Kolejny sezon, w którym drużyna Ruchu Chorzów bierze udział w europejskich pucharach zaczyna się nie najlepiej. Tym razem Górnik Łęczna pokonał Niebieskich 2:1. Druga ligowa porażka z rzędu na razie tragedią nie jest, jednak w kotekście walki o mistrzostwo Polski może być decydująca. Jedynym pozytywem jest bramka Piotra Stawarczyka, która pokazuje, że w Niebieskich drzemie potencjał.
Jan Kocian zdecydował, że zagra w składzie bardzo podobnym do tego, który w Vaduz wywalczył awans do III rundy eliminacji do Ligi Europy. Jednak zamiast Michała Szewczyka w ataku, na lewym skrzydle pojawił się Marek Zieńczuk. Dlatego też Ruch wrócił do ustawienia 4-5-1, którym zwykł grywać. Na ławce rezerwowych znalazł się za to nowy nabytek Niebieskich - Marcin Kuś. Drużyna z Łęcznej przyjechała na Śląsk w składzie, który zremisował z Wisłą Kraków - z jedną tylko zmianą. Przemysława Kaźmierczaka w podstawowej jedenastce zastąpił Veljko Nikitović.
Pomimo niewielu dni przerwy zawodnicy chorzowskiego Ruchu wyglądali bardziej świeżo niż ich rywale. Większy ruch w formacjach zaowocował już w 3 minucie, kiedy to po dobrze wyprowadzonej akcji z prawego skrzydła uderzył Jakub Kowalski. Silvio Rodić z problemami sparował jednak piłkę. 180 sekund później współpraca pomiędzy Danielem Dziwnielem i Markiem Zieńczukiem mogła zaowocować bramką. "Zieniu" jednak wypuścił się za blisko linii końcowej i w ostateczności zdołał nabić golkipera Górnika i wywalczyć róg. W 10 minucie Grzegorz Kuświk dał się przepchnąć stoperowi rywali, który jednak napędził biedy swojemu bramkarzowi, zmuszając go do interwencji po strzale głową. Najgroźniej było jednak w 15 minucie, kiedy po akcji lewą stroną Zieńczuk dośrokował piłkę w pole karne. Ta odbijając się od kilku zawodników wypadła poza pole gry. Ruch musiał obejść się smakiem i zadowolić tylko rzutem rożnym.
Górnicy z Łęcznej przebudzili się dopiero po 20 minutach gry, po błędzie chorzowian. Będąc pod presją nie poradził sobie Łukasz Surma i strata otworzyła drogę do bramki strzeżonej przez Krzysztofa Kamińskiego. Dogranie do Grzegorza Bonina było niecelne i golkiper Ruchu spokojnie odprowadził piłkę wzrokiem. Tyle że kilkanaście sekund później, gdyby nie aż trzech zawodników złapanych na spalonym, w Gliwicach zapachniałoby sensacją. Mały letarg, w jaki wpadli Niebiescy trwał jeszcze dłuższą chwilę, ponieważ po przerwie na nawodnienie organizmów to "Duma Lubelszczyzny" pokazywała, że komplet punktów jest w jej zasięgu. W 25 minucie po główce Grzegorza Bonina, Kamiński o mało co nie został przelobowany. "Kamyk" poradził sobie jednak dobrze i utrzymał futbolówkę w polu gry. Chorzowianie zdołali odpowiedzieć kontrą, w której Łukasz Surma dobrze znalazł Grzegorza Kuświka. Snajper z Chorzowa zwlekał jednak z uderzeniem, a gdy to w końcu zrobił, w zasadzie podał do bramkarza.
Sytuacja stała się co najmniej zła w 32 minucie, kiedy Lukas Bielak w asyście trzech zawodników Ruchu umieścił głową futbolówkę w siatce. Defensorzy z Cichej długo zastanawiali się, dlaczego piłkarz zielono-czarnych wyskoczył wyżej niż oni. Trzy minuty później już tylko zasięg ramion Kamińskiego uratował Ruch przed stratą kolejnego gola po strzale Bielaka. W 38 minucie nerwy Jana Kociana nie wytrzymały i pierwszy do ostrzału wyznaczony został Filip Starzyński. Za niego na placu gry pojawił się Michał Szewczyk. Mimo zmiany to rywale nadal prowadzili grę. Niebiescy przyczajeni czekali na okazję, lecz gdy te się nadarzały, brakowało - i to bardzo - dokładności. Do przerwy wynik się nie zmienił i Jan Kocian miał zapewne sporo do przekazania swoim podopiecznym.
Bardzo dobrym ruchem słowackiego trenera okazała się zmiana Starzyński-Szewczyk. Były zawodnik Wisły Kraków tuż po wznowieniu gry dał próbkę swoich możliwości, doskonale wypracowując szansę strzelecką Danielowi Dziwnielowi. Młody obrońca strzelił jednak zbyt słabo i niecelnie. W 51 minucie rywale mogli podwyższyć na 2:0... Do rywala nie zdążył "Dziwny", a dośrodkowanie w pole dokładnie doszło do celu i Kamiński musiał się napracować, by odbić strzał głową i dobitkę, która z najbliższej odległości mogła, a w zasadzie powinna pokonać "Kamyka". Chorzowianie próbowali odpowiedzieć, ale pierwszy celny strzał Grzegorza Kuświka miał miejsce dopiero w 59 minucie. Żeby pokonać Rodicia było to jednak zbyt mało.
Widząc słabość gospodarzy, goście z Łęcznej w 62 minucie wyprowadzili drugi cios. Po akcji prawą stroną boiska dobre dośrodkowanie idealnie wykończył Miroslav Bożok. Sytuacja Niebieskich była już tragiczna, ale z pomocą jak zwykle przyszedł ten, który upodobał sobie strzelanie bramek w Gliwicach. Po rzucie wolnym wywalczonym przez Jakuba Kowalskiego, dośrodkowanie Zieńczuka głową na bramkę zamienił nie kto inny jak Piotr Stawarczyk! Ofensywne zapędy Ruchu przerwała na chwilę kontuzja Michała Helika, którego zastąpił debiutant Marcin Kuś. Sporą pracę w pomocy zaczął wykonywać też Grzegorz Kuświk, który bardzo często cofał się po piłkę, by ożywić grę. Jan Kocian postanowił temu dopomóc i Daniela Dziwniela zastąpił Michał Efir.
Ultraofensywne nastawienie Ruchu nie przekładało się jednak na gole, choć Zieńczuk w 78 meczu praktycznie chwycił szczęście za nogi, gdy z dystansu trafił tylko w poprzeczkę. Chwilę później Szewczyk uderzył niecelnie z lewego skrzydła. Akcjom Niebieskich brakowało dynamiki, a szczególnie graczy, którzy pokazywaliby się na wolnych pozycjach. W 83 minucie kolejnej szansy z rzutu wolnego nie udało się zamienić na gola, choć "Stawar" znów był bardzo blisko. Próby odrobienia wyniku nie ułatwiał chorzowianom sędzia, który bardzo często nie zauważał przewinień, których dopuszczali się piłkarze "Dumy Lubelszczyzny". Ostatnią i najlepszą szansą na wyrównanie była bramka Grzegorza Kuświka. Trafienie oczywiście nieuznane, gdyż arbiter uznał, że Kuświk był na spalonym. Po 95 minutach Krzysztof Jakubik zakończył mecz, o którym w Chorzowie wszyscy szybko woleliby zapomnieć.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Ruch Chorzów 1:2 (0:1) Górnik Łęczna
Bramki: Stawarczyk 65' - Bielak 32', Bożok 63'
Żółte kartki: Stawarczyk - Bożić
Składy:
Ruch: Kamiński - Helik (69' Kuś), Malinowski, Stawarczyk, Dziwniel (77' Efir) - Kowalski, Babiarz, Surma, Starzyński (38' Szewczyk), Zieńczuk - Kuświk.
Rezerwowi: Lech, Szyndrowski, Konczkowski, Włodyka.
Trener: Jan Kocian
Kapitan: Marcin Malinowski
Górnik: Rodić - Mierzejewski, Szmatiuk, Bożić, Mraz - Bonin, Bielak (89' Pruchnik), Nikitović, Nowak, Bożok (76' Cernych) - Buzała (61' Szałachowski).
Rezerwowi: Prusak, Sasin, Kalinowski, Kalkowski.
Trener: Jurij Szatałow
Kapitan: Veljko Nikitović
Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce)
Widzów: 999 (mecz bez udziału kibiców gości)
Mecz został rozegrany w Gliwicach.
|
źródło: Niebiescy.pl