Trener Waldemar Fornalik spotkał się z dziennikarzami na pierwszej konferencji prasowej po powrocie do Ruchu Chorzów. Szkoleniowiec Niebieskich wypowiedział się między innymi:
o dotychczasowej pracy w Ruchu
Waldemar Fornalik: - To były różne okresy. Pierwszy z nich to w zasadzie mój początek. Trafiłem tu w trudnej sytuacji, było sześć meczów do końca i ktoś mi nawet powiedział, że to szaleństwo, mission impossible. Wszystko się fajnie poukładało. Byłem wtedy młodszym człowiekiem, mniej doświadczonym trenerem. Osiągnęliśmy naprawdę duże sukcesy. Drugi okres był jednym z najtrudniejszych w pracy trenerskiej. Miałem doświadczenie po pracy w reprezentacji, które w wielu aspektach mogło pomagać. Teraz trafiam do Ruchu po najlepszym okresie w swojej pracy. Mistrzostwo Polski i trzecie miejsce z Piastem Gliwice - niesamowite doświadczenie, radość i przeżycia. To doświadczenie powinno zaprocentować, bo to lata pracy, to ponad 500 spotkań na poziomie Ekstraklasy, nie licząc już meczów w pierwszej lidze. To wnoszę do Ruchu. Będę chciał być trenerem sprawiedliwym, ale wymagającym. Jeżeli ktoś coś źle robi, to trener to widzi. Jeżeli ktoś coś robi dobrze, to trener to będzie doceniał.
o odejściu z Ruchu w 2017 roku
- Nie było wtedy takiej możliwości, bym został w Ruchu do końca sezonu. Z wielu względów. Nie chcę tego rozgrzebywać i wchodzić w szczegóły. Miarka się wtedy przebrała. Każdy ma swoją odporność na problemy, na kłopoty. W tamtym momencie uznałem, że to najlepsze rozwiązanie. Być może otworzyłem inne możliwości. Zostawiłem klub na miejscu bezpiecznym, on nie był w strefie spadkowej. Natomiast tak to się potoczyło... Klub się odbudował, dołączył do Ekstraklasy, w tej chwili jest w pierwszej lidze i myślę, że ma solidne fundamenty, by walczyć o to, o czym wszyscy myślą.
W 2017 roku odchodziłem z klubu w trudnym momencie, nastąpiło zmęczenie materiału, wiele rzeczy było nie do końca załatwionych, drużyna była niezadowolona. Dzisiaj klub jest na bieżąco wypłacalny, jest zorganizowany. Rozgrywa mecze na Stadionie Śląskim, ale to nie jest udogodnienie, bo każda drużyna chce mieć swój stadion i swoje miejsce. Natomiast na tę chwilę to optymalne rozwiązanie. Trzeba było się przenieść z trybuny do budynku klubowego, jednak to jest tak zorganizowane, że wszystko jest pod ręką. Wszystko jest tak powinno być nawet w klubie ekstraklasowym.
o rundzie wiosennej Ruchu
- Gdybym chciał to teraz oceniać, to byłoby nieelegancko z mojej strony, bo musiałbym wejść też w jakieś aspekty trenerskie. Być może coś innego się na to złożyło, a nie mam takiej wiedzy, musiałbym być wewnątrz, rozmawiać z ludźmi, zobaczyć pewne rzeczy. Na podstawie obrazu telewizyjnego nie jest łatwo zdiagnozować, co jest przyczyną.
o pracy w pierwszej lidze
- Fakt, że to jest Ruch to coś wyjątkowego, natomiast w pierwszej lidze kilka klubów prezentuje poziom zbliżony do Ekstraklasy. Nie można wywieszać sobie wizytówki, że chcę pracować tylko w Ekstraklasie. Widzimy, jacy trenerzy pracują w pierwszej lidze. Będąc w Ekstraklasie oglądałem spotkania pierwszej ligi i mówiłem: kurczę, ta drużyna mogłaby być spokojnie w środku tabeli. W Ekstraklasie były zespoły o zbliżonym poziomie albo nawet słabszym. Ruch to jest coś ponad, ale nie mówię, że bym odrzucił propozycję z innego klubu z pierwszej ligi.
o sztabie szkoleniowym
- Na tę chwilę nowymi ludźmi w sztabie jestem ja i mój brat (Tomasz - przyp. red.). Pozostali trenerzy zostają, ale daliśmy sobie czas. Jak to w życiu bywa, nie od razu można kogoś zweryfikować. Nie chcemy od razu zrobić komuś krzywdę i mu podziękować, albo w drugą stronę, że będzie pracował na wyrost. Potrzebuję kilku tygodni, żeby zastanowić się i zobaczyć. Na tę chwilę zasygnalizowałem panu dyrektorowi, że przydałby się jeszcze przynajmniej jeden asystent.
o wzmocnieniach
- Inicjatywa wyszła od prezesa i dyrektora, którzy w rozmowie jako pierwsi zaznaczyli, że ta drużyna jeszcze wymaga wzmocnień. Wiosną przyglądałem się Ruchowi, a teraz trochę odpuściłem pierwsze trzy mecze. Na żywo zobaczyłem dopiero spotkanie we Wrocławiu, a dwa pierwsze mecze zdążyłem już nadrobić. Po dwóch dniach dochodzimy do wspólnych przemyśleń i ustaleń, na jakich pozycjach powinniśmy wzmocnić tę drużynę, by była większa rywalizacja. Są pozycje, na których zawodnicy mają taki komfort i nie czują konkurencji. To na pewno nie pomaga.
o systemie gry
- Będziemy się zastanawiali nad tym. Tę konferencję być może ogląda przeciwnik, więc nie powiem, czy zostaniemy przy dotychczasowym systemie, czy będą jakieś modyfikacje. W perspektywie na pewno będziemy szukali różnych rozwiązań, bo nie wyobrażam sobie, żeby trwać tylko przy jednym systemie gry. Przeciwnicy się różnie ustawiają, różne są możliwości personalne w trakcie sezonu, bo pojawiają się kontuzje, kartki. Idealnie byłoby mieć bardzo dobry system, który się sprawdza i drużyna w nim funkcjonuje. To musi być wyselekcjonowane, wyćwiczone i nie da się tego zrobić w kilka dni.
o stylu drużyny
- Chciałbym zobaczyć drużynę zmobilizowaną, charakterną, walczącą o każdą piłkę, ale też mądrą, przede wszystkim dobrze operującą piłką. Drużynę, która też potrafi cierpieć. Są fazy, kiedy oddajemy piłkę i musimy umieć się zachować w takiej sytuacji. Żeby to było takie bardziej wyrachowane. Jeśli ktoś za jakiś czas popatrzy na grę tego zespołu, żeby powiedział: widać, że to jest Ruch Chorzów, ma swój sposób, swój styl. Żeby to było takie bardziej namacalne.
Spotykam kibiców z różnych grup wiekowych, z różnych profesji. Jeden kibic mi powiedział: wie pan, spotkałem tego chłopaka, oni bardzo chcą wygrywać, punktować, być w bardzo dobrej dyspozycji i dobrze grać. To pokazuje, że ta drużyna nie jest jeszcze spełniona. Sami czują, że stać ich na więcej. Trzeba wszystko sprawić, żeby to z nich wydobyć.
o zasadach w szatni
- Nigdy nie byłem człowiekiem, który narzucał jakieś wyjątkowe rzeczy i regulaminy. To się musi odbywać na takim partnerstwie, takim wzajemnym poszanowaniu i zrozumieniu. Jeżeli zawodnik wie, że nie może przekroczyć pewnych granic, a będzie notorycznie łamał jakieś zasady, to nie trzeba ustanawiać żadnych regulaminów. Podejmuje się decyzje, które są odczuwalne dla zawodnika. Są zasady, o której się spotykamy przed treningiem, co robimy na zgrupowaniach, jak się zachowujemy. Będę się przyglądał, ale na tę chwilę nie widzę w tym aspekcie żadnego problemu.
o euforii wśród kibiców
- Czuję się z tym bardzo dobrze, ale też czuję odpowiedzialność, bo oczekiwania są olbrzymie. Jest więcej czasu niż gdy za pierwszym razem przychodziłem do Ruchu. Teraz to nie musi się odbyć w przeciągu sześciu kolejek. Wtedy ta odpowiedzialność była o wiele większa, bo wiemy, z czym się wiąże degradacja. Wówczas wybrnęliśmy z opresji i myślę, że dzisiaj też sobie z tym poradzimy w perspektywie dłuższego czasu. Oby wydarzyło się to jak najszybciej, ale może będzie potrzeba kilku miesięcy, żeby to funkcjonowało tak, jak sobie to wyobrażamy. Patrząc na tę drużynę, liczę, że to może nastąpić bardzo szybko, ale to jest piłka. Wiemy, jakie zespoły grają w tej lidze i nie jesteśmy jedyni, którzy mają tak wielkie aspiracje.
W ostatnich miesiącach odpocząłem. Nie wyłączyłem się z piłki, ale nie byłem przecież na ławce, więc znowu czeka mnie poczucie tej adrenaliny, tej atmosfery. W najbliższym czasie najważniejsze będzie punktowanie, wygrywanie meczów. Sposób, w jaki to zrobimy, to sprawa drugorzędna. Na treningach musielibyśmy dotknąć dziesięciu elementów, żeby zrobić wszystko, co chcemy. Tego się nie da zrobić, więc musimy zwrócić uwagę na dwa, trzy najważniejsze aspekty, a poza tym będziemy bazować na rozmowach z zawodnikami.
Notował: Neo (Niebiescy.pl)