Mecz z gdyńską Arką wywołał sporo emocji już długo przed jego rozpoczęciem. Można powiedzieć, że "pierwszą połową" tego pojedynku było ubiegłotygodniowe spotkanie Arka - Wisła, na które ekipa WRWE, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami gospodarzy, nie została wpuszczona. Dziwić więc może zaskoczenie, z jakim Arkowcy przyjęli fakt, że meczu w Chorzowie na żywo nie zobaczą. Jeszcze bardziej dziwić może, że w ogóle chcieli przyjechać, bo patrząc z perspektywy czasu na ich poczynania, to absolutnie brakuje w nich jakiejkolwiek konsekwencji! 3 sierpnia ubiegłego roku zbojkotowali oni swój wyjazd do Warszawy na Polonię, jako powód podając fakt, że Poloniści byli na wyjeździe w Krakowie! Teraz, mimo że sytuacja była niemal identyczna, jakoś nie przeszkadzało im organizować się na wyjazd do Chorzowa… Czy ktoś w ogóle coś z tego rozumie?
Wracając jednak do meczu, to zaplanowany został na sobotę na godzinę 19:30 i zgromadził
12408 widzów. Jak wiadomo był to Dzień Kobiet, więc na każdą wchodzącą na stadion przedstawicielkę płci pięknej czekał symboliczny tulipan, a w punktach gastronomicznych darmowa herbata i kawa. Przed pierwszym gwizdkiem trybuny Stadionu Śląskiego jak zawsze przyozdobiły klubowe flagi oraz kilka transparentów. Pierwszy z nich przedstawiał świnię w koszulce Arki, która tłucze młotkiem szyby w sektorze gości na gdyńskim obiekcie (domniemana przyczyna niewpuszczenia Polonii i Wisły), a całość uzupełniał napis "Karma". Na kolejnych można było wyczytać hasło: "Zepsute szyby? Jesteście gamonie, Wisła jest z nami, a wy pod stadionem domem". Dwa pozostałe transparenty to życzenia: "Wszystkiego najlepszego dla niebieskich frelek" oraz "Krasnal PDW" - skierowany dla ultrasa Wisły.
Od pierwszej minuty lecimy z konkretnym dopingiem, podczas którego nie zabrakło "pozdrowień" dla gości. W 15 minucie spotkania na trybunie zachodniej Stadionu Śląskiego rozpoczyna się show znane przede wszystkim ze stadionów Serii A. Zarówno na dolnej jak i górnej trybunie zostaje zaprezentowane konkretne flagowisko z ok. 1000 flag, a do tego w 3 turach zostaje odpalonych w sumie 330 rac, 900 stroboskopów oraz 200 ogni wrocławskich, co daje zajebisty efekt, jakiego na tym obiekcie, w takim wydaniu jeszcze nie widzieliśmy. Zabawa trwa właściwie do końca pierwszej połowy.
W drugiej odsłonie skupiamy się już tylko na dopingu i mimo że Ruch grał słabo, to stał on przez całe spotkanie na naprawdę dobrym poziomie. W końcówce goście wyszli na prowadzenie, potem mieli jeszcze szansę podwyższyć rezultat, jednak kolejny rzut karny obronił niezwodny Jakub Bielecki, który po długiej nieobecności powrócił do pierwszego składu w meczu ligowym! Niestety nawet jego doskonała postawa nie uchroniła Niebieskich od kolejnej tej wiosny porażki! Czas leci, a punkty uciekają. To już ostatni dzwonek, by powrócić na zwycięski kurs!
źródło: Niebiescy.pl