Piłkarze Ruchu i Lechii stworzyli świetne widowisko. Sześć bramek, nagłe zwroty akcji i na koniec remis, z którego niezadowoleni są przede wszystkim Niebiescy. Ekipa trenera Jana Kociana była zdecydowanie lepszym zespołem i tylko na własne życzenie nie zainkasowała trzech punktów.
Ozdobą meczu rozegranego na gdańskiej PGE Arenie i bezapelacyjnie golem weekendu było trafienie Filipa Starzyńskiego. W 25. minucie spotkania Jakub Kowalski zakręcił na prawej flance Portugalczykiem Tiago Valente i posłał w pole karne dokładne dośrodkowanie zewnętrzną częścią stopy. Słynący z nienagannej techniki "Figo" znakomicie złożył się do strzału i pokonał Dariusza Trelę przewrotką! - Uderzyłem sytuacyjnie i... wpadło - powiedział 23-letni pomocnik, który jak widać słynie również ze skromności.
Starzyński powinien podwyższyć prowadzenie swojej drużyny tuż po rozpoczęciu drugiej połowy spotkania, jednak tym razem po jego strzale piłka trafiła w słupek. "Lechiści", którzy w spotkaniu z Ruchem kilka razy mieli ogromne szczęście, chwilę później doprowadzili do wyrównania. Stojan Vranjes przypadkowo wszedł w posiadanie piłki w polu karnym Ruchu i sprytnym strzałem posłał ją do siatki.
Remisowy rezultat w żaden sposób nie urządzał chorzowian. Po kilkudziesięciu sekundach Grzegorz Kuświk uderzył lewą nogą na bramkę Lechii, piłkę trącił lekko Trela i gospodarzy znowu uratował słupek. Siła rażenia chorzowian była tego dnia bardzo duża. W 59. minucie Kowalski wkręcił w ziemię Marcina Pietrowskiego i oddał strzał, po którym futbolówka odbiła się od nóg Ariela Borysiuka, przelobowała bramkarza i wpadła do siatki.
Za świetną ofensywą Ruchu nie nadążali jednak obrońcy. W 81. minucie spotkania fatalny błąd popełnił Michał Helik, który zastąpił w pierwszej połowie kontuzjowanego Marcina Malinowskiego. Młody stoper stracił piłkę na środku boiska i Lechia wyprowadziła skuteczną kontrę, którą wykończył Chorwat Antonio-Mirko Colak.
Gdańska publiczność cieszyła się przez jakąś minutę, bo udany debiut miał zamiar zaliczyć Eduards Visnakovs. Łotysz przeprowadził dwójkową akcję z Markiem Zieńczukiem, wszedł w pole karne i z ostrego kąta pokonał Trelę. Debiut "Wiśni" byłby w pełni udany, gdyby chorzowianom udało się utrzymać prowadzenie 3:2. Lechię szczęście jednak nie opuszczało. W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry Marcin Kuś nie trafił w piłkę po dośrodkowaniu Macieja Makuszewskiego, w efekcie Austriak Kevin Friesenbichler stanął oko w oko z Kamiński i nie zmarnował dwustuprocentowej okazji.
- Spotkanie Lechii z Ruchem miało jedną wadę: skończyło się - powiedział prowadzący program "Liga + Extra" Andrzej Twarowski. Podpisujemy się pod tymi słowami podwójnie. Po pierwsze - rzadko ogląda się tak emocjonujące mecze, a po drugie - z przebiegu meczu można było mieć nadzieję, że za chwilę Niebiescy strzelą kolejnego, być może zwycięskiego, gola...
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Lechia Gdańsk 3:3 (0:1) Ruch Chorzów
Bramki: Vranjes 49', Colak 81', Friesenbichler 90' - Starzyński 25', Kowalski 59', Visnakovs 82'
Żółte kartki: Friesenbichler - Kuś, Gigołajew
Składy:
Lechia: Trela - Możdżeń (68' Dźwigała), Janicki, Tiago Valente, Pietrowski - Makuszewski, Borysiuk (63' Łukasik), Aleksić (46' Friesenbichler), Vranjes, Pawłowski - Colak.
Rezerwowi: Podleśny, Bougaidis, Buksa, Kacajew.
Trener: Joaquim Machado
Kapitan: Rafał Janicki
Ruch: Kamiński - Kuś, Malinowski (32' Helik), Stawarczyk, Gigołajew - Kowalski (90' Konczkowski), Surma, Babiarz, Starzyński, Zieńczuk - Kuświk (71' Visnakovs).
Rezerwowi: Lech, Efir, Janik, Szyndrowski.
Trener: Jan Kocian
Kapitan: Marcin Malinowski
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)
Widzów: 14293 (mecz bez udziału zaangażowanej grupy kibiców Ruchu)
|
źródło: Niebiescy.pl