Ruch Chorzów po bardzo emocjonującym spotkaniu zremisował 2:2 z duńskim Esbjerg fB i awansował do czwartej rundy eliminacyjnej Ligi Europy! Kluczowy gol padł w piątej minucie doliczonego czasu gry, co jeszcze bardziej zwiększa radość z sukcesu.
Spotkanie rozpoczęło się od sporej dominacji Duńczyków, jednak już w 13. minucie meczu chorzowianom udało się wyjść na prowadzenie. Estoński sędzia podyktował rzut karny za to, że obrońca Michael Jakobsen ręką zatrzymał uderzenie Marka Zieńczuka. Do piłki podszedł Filip Starzyński, który wytrzymał presję gwizdów kilku tysięcy fanów gospodarzy i pewnie pokonał Martina Dubravkę.
Po zdobyciu gola Niebiescy zaczęli sobie poczynać coraz odważniej. Nie brakowało strzałów oraz prób podań prostopadłych. Jednak w momencie, gdy wszystko wyglądało całkiem nieźle, padła bramka wyrównująca. Casper Nielsen dopadł do piłki wybitej przez Marcina Malinowskiego i z około 18 metrów pokonał Krzysztofa Kamińskiego. Bramkarz Ruchu ma pełne usprawiedliwienie, bo futbolówka w ostatniej chwili odbiła się jeszcze od Martina Pusicia. Gdyby się tak nie stało, "Kamyk" z całą pewnością obroniłby ten strzał.
Remis 1:1 wciąż dawał awans Ruchowi, dlatego Esbjerg fB w drugiej połowie rzucił się do ataku. Duńczykom zadanie ułatwiali podopieczni trenera Jana Kociana, którzy cofnęli się aż do własnego pola karnego. - Tak nie można grać, a my tak robiliśmy, przez co presja Esbjerga była ogromna - wzdycha szkoleniowiec Ruchu.
Druga część meczu to zdecydowana dominacja gospodarzy, którzy mieli bardzo dużo okazji do objęcia prowadzenia. Pudłowali jednak niemiłosiernie, nawet z trzech metrów. - Miałem naprawdę mnóstwo szczęścia. Zawodnik Esbjerga dwukrotnie nie trafił w bramkę z bliskiej odległości. Raz uderzył obok, a raz w ogóle nie trafił w piłkę - opowiada "Kamyk".
Szczęście Ruchu skończyło się w 85. minucie i wydawało się, że to już koniec marzeń o awansie. Ryan Laursen precyzyjnie dośrodkował z prawej strony boiska, a Martin Pusić popisał się świetną główką. Trener Jan Kocian zareagował na tę sytuację tak, że zapamiętamy to na długo. Otóż, Słowak wprowadził na boisko... obrońcę Marcina Kusia. - Miał iść do ataku i udało się! W kluczowym momencie przedłużył piłkę i zdobyliśmy gola, który dał nam awans - uśmiecha się Kocian.
Arbiter główny przedłużył mecz o 5 minut. Gdy dobiegała końca ostatnia z nich, Ruch wywalczył rzut rożny. Filip Starzyński posłał piłkę w pole karne, Kuś zgrał ją w stronę dalszego słupka, a Łukasz Surma strzelił głową na 2:2! Kilkanaście sekund później arbiter zagwizdał po raz ostatni. Szok. Radość. Niedowierzanie. Duma. To wszystko czuliśmy po niesamowitym meczu w Esbjergu.
Na Niebieskich liczyło niewielu. Zdecydowana większość nie dawała Ruchowi żadnych szans w starciu z Duńczykami, którzy w poprzednim sezonie rozprawili się z Saint-Etienne, Standard Liege, IF Elfsborg, a swój udział w Lidze Europy zakończyli dopiero w 1/16 finału, po konfrontacji z włoską Fiorentiną. Ekipa trenera Kociana potrafi jednak zaskakiwać, a tym razem sprawiła, że możemy być z niej dumni. I jesteśmy.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
LE: Esbjerg fB 2:2 (1:1) Ruch Chorzów
Bramki: Nielsen 29', Pusić 85' - Starzyński 13' (k), Surma 90'
Żółte kartki: Jakobsen, Lekven, Laursen, Pusić - Malinowski, Dziwniel
Składy:
Esbjerg: Dubravka - Stenderup (72' Laursen), Gomes, Jakobsen, Knudsen - Ankersen, Nielsen (65' Andersen), Lekven, Fellah (64' Rasmussen) - van Buren, Pusić.
Rezerwowi: Jensen, Andreasen, Bergvold, Lyng.
Trener: Niels Frederiksen
Kapitan: Magnus Lekven
Ruch: Kamiński - Helik, Malinowski, Stawarczyk, Dziwniel (88' Kuś) - Kowalski, Surma, Babiarz, Starzyński, Zieńczuk (68' Włodyka) - Kuświk (69' Efir).
Rezerwowi: Lech, Gigołajew, Szyndrowski.
Trener: Jan Kocian
Kapitan: Marcin Malinowski
Sędzia: Kristo Tohver (Estonia)
Widzów: 7008 (w tym 470 kibiców Ruchu)
|
źródło: Niebiescy.pl