Niespodziewanie na trybunach stadionu przy Cichej, przy okazji meczu z Legią, pojawił się
Mariusz Stępiński. Zawodnik ponad tydzień przebywał w Nantes, gdzie przeszedł badania medyczne i wciąż czeka na zatwierdzenie umowy transferowej przez Ruch. Zapraszamy do przeczytania krótkiego wywiadu ze "Stęplem", z którym porozmawialiśmy kilkanaście minut przed rozpoczęciem spotkania z "Wojskowymi".
Jaka wygląda na ten moment twoja sytuacja?
Mariusz Stępiński: - Oficjalnie wciąż czekam na podpisanie dokumentów przez pana Patermana, bo w tej chwili to on jest w całej sytuacji przeszkodą. Na dzień dzisiejszy nie chce podpisać dokumentów, zobaczymy, jak to dalej będzie wyglądać. Do końca okienka zostały trzy dni. Z wiadomych przyczyn zagrać dziś nie mogę. Rozmowy są już na tym etapie, że Nantes sobie tego nie życzy. Raz, że nie byłoby to w porządku, a dwa - coś może mi się stać. Myślę, że wtedy byłaby to wielka strata zarówno dla mnie, jak i dla Ruchu. Czekam cierpliwie. W poniedziałek jadę na obóz z kadrą młodzieżową i liczę, że sprawa się wyjaśni.
Zostajesz w Ruchu, albo odchodzisz do Nantes - rozumiem, że innych opcji już nie bierzesz pod uwagę?
- Już na początku negocjacji z Nantes przekazałem działaczom Ruchu, że albo tam odejdę, albo zostanę. Do teraz to podtrzymuję, uważam, że mam tam szansę rozwoju. Jeżeli klub nie będzie chciał skorzystać z tej okazji, to zostanę w Chorzowie. To też nie byłaby żadna krzywda. Ale w karierze sportowca już tak jest, ze gdy czasem pojawi się oferta, to fajnie z niej skorzystać.
Spakowałeś już do walizki rozmówki polsko-francuskie?
- Jeszcze nie, ale planuję się uczyć. Jeśli tylko wszystko dojdzie do skutku, to zacznę. Uważam, że to bardzo ważna rzecz w kwestii aklimatyzacji w zespole, zrozumienia kolegów i kibiców. Jestem taki, że nie potrafię siedzieć cicho z boku, lubię się odezwać, pożartować.
Czyli można się spodziewać, że będziesz, jak w Ruchu, DJ-em w szatni i gwiazdą klubowej telewizji?
- Na razie podchodzę do tego spokojnie. Pamiętam, że obiecaliście mi etat w TV Niebiescy! Ubolewam nie tylko nad tym, że nie będę grać w Ruchu, ale przede wszystkim nad tym, że zniknę z waszej telewizji. Pewnie wyświetleń będzie mniej (śmiech).
Zdążyłeś już poznać klub, miasto, stadion. Jak wrażenia?
- Wszystkim jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Trener jest przyjazny, chłopaki w szatni też starają się mi pomagać. Nadal nie mogę trenować z zespołem, ale bardzo mi się podoba, jestem "naładowany", tylko ciągle czekam na finalizację. Chcę już grać i strzelać bramki.
Jeden mecz Ligue 1 obejrzałeś z trybun, jaka panowała atmosfera?
- Wiadomo, że stadion jest większy niż w Chorzowie, jest wyższa frekwencja. Ale też nie oszukujmy się, że liga francuska rządzi się innymi prawami niż polska. Poza tym kibice Ruchu akurat nie mają się czego wstydzić, tylko potrzeba im nowoczesnego stadionu. W ogóle o polskich kibicach mówi się, że są jednymi z najlepszych na świecie.
Rozmawiali: Mayday, Neo (Niebiescy.pl)