Kibice Ruchu i Lecha od dłuższego czasu, delikatnie mówiąc, nie pałają do siebie sympatią. Mecz pomiędzy tymi tymi drużynami pod względem kibicowskim zapowiadał się więc bardzo ciekawie. Dużo działo się zwłaszcza poza trybunami...
Poznaniacy przybyli pociągiem do Chorzowa około godz. 14:00, czyli akurat w porze obiadowej, kiedy większość fanów Ruchu delektowała się tradycyjnym niedzielnym obiadem, odliczając czas do zaplanowanego na godz. 17:15 meczu. Kibice "Kolejorza", wykorzystując niedociągnięcia służb porządkowych oraz nieobecność chorzowian w okolicach stadionu, wtargnęli na jego teren. Co chcieli tym osiągnąć? Nie wiadomo. Niemniej jednak ochrona okazała się na tyle niegościnna, że w sposób brutalny wyprosiła nieproszonych gości, co dla kilku z nich skończyło się doraźną pomocą medyczną. Po tym incydencie sympatycy Lecha, którzy przyjechali w około 800 osób, nie weszli już na sektor gości.
Fani Ruchu trybuny zaczęli zapełniać około godz. 16. Sporo osób zdecydowało się wyrobić przed meczem Kartę Kibica, co zaowocowało długie kolejki. Jednak w porównaniu do poprzednich meczów na Cichej, wchodzenie na obiekt przebiegało dosyć sprawnie i spotkanie obejrzało około 8.000 widzów. Gdyby poznaniacy weszli do "klatki", frekwencja sięgałaby blisko 9 tysięcy.
Oprócz liczby kibiców poprawił się także doping, a młyn prezentował się naprawdę okazale. Piłkarze prawie przez cały mecz (poza kilkominutową przerwą...) mogli liczyć na bardzo dobry doping swoich fanów, którzy starali się jak najlepiej zmotywować zawodników do walki o cenne zwycięstwo. Na stadionie niosło się głośno m.in. "Naszym klubem HKS", "W pewnym śląskim mieście" czy tez przyprawiające o dreszcze "Ruch, Ruch, HKS" i "Więc wstań do góry głowę wznieś". W młynie przez cały czas powiewało kilkanaście dużych flag na kijach, które dodawały charakteru dopingowi i zabawie.
Na 10 minut przed końcem pierwszej połowy funkcjonariusze zaczęli wyprowadzać kibiców Lecha na dworzec wzdłuż... kas fanów Ruchu. "Niebieska Szarańcza" postanowiła nie pozwolić odjechać gościom bez "pożegnania". Doprowadziło to kilkunastominutowych zamieszek z ochroną. Kiedy sytuacja się uspokajała porządkowi uraczyli gazem nawet małe dzieci znajdujące się na "prostej", które schronienie przez drażniącym gazem znalazły za płotem oddzielającym trybunę od murawy.
W drugiej połowie sytuacja na stadionie wróciła do normy i doping na nowo ruszył z pełną parą. Atmosfera zrobiła się naprawdę gorąca po strzelonej w 61 minucie bramce przez Łukasza Janoszkę, która dała "Niebieskim" prowadzenie na 1:0. W tym momencie zeszłosezonowe mistrzostwo Lecha i aktualne wyczyny w europejskich pucharach zeszły na drugi plan. Gol był impulsem dla kibiców do jeszcze głośniejszego wsparcia piłkarzy. W całej zabawie nie zabrakło również "niebieskiej ciuchci" oraz "dziczy", które rozgrzały dopingujących kibiców. Bardzo dobrze wyszło śpiewanie na dwie strony z popularną "Dziesioną" m.in. klubowego hymnu oraz "wielkiej niebieskiej eRki".
Na meczu obecne były delegacje kibiców Elany Toruń (20 osób z flagą) i Widzewa Łódź, którym dziękujemy za wsparcie. Wszystkie zgody tradycyjnie zostały pozdrowione. Na specjalne "pozdrowienia" mógł liczyć także piłkarz Lecha Sławomir Peszko, który został zaproszony na "jednego". Kilka razy po stadionie niosły się też okrzyki "alkoholik, alkoholik...".
Płoty zostały upiększone 14 flagami: "Psycho Fans", "Naszym Honorem Jest Nasz Klub - KS RUCH CHORZÓW", "Nakło Śląskie", "Zawiercie", "Radlin", "Siemianowice", "Kęty", "Aleksandrów Kujawski" (Elany), "Pszów", "Niebieski Racibórz", "DZIES10NA", "Orzesze", "Atletico Madrid" oraz "Gůrny Ślůnsk". Na fanie Fan Clubu z Zawiercia zawisł także transparent "Szczurek trzymaj się".
Wynik 1:0 ku radości wszystkich obecnych na trybunach utrzymał się do końca i zapewnił Ruchowi cenne 3 punkty. Po meczu piłkarze podeszli podziękować swoim fanom za ogromne wsparcie. Nie mogło zabraknąć wspólnych śpiewów oraz "ślizgu", do którego zmobilizował kolegów Rafał Grodzicki.
źródło: Niebiescy.pl