Podczas czwartkowego protestu przy ławeczce Gerarda Cieślika nie zabrakło
Marka Nowaka - postaci związanej z Ruchem od lat. Obecnie jest ojcem dwójki młodych zawodników w Uczniowskim Klubie Sportowym Ruch Chorzów i jedną z osób najbardziej zaangażowanych w akcję protestacyjną. Porozmawialiśmy z nim o bieżącej sytuacji.
Dzisiejsze spotkanie to kolejna odsłona protestu?
Marek Nowak: - Tak. Zarząd UKS-u Ruch podjął kroki związane z przeniesieniem UKS do innej szkoły, a następnie stworzenia w jego miejsce Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Zrobił to wbrew rodzicom, w dodatku bez powołania walnego gromadzenia. Dowiedzieliśmy się o tym pomyśle na początku tego roku i od tego momentu podejmujemy różne działania, by się temu sprzeciwić. Rodzice nie zgadzają się na przedmiotowe traktowanie swoich dzieci. W marcu złożyliśmy wniosek podpisany przez 146 osób, domagający się zwołania walnego zgromadzenia celem odwołania zarządu. Ale zarząd lekceważy wszystkie nasze postulaty, nie chce przyjąć nowych członków. Prowadzi całkowitą samowolkę. Kompletnie straciliśmy do nich zaufanie.
Ma pan pomysł na to, jak poprawić kondycję obecnego UKS, zwiększyć nakłady finansowe?
- Zacznijmy od tego, że my, rodzice, nie znamy sytuacji, w jakiej znajduje się UKS. Od 2013 roku nie zwołano żadnego walnego zgromadzenia sprawozdawczego. Według statutu takie spotkanie powinno być organizowane co roku. Zarząd przedstawia sytuację ogólnikowo: twierdzi, że jest ciężko, brakuje pieniędzy itd. Ale patrząc na to, jak funkcjonują inne miejskie kluby, np. Zantka czy Józefka widać, że można wszystko poukładać, nie mając wielu środków.
W takim razie w czym tkwi problem?
- W tym, że budżet nie jest zrównoważony. Wydatki są większe, niż przychody. Tak nie może być. Na dzień dzisiejszy nasz klub jest utrzymywany z dwóch źródeł - dotacji miejskich i składek członkowskich. Te składki małe nie są, bo w tej chwili wynoszą 60 zł miesięcznie. Proszę sobie policzyć, ile to jest przy trzystu uczniach.
To powinno wystarczyć do utrzymania klubu?
- Szkołę mamy za darmo, boiska też. Trenerzy w większości pracują na etacie w szkole, więc są im za zajęcia popołudniowe wypłacane niewielkie kwoty. Proszę wziąć pod uwagę, że uczniowie z młodszych roczników są dowożeni na mecze przez rodziców. Z zorganizowanego, wynajętego transportu korzystają tylko zawodnicy ze starszych roczników. Wiadomo - są koszty z tytułu zgłoszeń do zawodów, kupna wody itd. Ale uważam, że można to pokryć z funduszów, które posiadamy. Dodatkowo, prawie każdy rocznik ma swojego sponsora, który wykłada pieniądze np. na stroje. Dopóki więc nie poznamy sytuacji finansowej, jeśli nie zostanie ona jasno przedstawiona, to trudno będzie temu jakkolwiek zaradzić.
Chcę zaznaczyć, że wśród rodziców jest wiele osób, które chcą się angażować i pomagać. Niestety, pewne działania zarządu są dziwne. Umowy z firmą Polish Soccer, zatrudniane nowych trenerów-koordynatorów... Nie może być tak, że nie płaci się nauczycielom, trenerom którzy są w klubie od lat, a zatrudnia nowych. Zarząd twierdzi, że pokrywa to ze swoich środków, ale my nie mamy na to żadnego dowodu. Słowo przeciwko słowu... Dlatego chcemy zwołać walne zgromadzenie, żeby przedstawiono nam stosowne dokumenty.
Jeżeli działacze nie podadzą się do dymisji, to co wtedy? Macie plan B?
- Będziemy się jeszcze naradzać, ale na pewno nie odpuścimy. Jesteśmy zdesperowani. Prowadzimy działania zgodne z literą prawa - składamy pisma, prośby do zarządu, do miasta, mediów. Robimy wszystko, by UKS pozostał w szkole im. Cieślika. Chcę zaznaczyć, że nie jesteśmy przeciwni SMS. Niech panowie zakładają sobie swoją szkółkę, niech robią to, gdzie chcą, ale pod własnym szyldem. Nie mogą łączyć tego z UKS-em. Dla nas, rodziców, ważna jest edukacja dzieci. Ile z nich będzie żyło z grania w piłkę? Niewielu. Muszą mieć podstawy edukacyjne. Mam w tej szkole dwóch synów, jeden z nich kończy gimnazjum. Jestem bardzo zadowolony z poziomu nauczani,a jaki tam panuje, z dyscypliny. Tymczasem panowie działacze, planujący SMS, nie są w stanie powiedzieć, kto będzie w niej uczył. Niech zakładają sobie SMS, ale nas zostawią w spokoju i pozwolą działać.
Uważa pan więc, że wy, rodzice, jesteście sobie w stanie poradzić sami? Stworzyć zarząd, prowadzić klub?
- Oczywiście, że tak. Ze środkami, które możemy pozyskać ze składek, z dotacji miejskiej i od prywatnych sponsorów, możemy to zrobić. Dodatkowo, podstawą dla nas jest wznowienie współpracy z Ruchem Chorzów. Nasze dzieci są dumne z tego, że mogą grać z "eRką" na piersi. Oddalanie się od tego klubu nikomu nie wyjdzie na dobre.
Rozmawiał: Mayday (Niebiescy.pl)
Przeczytaj też:
» Poważny konflikt w UKS-ie. Rodzice się zbuntowali
» Grycman: "Nie uciekamy od korzeni i historii Ruchu Chorzów"
» Rodzice dzieci z UKS-u: "Chcemy wybrać nowy zarząd"
» Śrutwa: "Formą rozwoju jest Szkoła Mistrzostwa Sportowego"
» Protest pod Ławeczką Cieślika. "Nie odpuścimy!"
» Radny Jacek Nowak: "Dzieciaki nie mogą ponieść szkody"