Komplet punktów, a co za tym idzie - śląska palma pierwszeństwa, zostaje w Zabrzu. "Niebiescy" mają prawo odczuwać ogromny niedosyt, bo na wyciągnięcie ręki było nawet zwycięstwo!
Kilkadziesiąt minut przed meczem nad stadionem w Zabrzu przeszła nawałnica. Zapowiadało się więc na kiepskie widowisko w strumieniach rzęsistego deszczu, ale aura okazała się pobłażliwa dla piłkarzy i kibiców.
Przy pełnych trybunach (prezydent Zabrza, Małgorzata Mańka-Szulik dopuściła stadion dla 13 tysięcy widzów) i promieniach słońca obie drużyny długo prezentowały się jednak mizernie. Nieco lepiej wypadał Górnik, który przez pierwsze pół godziny gry dyktował na boisku warunki. Ale wynikało z tego niewiele. Zawodnicy ograniczali się do derbowego stereotypu i skupili na walce w środku boiska, podczas której nierzadko trzeszczały kości. Pierwsze uderzenie w światło bramki oddali zabrzanie, ale dopiero po 27 minutach gry!
Strzał ten najwyraźniej pozwolił nabrać "Trójkolorowym" wiatru w żagle. Jeszcze przed przerwą Krzysztofowi Pilarzowi serce zabiło mocniej co najmniej kilkakrotnie, ale najczęściej eskapady gospodarzy w jego pole karne kończyły się fiaskiem. Najgroźniej było po strzałach Aleksandra Kwieka i Grzegorza Bonina, ale bramkarz Ruchu, do spółki z Rafałem Grodzickim, ratował swój zespół.
W końcu do głosu doszli goście. Autorem najskładniejszej akcji Ruchu w całym meczu był Łukasz Janoszka. "Ecik" jeszcze na własnej połowie zwiódł trzech rywali dryblingiem i posłał świetną, prostopadłą piłkę do wychodzącego w tempo Grzegorza Bronowickiego. Ten jednak uderzył prosto w Adama Stachowiaka.
Po zmianie stron chorzowianie coraz częściej wybierali się pod bramkę rywala. Lecz tam argumentów brakowało. Górnik przez kilkanaście minut odpierał ataki "Niebieskich", ale widząc ich nieporadność, ponownie ruszył do przodu. - Gra się tak jak przeciwnik pozwala - przypomniał starą, piłkarską prawdę Stachowiak.
Zabrzanie mają też swojego kandydata do zgarnięcia nagrody za kiks sezonu. Gdy Piotr Gierczak znalazł się 2 metry przed linią bramkową, przed sobą miał pustą siatkę, piłkę i kopnął tak, że natychmiast mógłby się ubiegać o angaż w zespole rugby. Futbolówka poszybowała bowiem kilka metrów nad poprzeczką. Ale co się dowlecze, to nie uciecze... Walka zaostrzała się z minuty na minutę i zawodnicy nie żałowali sobie razów. Jednak rzut wolny podyktowany przez arbitra w 82 minucie był mocno kontrowersyjny. Dramat Ruchu dopełnił się w chwili, gdy Magiera świetnie uderzył z wyznaczonego miejsca. - Trudno było zdążyć do piłki, świetnie to uderzył - opisywał Pilarz.
Kilkadziesiąt sekund po trafieniu na 1:0 wyrównać mógł wprowadzony na boisko chwilę wcześniej Maciej Jankowski, ale piłka po jego "szczupaku" przeleciała minimalnie koło słupka. - Gdybym tylko to wykorzystał - wzdychał młody snajper. Nie udało mu się i Ruch po raz drugi z rzędu poległ w Wielkich Derbach Śląska. - Teraz możemy z dumą spacerować po Śląsku - chełpił się Tomasz Zahorski.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Górnik Zabrze 1:0 (0:0) Ruch Chorzów
Bramka: Magiera 82'
Żółte kartki: Świątek - Nykiel, Piech, Bronowicki, Pilarz
Składy:
Górnik: Stachowiak - Bemben, Banaś, Jop, Magiera - Bonin (89' Leszczak), Przybylski, Kwiek, Wodecki (71' Świątek), Gierczak - Zahorski (87' Sikorski).
Rezerwowi: Nowak, Marciniak, Balat, Bębenek.
Ruch: Pilarz - Nykiel, Grodzicki, Sadlok, Bronowicki - Grzyb, Straka, Malinowski, Janoszka (86' Zając) - Piech (79' Jankowski), Olszar (63' Pulkowski).
Rezerwowi: Perdijić, Stawarczyk, Świerblewski, Kieruzel.
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz)
Widzów: 10.000
źródło: Niebiescy.pl