Cóż to były za emocje w Łodzi! Do Orange Ekstraklasy wrócił Grzegorz Piechna, ale popularny Kiełbasa na gola będzie musiał poczekać do następnej kolejki. Podobnie jak Widzew na zwycięstwo. Piłkarze Michała Probierza prowadzili z Ruchem już 2:0, ale ostatecznie zremisowali 2:2 i było to już ich 12 spotkanie bez zwycięstwa. W samej końcówce pod bramka Fabiniaka doszło do prawdziwego oblężenia i niewiele brakowało, a Ruch wywiózłby z Al. Piłsudkiego trzy punkty.
Tylko dwa punkty po pięciu kolejkach na koncie Widzewa sprawiły, że władze tego klubu postanowiły ściągnąć do Łodzi króla strzelców polskiej ekstraklasy z sezonu 2005/2006. Kontrakt z Grzegorzem Piechną podpisano w środę, a już w sobotę popularny "Kiełbasa" po raz pierwszy reprezentował Widzew.
Dla Piechny wybrano koszulkę z nr. 31. - Tyle goli chciałbym strzelić dla mojego nowego klubu w okresie roku gry - mówił napastnik przed spotkaniem z Ruchem. Umiejętności snajperskie chwalił po kilku treningach z udziałem Piechny szkoleniowiec Widzewa Michał Probierz.
W pierwszej połowie meczu nowy napastnik łodzian mógł dwukrotnie pokonać bramkarza rywali. W 25 minucie silnie strzelił zza pola karnego, ale piłka minimalnie minęła spojenie słupka z poprzeczką. Kolejny strzał był już celny, ale zbyt słaby, by pokonać dobrze ustawionego Roberta Mioduszewskiego. Lepsze sytuacje mieli chorzowianie, ale wyraźnie brakowało im szczęścia. Najpierw strzał Grażvydasa Mikulenasa zablokował ofiarnie interweniujący Tomasz Lisowski, potem do dośrodkowania z prawej strony Wojciecha Grzyba nie doszedł Martin Fabus.
Druga połowa zaczęła się dobrze dla Widzewa. Po strzale Stefano Napoleoniego piłka odbiła się od jednego z obrońców, dopadł do niej Piotr Kuklis i precyzyjnym strzałem nie dał najmniejszych szans bramkarzowi. Po tym golu widzewiacy uwierzyli w siebie, czego efektem była kolejna piękna bramka. Z 20 metrów uderzał Sasa Bogunović, a bramkarz Ruchu mógł jedynie odprowadzić wzrokiem piłkę zmierzającą do siatki.
Kilka minut później cieszyli się licznie zgromadzeni kibice Ruchu. Lisowski faulował w polu karnym Remigiusza Jegierskiego, a pewnym egzekutorem "jedenastki" był Wojciech Grzyb. Nie minęła chwila, a już był remis. Po indywidualnej akcji piłkę do bramki Fabiniaka skierował Jezierski.
W końcówce meczu goście kilka razy zagrozili bramce Widzewa, ale mecz zakończył się wynikiem remisowym. -Uważam, że wynik jest sprawiedliwy - powiedział po meczu trener gości Duszan Radolsky.
Widzew Łódź 2:2 (0:0) Ruch Chorzów
Bramki: Kulis 53', Bogunović 64' - Grzyb 71' (k), Jezierski 80'
Żółta kartka: Piechna
Składy:
Widzew: Fabiniak - Kłos, Ukah, Oshadogan, Lisowski - Masłowski (46. Bogunović), Juszkiewicz (33. Kuklis), Bono, Napoleoni - Mierzejewski (76. Stawarczyk), Piechna.
Ruch: Mioduszewski - Grzyb, Golem, Osiński, Jakubowski - Baran, Pulkowski (78. Bonk), Sokołowski (66. Janoszka), Balaż - Mikulenas (59. Jezierski), Fabus.
Sędzia: Mariusz Podgórski
Widzów: 9.500 (w tym ok. 2000 kibiców Ruchu)
źródło: PAP / własne