Wyjazdowy remis z Zawiszą w żaden sposób nie urządza Niebieskich. Podopieczni trenera Jana Kociana pojechali do Bydgoszczy po zwycięstwo, ale nie zaprezentowali argumentów, które przechyliłyby szalę na ich korzyść.
Plany chorzowian legły w gruzach chwilę po pierwszym gwizdku sędziego. Piotr Stawarczyk minął się z dośrodkowaniem Jakuba Wójcickiego i otworzył drogę do bramki Alvarinho. Portugalczyk skrzętnie z tego skorzystał i z kilku metrów pokonał Krzysztofa Kamińskiego.
- W tej sytuacji zostaliśmy zmuszeni do ataku pozycyjnego, choć od początku chcieliśmy się nastawić bardziej na kontratak. Na szczęście udało nam się doprowadzić do wyrównania - mówi Jan Kocian.
W 30. minucie kilkudziesięciometrowy rajd Daniela Dziwniela zakończył się dopiero w polu karnym gospodarzy, po faulu Anestisa Argyriou. Etatowy strzelec jedenastek w zespole Ruchu, Filip Starzyński nie zmarnował okazji i pewnie pokonał Andrzeja Witana.
Niebiescy starali się o drugiego gola, ale w pierwszej części nie stworzyli już żadnej bardzo dobrej okazji. Takową mogli mieć natomiast bydgoszczanie. W 37. minucie miała miejsce kontrowersyjna sytuacja, o którą miejscowi mieli później dużo pretensji. Stawarczyk sfaulował w środkowym kole Wójcickiego, który wychodził na czystą pozycję. Sędzia pokazał żółtą kartkę - gospodarze domagali się czerwonej. Sytuacja mocno dyskusyjna, bo z jednej strony pomocnik Zawiszy miałby otwartą drogę do bramki, z drugiej - tuż obok był Marcin Malinowski, który miałby 40 metrów na dogonienie rywala i odebranie mu piłki.
O drugiej połowie w wykonaniu Ruchu wolelibyśmy nie pisać, ale z obowiązku odnotujemy kilka bardziej lub mniej udanych dośrodkowań oraz niecelnych główek. - Byliśmy słabi w ofensywie, nie potrafiliśmy się utrzymać na połowie przeciwnika i nie oddawaliśmy strzałów. Mogliśmy być za to ukarani, tak jak na Lechii czy Pogoni. Chwała Bogu, że się tak nie stało - wzdychał Kocian, który w taki właśnie sposób podsumował drugą część spotkania.
Remis dla Ruchu uratował Krzysztof Kamiński, który bezbłędnie poradził sobie z groźnymi uderzeniami Alvarinho, Argyriou czy Luisa Carlosa. - Byliśmy bliscy kompletu, ale słowo "bliscy" to jest właśnie ta różnica, bo piłka nie wpadła do siatki zespołu z Chorzowa - podsumował szkoleniowiec Zawiszy Mariusz Rumak.
Punkt zdobyty w Bydgoszczy minimalnie poprawił humory Niebieskich, którzy myślą już o spotkaniu z Górnikiem Zabrze. A Wielkie Derby Śląska to idealny mecz na przełamanie i otwarcie nowej drogi, więc... oby powtórzył się scenariusz z setnych WDŚ!
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Zawisza Bydgoszcz 1:1 (1:1) Ruch Chorzów
Bramki: Alvarinho 2' - Starzyński 31' (k)
Żółte kartki: Samuel Araujo - Stawarczyk, Kowalski, Malinowski, Visnakovs
Składy:
Zawisza: Witan - Argyriou, Strąk, Samuel Araujo, Ziajka - Wagner, Drygas, Jorge Kadu, Wójcicki (82' Łukowski), Luis Carlos (90' Mica) - Alvarinho (57' Masłowski)
Rezerwowi: Sandomierski, Ciechanowski, Gevorgyan, Vasconcelos.
Trener: Mariusz Rumak
Kapitan: Kamil Drygas
Ruch: Kamiński - Konczkowski, Malinowski, Stawarczyk, Dziwniel - Kowalski, Surma, Babiarz (60' Szewczyk), Starzyński, Zieńczuk (71' Chovanec) - Visnakovs (90' Kuświk).
Rezerwowi: Lech, Kuś, Szyndrowski, Tanczyk.
Trener: Jan Kocian
Kapitan: Marcin Malinowski
Sędzia: Paweł Gil (Lublin)
Widzów: 1910 (mecz bez udziału grupy kibiców gości)
|
źródło: Niebiescy.pl