Mecz bezbarwny, a jedyne co utkwi kibicom w pamięci to śnieżyca i bezradność „Niebieskich”. Tak w telegraficznym skrócie opisać można spotkanie pomiędzy Ruchem, a Łódzkim Klubem Sportowym. Po dokładnie 99 minutach „walenia głową w mur” podopieczni Duszana Radolsky’ego podzielili się punktami z rywalami, co bez wątpienia należy uznać jako stratę dwóch „oczek”.
Piłkarzy wychodzących na rozgrzewkę przywitały opady śniegu, co, jak się później okazało, było zapowiedzią bardzo złych warunków atmosferycznych. Z minuty na minutę stan i tak fatalnej murawy tylko się pogarszał. Tuż przed pierwszym gwizdkiem sędziego Marcina Borskiego publiczność zgromadzona na trybunach uczciła minuta ciszy śmierć Mirosława Breguły, wokalisty zespołu Universe.
Chorzowianie od początku narzucili swój styl gry i atakowali bramkę Bogusława Wyparły. Na przestrzeni kilku minut Ruch wykonywał aż 5 rzutów rożnych, ale nie potrafił wykorzystać stałych fragmentów, bo zarówno dośrodkowania jak i strzały były zbyt lekkie albo niecelne.
ŁKS przez długie fragmenty bronił się na własnej połowie i z trudem konstruował akcje ofensywne. Chyba najgroźniejsza z nich miała miejsce w 11. minucie spotkania. Defensorzy zespołu gospodarzy najwyraźniej się nie zrozumieli, kilka podań w polu karnym wymienił tercet: Marcin Klatt - Łukasz Madej - Mladen Kascelan i trzeciego z wymienionych w ostatniej chwili powstrzymał dopiero Sebastian Nowak.
W 28. minucie fani, którzy mieli okazję tydzień temu zobaczyć pojedynek Legia - Ruch przeżyli
deja vu. Ireneusz Adamski źle zaasekurował piłkę i Nowak „rzutem na taśmę” dopadł do piłki. Niewiele brakowało, a w ślady legionistów poszedłby jeden z graczy ŁKS...
Chwilę wcześniej refleks popularnego „Seby” sprawdził Zdzisław Leszczyński, który oddał strzał z okolic 30. metra. Trzeba przyznać, że golkiper drużyny z Chorzowa się nie popisał, bo sparował futbolówkę bardzo niepewnie.
Tuż przed końcem pierwszej połowy „Niebiescy” atakowali jeszcze śmielej, jednak zarówno Martin Fabusz, jak i Grzegorz Domżalski strzałami głową nie potrafili trafić do siatki z kilku metrów od bramki. Swoisty „prezent” sprawił Niebieskim Kascelan, który faulem taktycznym powstrzymał szarżującego lewym skrzydłem Domżalskiego, za co ujrzał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę.
Niestety, już początek drugiej odsłony pokazał, że obraz gry nie ulegnie zmianie.Ruch nadal przeważał, jednak w żaden sposób nie potrafił tego udokumentować bramką. Na dodatek, przy Cichej panowała fatalna pogoda - opady śniegu z minuty na minutę się nasilały. Gracze obydwu drużyn nie potrafili na śliskim boisku opanować piłki, którą coraz słabiej było widać. W tych warunkachi, arbiter z Warszawy nakazał wymienić piłkę na... pomarańczową, a 10 minut później odśnieżyć niewidoczne linie pola karnego.
Na kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry Wojciech Grzyb popędził prawą stroną boiska, wpadł w pole karne, ale zamiast zdecydować się na strzał - podał wzdłuż linii bramkowej. Niestety, żaden z jego partnerów nie przeciął lotu piłki i obrońca gości wybił ją poza pole karne.
W 83. minucie za linią autową boiska opatrywany był jeden z łódzkich zawodników. Fani Ruchu wykorzystali zalegający na trybunach biały puch i... obrzucali „ełkaesiaków” śnieżkami. Ostatecznie całą sytuację zażegnał Wojciech Grzyb, który uspokoił kibiców.
Sędzia Marcin Borski zdecydował się doliczyć jeszcze 8 minut gry, jednak „Niebiescy” nic już w swej grze nie zmienili i musieli podzielić się punktami z gośćmi.
Strata punktów
O ile w poprzednich meczach piłkarze Ruchu nie wykorzystywali stwarzanych przez siebie licznych okazji do zdobycia gola, w meczu z ŁKS dogodnych sytuacji – mimo przewagi w polu - było jak na lekarstwo. Sytuacja martwi tym bardziej, że „Niebiescy” rywalizowali z jedną z najsłabszych drużyn w Orange Ekstraklasie, a kibiców raczej nie przekonują tłumaczenia, iż łodzianie dobrze spisują się w obronie.
W efekcie, zamiast 3 punktów i w miarę spokojnej sytuacji w tabeli (przy porażce Polonii Bytom), chorzowianie zafundowali sobie zaledwie 1 punkt i nerwową przerwę zimową. Niech więc za najlepszy komentarz do potyczki z ŁKS służy wypowiedź Łukasza Janoszki: - Zremisowaliśmy i straciliśmy kolejne punkty, z czego nie jesteśmy zadowoleni. Powinniśmy byli wygrać na własnym boisku.
Ruch Chorzów 0:0 ŁKS Łódź
Czerwona kartka: Kascelan (za dwie żółte)
Żółte kartki: Pulkowski - Kascelan (dwie)
Składy:
Ruch: Nowak - Jakubowski, Adamski, Baran, Nykiel - Grzyb, Domżalski (67' Janoszka), Bonk (56' Sokołowski), Pulkowski (87' Sadlok) - Fabusz, Jezierski.
ŁKS: Wyparło - Kłos, Kascelan, Mysona, Łakomy - Madej, Szczot (62' Komorowski), Woźniczka, Leszczyński - Arifovic (86' Przybyszewski), Klatt (46' Bezerra).
Sędzia: Marcin Borski (Warszawa)
Widzów: 3.500
źródło: własne