Wydawać by się mogło, że po wygranym spotkaniu z Legią w Warszawie kibice "Niebieskich" nie powinni mieć do swoich zawodników zastrzeżeń. A jednak, sympatycy Ruchu byli niemile zaskoczeni postępowaniem Macieja Jankowskiego. Fani Ruchu mieli pretensje do zawodnika, że ten po meczu nie przyszedł do nich przybić "piątek", lecz udał się w kierunku "Żylety", gdzie rozmawiał z kibicami Legii oraz pokazał charakterystyczną "eLkę".
We wtorek popularny "Jankes" spotkał się z przedstawicielami Klubu Kibica, by porozmawiać o zaistniałej sytuacji. - To nie tak, że nie podszedłem do swoich kibiców po meczu. Akurat szedłem w tą stronę razem z lekarzem, Pawłem Laryszem. Klasnąłem kilka razy i podziękowałem w ten sposób naszym kibicom – tłumaczy napastnik Ruchu.
- Nie chciałem celebrować tej wygranej z kolegami z zespołu ze względu na swoich przyjaciół, którzy siedzieli na trybunie Legii. Z drugiej strony nie wiedziałem, że chłopaki będą jeszcze podchodzić bliżej ogrodzenia i przybijać z kibicami "piątki" – wyjaśnia "Jankes".
Kibice byli zaskoczeni, gdy już po meczu, w telewizji zobaczyli jak piłkarz podchodzi do sektora fanów Legii i pokazuje znak tego klubu. - Idąc w stronę szatni zawołał mnie kolega, który chciał mi pogratulować za dobry mecz. Po prostu podszedłem, podziękowałem i wtedy pokazałem "eLkę" jako znak, że jestem kibicem Legii – mówi bez ogródek Jankowski.
21-letni zawodnik podkreśla, że był po spotkaniu zły na siebie z powodu niewykorzystania dogodnej okazji sam na sam z bramkarzem. – Tak, już mam, że bardzo się tym przejmuję. Wtedy myślę tylko o tym, żeby jak najszybciej znaleźć się w szatni – mówi napastnik.
Na jego twarzy pojawia się zdenerwowanie, gdy dowiaduje się, że niektórzy uznali za celowe jego zagranie pod koniec meczu tak, aby nie strzelić gola Legii. - Zdecydowanie tak nie było! Mam nadzieję, że nigdy nikt tak nie pomyśli. W meczu z Górnikiem Zabrze również miałem taką sytuację i niestety nie udało mi się jej wykorzystać. Napastnik, który chce coś osiągnąć, musi takie okazje wykorzystywać! Gdybym tak robił celowo, to robiłbym coś przeciwko sobie i przeciwko własnej pracy, którą wykonuję i staram się robić jak najlepiej. We wspomnianej sytuacji chciałem podciąć piłkę i posłać ją nad bramkarzem. Niestety, nieczysto w nią trafiłem i poszła niecały metr obok słupka – mówi z podniesionym głosem zawodnik.
Fani "Niebieskich" wyjaśnili Jankowskiemu, że oczekują od niego, by niezależnie od sytuacji, zawsze podchodził z drużyną pod sektor – w szczególności po spotkaniach wyjazdowych. - Wiem, że dla kibiców jest ważne to, aby po meczu podszedł do nich zawodnik i podziękował im za to, że przyjechali nas dopingować. Nie sądziłem jednak, że moje zachowanie może oburzyć fanów Ruchu. Tym bardziej, że naprawdę poszedłem w kierunku sektora, by oklaskami dziękować za doping – mówi "Jankes".
- Zawsze głośno podkreślałem, że mamy świetnych kibiców i bardzo to doceniam. Mam nadzieję, że fani nie będą mieli mi tego złe tego, co się stało po meczu z Legią. Zapewniam, że swoją grą będę się starał pokazać, że jestem przydatny temu klubowi. Chciałbym, żeby Ruch był jak najwyżej. Na odprawie nawet mówiłem ostatnio - dlaczego nie możemy walczyć o mistrza? Dlaczego nie możemy z każdym powalczyć o 3 punkty? Przecież możemy i jesteśmy to w stanie zrobić. Owszem, nie musimy sobie od razu robić wielkich nadziei, ale możemy z meczu na mecz odnosić sukcesy, które potem się przełożą na dobre miejsce w lidze – mówi z uśmiechem zawodnik.
Dodajmy, że na koniec kibice podali sobie z piłkarzem ręce, a cała sprawa została uznana za zamkniętą.
źródło: Niebiescy.pl