Dziesiąte, ligowe zwycięstwo "Niebieskich" stało się faktem. Po dobrym spotkaniu, pokonali oni Arkę Gdynia 2:0. Świętowanie nieco zepsuła informacja o nieprzyznaniu licencji Ruchowi.
Pierwszy etap podróży po Polsce drużyna z Chorzowa kończy z tarczą. Teraz przed zawodnikami z Cichej przystanek w Poznaniu, a przed działaczami batalia o licencję.
Arka, przed spotkaniem, spadła na ostatnie miejsce w ligowej tabeli i każdy spodziewał się, że wyjdzie dodatkowo zmotywowana. Jednak to Ruch, który miał przewagę 10 punktów nad przedostatnim zespołem, ruszył od początku do ataku. Pierwszy próbował dośrodkowywać Piech, ale jego podanie nie znalazło Łukasza Janoszki, którego piłka w tym meczu szukała sama.
Kluczową dla losów spotkania, była akcja, w której Marek Szyndrowski świetnie wyminął i dośrodkował wprost pod nogi "Ecika", który pewnym strzałem po ziemi pokonał Marcelo Moretto. Po bramce, zawodnicy z Chorzowa starali się ograniczyć tylko do kontrowania ataków "Arkowców". Tempo meczu spadło, a kibice w ramach protestu opuścili trybuny.
W ciągu 10 minut, kiedy to nie było dopingu nie wiele się działo. Jedynie Bożok, który uderzył znacznie obok bramki oraz Grzyb walczący na prawej stronie boiska, jako jedyni starali się w tym czasie"coś pograć".
Kibice wrócili tuż po ataku Zawistowskiego, z którym świetnie poradził sobie Szyndrowski, dla którego było to jedno z najlepszych spotkań, jakie rozegrał odkąd wrócił do drużyny z ul. Cichej. Chorzowianie oddali inicjatywę, ale Arka nie potrafiła wykorzystać przewagi, jaką sobie stwarzała - z pięciu strzałów, które poszybowały w kierunku bramki Matko Perdijicia, tylko jeden był celny.
Do końca pierwszej połowy, niewiele się wydarzyło. Kto bacznie obserwował grę ofensywną gdynian, mógł dojść do wniosku, że największym ich problemem jest... piłka. Glavina, Ivanovski i Zawistowski mieli szczególne problemy z jej przyjęciem, a najbardziej wyrazistą sytuacją była ta z 37 minuty, w której piłka po prostu odbiła się od Glaviny, który mógł wyjść sam na sam, ale zdołał wywalczyć tylko rzut rożny.
W Ruchu wyróżniał się Szyndrowski, Janoszka oraz Piech, który w pewnym momencie, nawet na leżąco walczył o piłkę. Mówiąc o Arce, warto zauważyć jedynie postawę Filipa Burkhardta, który świetnymi podaniami "obsługiwał" kolegów, jednak ci nie kwapili się do ataków, dlatego Ruch zszedł na przerwę po 45 minutach gry z niezagrożonym prowadzeniem.
Drugą połowę "Niebiescy" rozpoczęli bardzo spokojnie. W przerwie w szeregach "Arkowców" nastąpiła jedna zmiana - Glavinę zmienił Giovanni, który już po kilku chwilach gry, przeprowadził dobrą akcję lewą stroną boiska, jednak w polu karnym strzał Burkhardta zblokował świetnie grający w tym meczu Djokić. Zresztą nie tylko on rozegrał świetne zawody, dotyczy to również całej obrony, która rzadko popełniała błędy, ale także świetnie spisywała się w ofensywie - raz po raz obrońcy próbowali strzelać albo dośrodkowywać.
Kiedy "Niebiescy" przejmowali piłkę, nie szarpali tempa, ale zwalniali, szczególnie było to widoczne w 58 minucie, gdy chorzowianie wyszli 4 na 4, lecz Grzyb zwolnił, odwrócił się i postawił na przetrzymanie i dłuższe rozgrywanie piłki.
Sporna sytuacja miała miejsce w 63. minucie gry, Ivanovski wychodził na pozycję sam na sam z bramkarzem Ruchu, lecz sędzia liniowy podniósł chorągiewkę, sygnalizując spalonego. Ruch szybko zapomniał o sytuacji. W 66. minucie spotkania aut wykonał Marek Szyndrowski, rozegrał go z Piechem, a ten bez namysłu posłał piłkę w pole karne wprost na głowę Macieja Jankowskiego i było już 2:0. Od tego momentu chorzowianie kontrolowali w pełni to, co działo się na stadionie przy ul. Olimpijskiej.
Spore ożywienie w szeregach "Arkowców" wprowadziła zmiana, w której Burkhardta zastąpił Siemiaszko – walczył, próbował strzelać, przynajmniej celnie, ponieważ Labukas celownik ustawiony miał na trybuny. Młody zawodnik Arki raz nawet zmusił do interwencji Perdijicia tak, że ten wyciągnął się jak długi i wybił piłkę na rzut rożny. W grze "Niebieskich" do końca spotkania, widoczny był spokój, którego nie zburzyła nawet czerwona kartka, którą zobaczył Marek Zieńczuk.
"Zieniu" pierwszą kartkę otrzymał za faul na Bożoku, drugą, sporną, za nerwową reakcję w kierunku sędziego, gdy został kopnięty w łuk brwiowy przez Emila Nolla, w efekcie czego, na twarzy "Zienia" pojawiła się krew. Chorzowianie w końcówce próbowali jeszcze zaatakować, jednak strzał Komaca wypadł tylko na róg.
Ruch grał dobrze, pewnie i spokojnie. "Niebiescy" kontrolowali przebieg spotkania, często rozgrywali pomiędzy sobą piłkę na jeden kontakt. Dzięki wygranej chorzowianie awansowali na 5 miejsce w ligowej tabeli. Teraz przed nimi podróż do Poznania i mecz z tamtejszym Lechem. Z dala od stolicy Wielkopolski, działacze Ruchu będą walczyć o to, by "Władcy Górnego Śląska" mogli grać tam, gdzie jest ich miejsce, czyli w piłkarskiej Ekstraklasie. Oby decyzja PZPN-u nie miała negatywnego wpływu na postawę zawodników z Chorzowa w meczu z obecnym jeszcze Mistrzem Polski.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji Live
Arka Gdynia 0:2 (0:1) Ruch Chorzów
Bramki: Janoszka 6', Jankowski 66'
Żółte kartki: Bożok, Ivanovski - Djokić, Zieńczuk
Czerwona kartka: Zieńczuk 90' (za drugą żółtą)
Składy:
Arka: Moretto - Bruma, Szmatiuk, Rozić, Noll - Ivanovski, Zawistowski (77' Skela), Bożok, Burkhardt (68' Siemaszko), Glavina (46' Giovanni) - Labukas.
Rezerwowi: Zoch, Siebert, Bednarek, Wilczyński.
Ruch: Perdijić - Jakubowski, Grodzicki, Djokić, Szyndrowski - Grzyb (68' Zieńczuk), Lisowski, Komac, Janoszka (85' Olszar) - Jankowski (89' Malinowski), Piech.
Rezerwowi: Pesković, Nykiel, Pulkowski, Abbott.
Sędzia: Paweł Pskit (Łódź)
Widzów: 6.775 (w tym 450 kibiców Ruchu)
|
źródło: Niebiescy.pl