarzem?
- Tata ciągnął mnie i brata na boisko od najmłodszych lat. Piłka nam ciągle towarzyszyła, bo mieszkaliśmy przy szkole i boisku. Na wsi nie było się czym innym zajmować. Zbieraliśmy się i ciągle graliśmy. Wiadro wody ze studni i na boisko. Moim pierwszym klubem był Zenit Międzybórz. Grałem tam w juniorach, w pewnym momencie klub przejął Pan Gawin i przeniósł go do okręgówki. Poszedłem tam, trafiłem do Bełchatowa i później trzy wspaniałe lata w Chorzowie.
Ulubiony piłkarz w dzieciństwie i obecnie?
- Kiedyś Roberto Baggio, a obecnie lubię Real Madryt, jednak podoba mi się gra Cavaniego.
Ulubiony trener poza Waldemarem Fornalikiem?
- Janusz Kudyba.
Ulubiony klub z zagranicy?
- Real Madryt.
Drużyna, w której chciałbyś zagrać?
- Wszędzie tam, gdzie mnie będą chcieć. Zobaczymy, czy zostanę, czy gdzieś wyjadę.
Drużyna, w której nigdy byś nie zagrał?
- Nie ma co gdybać.
Najlepszy piłkarz, przeciwko któremu zagrałeś?
- Mam ogromne problemy z Arkiem Głowackim. Na tej pozycji jest to jeden z najbardziej wyróżniających się zawodników.
Najsłabszy obrońca, przeciwko któremu zagrałeś?
- Nie chciałbym kogoś wyróżniać, ale było parę zespołów, gdzie blok obrony nie wyglądał najlepiej. Nie chciałbym podawać nazwisk.
Najlepszy piłkarz w Ekstraklasie?
- Semir Stilić.
Najlepszy zawodnik Ruchu?
- Michał Helik.
Piłkarz Ruchu, który może zrobić największą karierę?
- "Helio".
Kilka osób wskazało cię jako największego żartownisia z drużynie Ruchu. Żarty które najbardziej zapadły w pamięci?
- Z gaśnicą, ale nic więcej nie powiem na ten temat. Osoby, które wiedzą o co chodzi, na pewno się szeroko uśmiechną ;-)
Największy żartowniś w szatni Ruchu poza Grzegorzem Kuświkiem?
- Zawsze ktoś dołoży cegiełkę i budujemy tą atmosferę wspólnie. Bardzo dobrze nam to idzie. Jest paru takich rzezimieszków jak ja, wiec zawsze jest wesoło.
Największy nerwus?
- Chyba Rołand Gigołajew, aczkolwiek ja też muszę się czasami poskromić, bo czasami lekko głowa potrafi mi się zagrzać.
Największy pantofel?
- Bez nazwisk. Niech będzie, że ja (śmiech).
Największy fighter?
- Piotrek Stawarczyk.
Największy polityk?
- Łukasz Surma ma do tego ciągotki. A drugi to Marek Zieńczuk.
Wiedźmin, Fifa czy jakaś inna gra na komputer lub konsolę?
- Szczerze ci powiem, że odkąd mam syna, to wszystkie gry odstawiłem na bok. Mało gram i rzadko, ale jak już to w Fifę.
Najbardziej pamiętna impreza z kolegami z drużyny?
- KZK GOP! (śmiech). Nic dodać, nic ująć. Wtajemniczeni będą leżeć na podłodze, jak to przeczytają.
Po udanym meczu lubisz:
- Zależy od czasu i momentu, w jakim się znajduję. Wszystko jest dla ludzi. Jeśli jest dobry czas, moment, to można wyjść, ale wszystko z rozsądkiem.
A po nieudanym?
- Przed telewizor, ciepłe kapcie i można przeanalizować mecz na spokojnie.
Sposób na mobilizację przed meczem?
- Słucham muzyki, jakichś przesądów nie mam.
Seks przed meczem pomaga, czy przeszkadza?
- To zależy od podejścia. Dla mnie to nie jest problem, jak ktoś chce to można.
Ulubiona piosenka fanów Ruchu?
- "Chorzów grać, kur.. mać!", a druga to "O Chorzowie, o Chorzowie nigdy nie opuszczę cię" (śmiech).
Co cię denerwuje w działaczach Ruchu?
- Ohohoho! Jest parę rzeczy, które irytują, aczkolwiek nie jest to dla mnie temat do rozmowy. Staram się tym głowy nie zaprzątać.
Najpiękniejsze miejsce na świecie, w którym byłeś?
- Hiszpania.
Wymarzone miejsce na wczasy?
- Chciałbym zwiedzić Madryt i iść na mecz Realu. Chciałbym się też jeszcze kiedyś przelecieć do Dubaju.
Ulubiona marka samochodu?
- BMW.
Ulubiona muzyka?
- Słucham wszystkiego, co wpada w ucho. W szatni ostatnio lecą na przykład Alibaba czy Zenek "Twoje oczy zielone".
Ulubiona potrawa?
- Mogę zjeść wszystko. Jestem fanem sushi i to bym postawił na pierwszym miejscu.
Lubisz śląską kuchnię?
- Jak najbardziej. Roladka, kluseczki z kapustką. Czasami taki zestaw wjedzie.
Ulubiona restauracja?
- Fajna jest "Patio" w Katowicach, a w Chorzowie "Manana".
Ulubiona dyskoteka?
- Nie mam takiej. W fajnym towarzystwie można się pobawić wszędzie i dobrze.
Jak sobie radzisz w kuchni?
- Nie czaruję tam za bardzo, aczkolwiek umiem zrobić podstawowe rzeczy. Jak trzeba zrobić obiadek, to nie mam z tym problemu. W Bełchatowie na przykład mieszkałem sam i radziłem sobie. Nie mam jednak żadnego dania popisowego.
Ulubione słowa po śląsku?
- Jak z Panią Renią chcę pogadać, to rzuci parę takich tekstów, że od razu następuje wycofanie, bo niestety nie wiem, co do mnie mówi. W trakcie trzech lat coś tam załapałem, większość własnie od Pani Reni. "Malina" też potrafi fajnie powiedzieć po śląsku, więc czasem się pośmiejemy.
Ostatnio przeczytana i ulubiona książka?
- Nie czytam książek.
Ostatnio obejrzany i ulubiony film?
- Byłem na "Snajperze" w kinie i myślę, że to jest bardzo fajny film, który przypadł mi akurat do gustu.
Ulubiony sport poza piłką?
- Żużel i korci mnie, żeby kiedyś spróbować jazdy na tym sprzęcie, aczkolwiek wiem, że to jest bardzo trudne. To jedno z moich marzeń, żeby się tego nauczyć, aczkolwiek zobaczymy, jak to będzie w przyszłości. Poza tym jeżdżę na mecze żużla, kiedy tylko mogę. Byłem na niewypale grand prix w Warszawie, byłem też w Tarnowie czy Wrocławiu. Jak czas pozwala, to staram się jeździć. A jeśli chodzi o ulubiony klub, to niech będzie Unibax Toruń ;-) To dedykacja dla pewnej osoby.
Ulubione zajęcie poza sportem i hodowlą gołębi?
- Mam 4-letnie dziecko i staram się mu poświęcić jak najwięcej czasu. Syn wypełnia mi dzień.
Cechy idealnej kobiety?
- Chyba jeszcze się taka nie znalazła (śmiech).
Twój stosunek do hazardu?
- Nie mam na to parcia ani jakiegoś problemu. Parę razy byłem w kasynie, ale to były symboliczne kwoty. Zdarzyło się nawet wygrać, aczkolwiek nie ciągnie mnie do tego.
Do religii?
- Wierzący, ale coraz gorzej z praktyką.
Do alkoholu?
- Jak najbardziej trzeba wiedzieć z kim, gdzie i ile. Ulubionego trunku nie mam, dostosowuję się do grupy.
Czym chciałbyś się zajmować po zakończeniu kariery?
- Ja się będę miał czym zajmować, bo będę miał swoje gołąbki. Na pewno się tym zajmę na poważnie i na sto procent po zakończeniu mojego grania. Trzeba włożyć w to wiele zaangażowania i pracy. Można na tym zarobić niezłe pieniądze, ale tak jak w piłce, trzeba wchodzić po każdym szczeblu. Nie traktuję tego jednak zarobkowo.
Jak inwestujesz zarobione pieniądze?
- Odkładam sobie pieniążki. Mam dom, który chciałbym skończyć i myślę, że przyjdzie jeszcze dla mnie czas, żeby sobie zainwestować w jakąś konkretną sprawę. Nie rozwodziłem się jeszcze nad tym.
Twoje marzenie?
- Nie mam jakichś wygórowanych. Chciałbym jak najdłużej być zdrowy. Kręci mnie jedynie bardzo mocno żużel i chciałbym się nauczyć jeździć na motorze. W młodości jeździłem na motorach, a teraz z racji piłki nie. Marzeniem gołębiarza jest wygrać w swoim oddziale. Moim jest Ostrów Wielkopolski. Będę musiał się w to mocno zaangażować, by mieć szansę być najlepszym.
Rozmawiał: Neo (Niebiescy.pl)