Ruch Chorzów powolutku wychodzi na prostą. Dziś jedzie do Częstochowy, by w Pucharze Polski zmierzyć się ze Skrą. Zwycięzca tego meczu może trafić na zespół z ekstraklasy.
Dla gospodarzy spotkanie to będzie okazją do poprawienia nastrojów po dwóch porażkach na starcie rozgrywek II ligi, zaś gości czekać będzie pierwszy oficjalny mecz w tym sezonie.
Drużyna prowadzona przez Pawła Ścieburę zaliczyła falstart, bo najpierw uległa (0:2) z beniaminkiem z Legionowa, a następnie przegrała (1:3) ze spadkowiczem, Garbarnią Kraków. - Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy sami nie wpędzili się w kłopoty - podsumował nieudany początek sezonu trener Skry, która poprzednie rozgrywki zaczęła od sześciu przegranych i wielu się zastanawiało, co robi w II-ligowym towarzystwie... Nerwowych ruchów jednak nie było, zespół przezwyciężył kryzys i z utrzymaniem nie miał większych problemów. Dzisiejszym meczem mocno przebudowani latem częstochowianie chcą dziś zmazać plamę i wrócić na zwycięską ścieżkę.
Niebiescy z kolei to jedna wielka niewiadoma. Po olbrzymich kłopotach, strajku pracowników i zawodników, drużyna wróciła do treningów w 22-osobowym składzie. W tym gronie są też jednak zawodnicy bez podpisanych umów oraz juniorzy, którzy z seniorskim futbolem się jeszcze nie zetknęli.
- Na początku przygotowań byliśmy zorganizowani lepiej, mieliśmy trochę więcej psychicznego luzu. Nikt nie zakładał, że w pewnym momencie nie będziemy mogli trenować. Dołka sportowego nie ma, ale jest jeszcze problem mentalny. Trudno dziś określić, jak będziemy wyglądać na boisku. Myślę, że więcej będzie dało się powiedzieć po meczu ze Skrą - podkreślił szkoleniowiec chorzowian, Łukasz Bereta, który na scalenie zespołu przed wejściem w III-ligowe rozgrywki będzie miał jeszcze 10 dni.
Początek meczu Skra - Ruch o godz. 17:00.
źródło: Sport