Mecz, który w zapowiedziach uważany był za spotkanie przyjaciół, faktycznie nie zmienił poglądów kibiców obu drużyn na stosunki panujące pomiędzy klubami. Zawodnicy zagrali na remis.
W opozycji do zawodników stanęli kibice. Ci nie zawiedli i dzięki głośnemu dopingowi, stworzyli atmosferę godną spotkania najlepszych kibiców w Polsce. - Zawodnicy biegali raz lepiej, raz gorzej. Chcieli wygrać – tak podsumował występ swoich zawodników Marcin Wróblewski, który zastępował zawieszonego Czesława Michniewicza. Jego słowa znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości, bowiem przez całe spotkanie piłkarze Ruchu i Widzewa gonili się z piłką po boisku, czasami tylko zagrażając bramce jednego, bądź drugiego golkipera.
Widzew raz po raz wychodził z groźnymi kontrami na skrzydłach. Mnóstwo okazji zmarnowali Sernas i Dzalamidze. Ruch tylko czasami przyjaźnie odgryzał się łodzianom. Kluczowym momentem była druga żółta kartka dla Grzyba. W 38 minucie gry pomocnik upadł po ataku obrońcy. Sędzia potraktował to zdarzenie, jako próbę wymuszenia rzutu karnego. Efekt? Wojciech Grzyb musiał opuścić plac gry. To wydarzenie ustawiło już i tak słabą grę Ruchu na jeszcze bardziej defensywną. Widzew jeszcze próbował, ale nic z tego nie wynikało. Tylko doping stał na wysokim poziomie, kibice obu drużyn znakomicie dopingowali, raz po raz przypominając o przyjaznych stosunkach, jakie ich łączą. Groźnej kontuzji doznał Ben Radiha, który po spotkaniu został odwieziony do szpitala.
W drugiej połowie osamotniony Jankowski nie miał szans na przeprowadzenie dobrej kontry, a co dopiero na rozegranie akcji. Na boisku gra przypominała tą, którą mieliśmy okazję oglądać w pierwszej połowie. Piłkarze znów gonili się po boisku. Jedyną, wartą odnotowania sytuacją dla Ruchu był strzał Janoszki, który pomimo tego, że miał przed sobą bramkę i Mielcarza, strzelił na wiwat. Długo rozgrywane akcje w środku boiska, niedokładne podania i dośrodkowania, niecelne strzały – taka jest krótka charakterystyka tego, co działo się przy alei Piłsudskiego przez 90 minut.
W końcówce spotkania, kibicom przypomniał o sobie sędzia Borski, który wyrzucił z boiska Żelijko Djokicia, pokazując mu drugą żółtą kartkę. Ruch kończył w 9, a Widzew, pomimo tak ogromnej przewagi, nie potrafił stworzyć sobie dogodnej sytuacji, by chociażby zdobyć jedną bramkę. Niestety, żadnemu z zespołów nie udała się ta sztuka i Ruch z Widzewem podzielił się punktami.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Widzew Łódź 0:0 Ruch Chorzów
Żółte kartki: Madera, Dzalamidze - Grzyb, Malinowski, Djokić
Czerwone kartki: Grzyb 37' (za drugą żółtą), Djokić 86' (za drugą żółtą)
Składy:
Widzew: Mielcarz - Ben Radhia (36' Żigajevs), Ukah, Madera, Dudu - Budka, Broź, Panka, Riski (69' Grzelczak) - Dzalamidze, Sernas (80' Ostrowski).
Rezerwowi: Kaniecki, Bruno, Bieniuk, Ostrowski, Durić.
Ruch: Perdijić - Djokić, Grodzicki, Stawarczyk, Szyndrowski - Grzyb, Malinowski, Komac (60' Lisowski), Janoszka - Piech (46' Zieńczuk), Jankowski (82' Abbott).
Rezerwowi: Pesković, Jakubowski, Pulkowski, Abbott, Olszar.
Sędzia: Marcin Borski (Warszawa)
Widzów: 9.600 (w tym około 1.500 kibiców Ruchu)
|
źródło: Niebiescy.pl