- Nawet najwięksi optymiści wśród kibiców Lecha nie spodziewali się, że ich klub wygra aż tak wysoko. Dla nas to jest dramat - mówił po spotkaniu z Lechem Poznań mocno zasmucony kapitan Ruchu, Wojciech Grzyb. "Niebiescy" wyciągali piłkę z własnej siatki aż sześciokrotnie.
Przed meczem głównym zmartwieniem trenera gospodarzy, Franciszka Smudy była zdziesiątkowana kontuzjami linia obrony Lecha. W wyjściowym składzie z konieczności wybiegli niedoświadczony Tomasz Midzierski, oraz Dawid Kucharski. Wymuszone zmiany jednak nie przeszkodziły „Kolejorzowi” w odniesieniu efektownego zwycięstwa.
Kucharski nawet wpisał się na listę strzelców. A ta była bardzo długa. To był pasjonujący mecz, w którym padło osiem bramek, oglądaliśmy wykorzystane i niewykorzystane karne, oraz czerwoną kartkę.
Ruch zagrał odważnie, ale szybko został skarcony. W 10 min. Piotr Reiss obsłużył Marcina Zająca, ten łatwo ograł obrońców gości i płaskim, precyzyjnym strzałem pokonał Matko Perdijicia. Poznaniacy nie cieszyli się zbyt długo prowadzeniem. Niespełna trzy minuty później Wojciech Grzyb wykorzystał dokładne dośrodkowanie Pavola Balaza i głową z ostrego kąta wyrównał stan meczu.
Usatysfakcjonowani chorzowianie wcale nie zamierzali oddawać pola gospodarzom. Przez długie minuty walczyli jak równy z równym. Momentami mieli przewagę w środku pola. Sporo kłopotów piłkarzom Lecha sprawiał lewy pomocnik Ruchu - Pavol Balaz.
W 33 min. w jednym ze strać ucierpiał Remigiusz Jezierski, a chorzowianie najwyraźniej czekali na gwizdek sędziego albo liczyli, że poznaniacy wybiją piłkę na aut. Tymczasem Jakub Wilk dojrzał wybiegającego na pole karne Piotra Reissa, a kapitan Lecha dostawił tylko nogę i było 2:1.
Jeszcze przed przerwą wynik mógł podwyższyć Przemysław Pitry, ale będąc sam na sam strzelił bramkarzowi w nogi.
Sporo emocji przyniosło ostatnie pół godziny spotkania. Przełomowym momentem był faul Ireneusza Adamskiego na Hernanie Rengifo w 59 min. Obrońca Ruchu otrzymał czerwoną kartkę i powędrował do szatni, a sędzia Marcin Wróbel podyktował rzut karny. Reiss, król strzelców poprzedniego sezonu, tym razem nie stanął na wysokości zadania. Perdijić wyczuł jego intencje i obronił strzał.
Przez kilkanaście minut na boisku nie było widać przewagi liczebnej gospodarzy. Niewiele nawet brakowało by goście wyrównali. Balaz z niemal 30 metrów próbował pokonać Kotorowskiego, który z trudem zdołał zbić piłkę na poprzeczkę.
W ostatnim kwadransie Lech przeszedł do zdecydowanej ofensywy i niczym rasowy bokser co chwilę posyłał rywala na deski. Najpierw po rzucie wolnym egzekwowanym przez Reissa, Dawid Kucharski w zamieszaniu podbramkowym wcisnął piłkę do siatki. Trzy minuty później Rengifo wykorzystał gapiostwo obrońców Ruchu i dość szczęśliwym strzałem po raz czwarty pokonał chorwackiego bramkarza.
Podopieczni Duszana Radolsky'ego próbowali ratować twarz. Remigiusz Jezierski trafił w słupek, a w następnej akcji ładnym strzałem głową zmniejszył straty. Ostatnie słowo należało do Lecha. W 88 min. Zając wykorzystał asystę Dimitrije Injacia i po raz szósty w tym sezonie wpisał się na listę strzelców. W doliczonym czasie gry sędzia Wróbel po raz drugi w tym meczu podyktował rzut karny. Tym razem sam poszkodowany - Henry Quinteros wymierzył sprawiedliwość z 11 metrów, ustalając wynik spotkania.
Lech Poznań 6:2 (2:1) Ruch Chorzów
Bramki: Zając 10', Reiss 33', Kucharski 74', Rengifo 77', Zając 88', Quinteros 90' (k) - Grzyb 13', Jezierski 80'
Żółte kartki: Jakubowski, Golem
Czerwone kartki: Adamski 59' (za faul w polu karnym)
Składy:
Ruch: Perdijić - Jakubowski, Golem, Adamski, Osiński (68' Janoszka) - Grzyb (73' Sokołowski) , Pulkowski, Baran, Balaz - Jezierski (82' Sadlok), Fabusz.
Lech: Kotorowski - Kikut, Midzerski, Kucharski, Djurdjevic - Zając, Murawski, Quinteros, Wilk (78' Henriquez) - Reiss (85' Injac) , Pitry (46' Rengifo).
Sędzia: Marcin Wróbel (Warszawa)
Widzów: 20.000 (około 1.200 z Chorzowa, w tym 40 kibiców Elany i 40 kibiców Widzewa)
źródło: własne / PAP