Czy Kamil Mazek wystąpi jeszcze w barwach chorzowskiego zespołu? Trudno wyrokować, ale wydaje się to coraz mniej prawdopodobne. Piłka jest po stronie działaczy Ruchu.
Pomocnik nieoczekiwanie nie znalazł się w kadrze na niedzielny mecz z Legią w Warszawie. Zapytany o tę absencję Waldemar Fornalik odparł przed telewizyjnymi kamerami, że o powody decyzji należy pytać... działaczy klubu. Szybko okazało się, że Mazek nie chce podpisać nowego kontraktu, bo - o czym wiadomo od dłuższego czasu - kusi go Zagłębie Lubin. Przy Cichej postanowiono go więc ukarać.
Dynamiczny skrzydłowy nie ma w tym sezonie najlepszych statystyk. Po udanej wiośnie poprzednich rozgrywek, w aktualnie trwających zawodzi. Rozegrał 19 meczów, na boisku był obecny przez 1293 minuty. I choć zachował swoje największy atuty, czyli szybkość i śmiałość do gry jeden na jeden, to nie przełożyło się to na wymierną korzyść dla zespołu - nie zanotował gola ani nawet asysty.
Mimo to wydaje się, że Ruchu zwyczajne nie stać na to, by odsuwać zawodnika od składu. W końcu trener Fornalik na nadmiar bogactwa nie narzeka. W składzie pozostają bowiem ledwie dwaj nominalni skrzydłowi - Łukasz Moneta i Miłosz Przybecki. W ostatnim spotkaniu z Legią na lewej flance wystąpił Adam Pazio, ale jego czeka dyskwalifikacja za uderzenie rywala w twarz. - To, czy Kamil zagra w najbliższym meczu, zależy wyłącznie od władz klubu - zaznacza Cezary Kucharski, agent piłkarza. - Na pewno chce pomóc swojej drużynie w utrzymaniu i udowodnić swoją przydatność na boisku - dodaje.
Wiadomości o tym, że Mazek wiąże swoją przyszłość z Zagłębiem, docierały do mediów od początku zimowego okna transferowego. Jeszcze w styczniu, w trakcie trwania obozu w hiszpańskim Benicassim gruchnęła informacja, że zawodnik jest już po podpisaniu trzyletniej umowy, obowiązującej od lipca. Te informacje jednak szybko zdementowano.
Ale przeciąganie liny trwa. 22-latek odrzucił propozycję nowego kontraktu z Ruchem. W takiej sytuacji może przejść do Zagłębia jako wolny zawodnik i jednocześnie może liczyć na pokaźną kwotę od "Miedziowych" w zamian za samo złożenie podpisu pod umową. Ale przy Cichej ani myślą, by puścić pomocnika za darmo, zwłaszcza, że jego wartość jest wyceniana na 300-400 tys. euro, a po zbliżających się Młodzieżowych Mistrzostwach Europy może przecież wzrosnąć. - Szkoda, że klub działa w taki sposób. W tej sytuacji nie widzę żadnych plusów dla Ruchu wynikających z takiego potraktowania piłkarza - przyznaje Kucharski.
W efekcie tego Mazek został odsunięty od gry w pierwszym zespole. To dla niego fatalna informacja, bo do czerwcowego Euro jeszcze sporo czasu, a walka o miejsce w kadrze Marcina Dorny jest zażarta.
O komentarz do sprawy poprosiliśmy także działaczy Niebieskich, ale ci nie chcą się na razie oficjalnie wypowiadać. Wiadomo jednak, że trwają rozmowy z menedżerem Mazka, sytuacja jest dynamiczna i wkrótce wiele się może zmienić.
źródło: Niebiescy.pl