"Nowa miotła" przyniosła remis 1:1, który - biorąc pod uwagę ostatnie "osiągnięcia" piłkarzy chorzowskiego Ruchu - jest wynikiem przynajmniej zadowalającym. Choć niedosyt pozostał spory.
Plaga kontuzji oraz wysoka porażka w Białymstoku spowodowały, że Słowak Jan Kocian musiał szukać nowych rozwiązań. Pierwszym było zastąpienie Kamińskiego Buchalikiem, który czekał na debiut w "Niebieskich" barwach. Drugim - stworzenie duetu stoperów z Stawarczyka i Malinowskiego. Trzecim - ustawienie Babiarza na środku pomocy, a nie na prawej czy lewej obronie (tam zagrali odpowiednio Helik i Dziwniel).
Mecz wielkich oczekiwań lepiej rozpoczęli goście. Już w 4. minucie Przemysław Kaźmierczak chciał przypomnieć chorzowskiej publiczności o swoim doskonałym strzale z dystansu. I gdyby bramka była nieco wyższa, Buchalik wyciągałby piłkę z siatki. Futbolówka odbiła się jednak od poprzeczki. "Niebiescy" pozazdrościli szansy rywalom i już 120 sekund później Łukasz Janoszka "obsłużony" znakomitym podaniem od Filipa Starzyńskiego stanął oko w oko z Rafałem Gikiewiczem. "Ecik" nie wytrzymał jednak presji i uderzył obok słupka.
Niepowodzenia nakręcały piłkarzy Ruchu, jednak wyszło w praniu, że skuteczność to największa bolączka, z którą będzie musiał zmagać się Jan Kocian. Dziś nie pomagały nawet sztuczki zaczerpnięte z Bruce'a Lee, których próbował Helik chcąc otworzyć wynik meczu po rzucie rożnym. Sam Helik przyznał w przerwie, że powinien inaczej rozwiązać tę sytuację. "Wojskowi" również mieli swoje szanse, jednak dostosowali się do rywali, bo ani Kaźmierczak głową, ani uderzenie Paixao i dobitka Plaku nie zmieniły stanu gry. Spora w tym również zasługa Buchalika, który starał się za dwóch.
Przed przerwą najlepszą sytuację miał Starzyński. Jego uderzenie z rzutu wolnego było na tyle nieprzyjemne, że Gikiewicz musiał się sporo napocić, by skutecznie interweniować. Po 45 minutach piłkarze zeszli do szatni, z której na drugą połowę nie wyszedł już Jankowski, z powodu przeciążenia kolana.
Ruch przystąpił do drugiej połowy z nowymi nadziejami i Kuświkiem z przodu. Jednak szybko na ziemię i to z przytupem, mógł sprowadzić chorzowian Plaku. Albańczyk otrzymał prezent od Helika, który fatalnie minął się z piłką. Zachował się jednak tak samo jak Janoszka - zmarnował 100% sytuację. Podopieczni Kociana wzięli głębszy oddech i w 51. minucie kolejną kluczową piłkę posłał Starzyński. Kuświk przebiegł praktycznie całą połowę Śląska i... podał piłkę prosto w rękę Gikiewicza.
Piłkarskie porzekadło o niewykorzystanych sytuacjach spełniło się już 12 minut później. W 59. minucie Paixao uderzył zza pola karnego, a piłka najpierw odbiła się od Piotra Stawarczyka, a później od Tomasza Hołoty i całkowicie zmyliła Buchalika. Ostatecznie bramkę zapisano Hołocie, jednak "czarna robota" wykonana przez Paixao dała wrocławianom prowadzenie. Czarne chmury wróciły nad Chorzów, jednak tylko na trzy minuty. W 62. minucie Włodyka doskonale dośrodkował w pole karne, a Kuświk z zimną krwią pokonał głową Gikiewicza. Napastnik Ruchu zrehabilitował się za poprzednią zmarnowaną okazję.
Po szybkiej wymianie ciosów, do głosu doszli goście, a konkretniej Patejuk, który zmarnował dwie dobre sytuacje. Chorzowianie skupili się bardziej na utrzymaniu wyniku, który pozwala na odrobinę optymizmu przed kolejnym meczowym maratonem. Po 94 minutach rywalizacji, Paweł Raczkowski zakończył spotkanie. Ruch otrzymał tylko punkt, który jest efektem braku skuteczności, na który recepta potrzebna jest od zaraz.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Ruch Chorzów 1:1 (0:0) Śląsk Wrocław
Bramki: Kuświk 62' - Hołota 59'
Żółte kartki: Kuświk - Stevanović, Pawelec
Składy:
Ruch: Buchalik - Helik (88' Smektała), Malinowski, Stawarczyk, Dziwniel - Włodyka (85' Kwiatkowski), Surma, Babiarz, Starzyński, Janoszka - Jankowski (46' Kuświk).
Rezerwowi: Kamiński, Brodziński, Kowalski, Tymiński.
Trener: Jan Kocian
Kapitan: Marcin Malinowski
Śląsk: Gikiewicz - Ostrowski, Pawelec, Kokoszka, Dudu Paraiba - Hołota (90' Więzik), Stevanović, Kaźmierczak, Mila, Plaku (71' Patejuk) - Marco Paixao.
Rezerwowi: Kelemen, Cetnarski, Gavish, Grodzicki, Socha.
Trener: Stanislav Levy
Kapitan: Sebastian Mila
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa)
Widzów: 4900 (w tym około 200 kibiców Śląska na sektorach gospodarzy)
|
źródło: Niebiescy.pl